
Gdyby nie brudasy wyrzucający śmiecie gdzie popadnie, 35 wolontariuszy pod wodzą Andrzeja Szalkowskiego zamiast zbierać odpadki wzdłuż stromych i zarośniętych brzegów Rypinicy, mogłoby rozłożyć się na trawie i kontemplować piękno przyrody, wsłuchując się w ptasie trele.
Co takiego jest w ludziach, że przywożą opony czy meble do lasu, zamiast do PSZOk-u? Czy to aż tak wielki wysiłek zabrać ze sobą zużyte opakowania po napojach, chipsach, słodyczach i wrzucić je do odpowiedniego pojemnika służącego do segregacji odpadów? Okazuje się, że to ponad ludzkie siły i wielu osobników zaśmieca lasy, łąki, parki, pobocza dróg. I nie są to jednostki, takich osób jest wiele, o czym może świadczyć ilość zebranych śmieci chociażby przez muzealną ekipę.
Rankiem w sobotę 22 kwietna w Dniu Ziemi wolontariusze wyposażenie w worki i rękawiczki wyruszyli posprzątać po współobywatelach.
– „Chcemy czystej Rypienicy” to hasło tegorocznej walki ze śmieciami zalegającymi w korycie i na brzegach rzeki oraz jej lewobrzeżnego dopływu toczącego swe wody od Głowińska przez Piekiełko do Rypina. W tym roku rekordowa liczba osób zgłosiła się do naszego sztabu, bo aż 35 uczestników! Teren był trudny i niestety bardzo, ale to bardzo, zanieczyszczony. Jesteśmy zadowoleni, akcja się udała. Blisko dwie tony śmieci usunęliśmy z naszej Rypienicy. Były to liczne opony, aż cztery dywany, łóżeczka dziecięce, telewizor, szyba od BMW i basen ogrodowy! Do tego tysiące butelek plastikowych i szklanych od tych tzw. małpek. Wolontariusze choć umęczeni to jednak usatysfakcjonowani udaną akcją. Niestety zasmuca nas nowy rekord jaki padł w sobotę: 104 worki ze śmieciami i gabarytowe odpady. Nasza sobotnia akcja „Chcemy czystej Rypienicy” zbiegła się z Dniem Ziemi, jeśli coś się nie zmieni w ludzkiej mentalności to będziemy żyć nie w otoczeniu przyrody, ale miliardów ton odpadów. Na koniec naszej akcji były podziękowania, upominki, uściski i deklaracje, że za rok walczymy z zalewem śmieci znowu – opowiada Andrzej Szalkowski szef całego przedsięwzięcia.
Smutne jest to, że nawet taki optymista jak dyrektor muzeum wie, że za rok on i wolontariusze będą znowu mieli ręce pełne roboty.
– Zapraszam chętnych do dołączenia do nas w przyszłym roku. Dziękuję wszystkim wolontariuszkom i wolontariuszom, małym i dużym za współpracę, panom: prezesowi Dariuszowi Zdziarskiemu z RZUOK-u w Puszczy Miejskiej i Pawłowi Dziórlikowskiemu, kierowcy błękitnej Smerfetki (tą Smerfetką jest nowiutka niebieska śmieciarka – red.) za pomoc – dodaje dyrektor muzeum.
(jd), fot. MZD
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie