
Pod koniec lutego media na świecie obiegła wiadomość, że w Hongkongu pies zaraził się SARS-Cov-2. Nie wystąpiły u niego żadne objawy choroby, a ilość koronawirusa w drogach oddechowych była bardzo mała. Mimo tego spanikowani Chińczycy zaczęli porzucać swoje zwierzęta, nim sytuację wyjaśniono.
Pies został poddany kwarantannie, nie pojawiły się u niego żadne objawy kliniczne. Właścicielka czworonoga była zakażona koronawirusem i najprawdopodobniej zwierzę lizało powierzchnie, na które wcześniej nakichała jego opiekunka. Tą drogą wirus dostał się na błony śluzowe górnych dróg oddechowych psiaka.
Obecnie nie ma żadnych dowodów na to, że koty i psy są nosicielami SARS-Cov-2, nie chorują też na COVID-19.
– W związku z pojawiającymi się niebezpiecznymi trendami dezinformacyjnymi pragniemy sprostować, iż nasi pupile nie stanowią zagrożenia w transmisji swoich koronawirusów na człowieka. Koronawirusy u psów wywołują głównie biegunki i wymioty i są stricte gatunkowe. U kotów w pewnych okolicznościach mogą wywołać tzw. FIP czyli zapalenie otrzewnej. Człowiek nie zaraża się koronawirusami FCoV od kotów ani koronawirusami CCoV oraz CRCoV od psów. W dobie strachu przed koronawirusem, który wywołuje u człowieka COVID-19, szum dezinformacyjny w tym temacie może wyrządzić wielką szkodę naszym domowym pupilom. Z koronawirusami psów i kotów spotykamy się codziennie w naszych praktykach zawodowych i nie stanowią one żadnego zagrożenia dla ludzkiego życia – informuje City-Vet, przychodnia weterynaryjna z Warszawy.
– Nie ma możliwości przeniesienia koronawirusa z ludzi na zwierzęta i ze zwierząt na ludzi. Musiałyby być spełnione jakieś kosmiczne warunki, żeby coś takiego się wydarzyło. Wirus nie przełamuje bariery gatunkowej – mówi w rozmowie z naTemat prof. Łukasz Adaszek z Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Mimo tych wyjaśnień media społecznościowe w naszym kraju obiegła informacja, że Polacy masowo przyprowadzają do uśpienia swoje czworonogi. Na szczęście okazało się, że jest to klasyczny fake news. Ustosunkowała się do niego Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna.
– Przez media społecznościowe w ostatnim czasie przetoczyły się informacje dotyczące rzekomo masowego przyprowadzenia psów do zakładów leczniczych dla zwierząt z prośbą o dokonanie eutanazji. Powodem miała być rozprzestrzeniająca się epidemia COVID-19. Z całą stanowczością zaprzeczamy tym informacjom. Przeprowadziliśmy rozmowy z kilkudziesięcioma lecznicami dla zwierząt z całej Polski. Wielu właścicieli słyszało o tej plotce, ale nikt nie potwierdził, żeby takie sytuacje miały miejsce. Również hurtownie leków weterynaryjnych nie odnotowały zwiększonego zapotrzebowania na środki używane do eutanazji zwierząt. Polskie prawo nie przewiduje przeprowadzenia eutanazji na życzenie. Zwierzę towarzyszące możemy poddać takiemu zabiegowi w ostateczności, gdy jego stan zdrowia jest bardzo zły, prowadzący do cierpienia przy braku możliwości jego wyleczenia lub poprawy komfortu życia. Prawo zezwala też na eutanazję zwierzęcia bardzo agresywnego, zagrażającego ludziom. Każdy przypadek lekarz weterynarii rozpatruje indywidualnie – komunikuje Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna.
Na wszelki wypadek lepiej nie głaskać kotów czy psów znajomych, bo mogą ugryźć albo podrapać. Z ich właścicielami na razie nie witajmy się przez uściski czy podanie rąk.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie