
W poprzednim wydaniu „CRY” omówiliśmy prezentację Huberta Grzywińskiego, który przygotował ją na spotkanie Klubu Filozoficznego działającego przy Miejsko-Powiatowej Bibliotece Publicznej w Rypinie. Tematem wykładu były przyszłe pokolenia i spuścizna, jaką im po sobie zostawimy
Dyskusję prowadzili: Marek Taczyński – dyrektor książnicy oraz autor opracowania. Kluczowe w dyskusji były następujące pytania: Jaką mamy odpowiedzialność wobec przyszłych pokoleń? Czy zgadzasz się z cytatem „Złe czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi a słabi ludzie tworzą złe czasy”? Czy uważasz, że dziedzictwo, które otrzymaliśmy od poprzednich pokoleń, było odpowiednio przygotowane na potrzeby przyszłości? Dlaczego tak, dlaczego nie? Jakie zasoby: materialne, kulturowe lub wartości powinniśmy przekazać przyszłym pokoleniem?Dlaczego i czy są one dla ciebie ważne?
Jak to podczas spotkań Klubu Filozoficznego, często się zdarza debatujący odwoływali się do własnych doświadczeń, czasami odchodzili od głównego tematu podejmując poboczne wątki, co tylko nadaje spotkaniom klubu niepowtarzalnego uroku. Pierwszy zabrał głoś pan Henryk, stały uczestnik klubowych debat.
Tam gdzie człowiek rękę dołoży to na pewno coś spaprze. Tak była od wieków i tak jest teraz. Uważam, że powiedzenie, iż trudne czasy tworzą mocnych ludzi i odwrotnie jest potwierdzone historycznie. Powojenne pokolenie odbudowało kraj W latach 70. dochodziliśmy mimo wszystko nawet do do jakiejś zasobności. To się zmieniło. Było dość dobrze, ale zaczęliśmy to sobie lekceważyć My stajemy się wygodni, a wygodnictwo jest niedobre, tworzy słabych ludzi – stwierdził.
– My nie tyle jesteśmy wygodni co pazerni, co bardzo pięknie pokazała pandemia. W Stanach zaczął być problem z różnymi produktami, bo oni wszystko wytwarzali poza granicą, żeby było taniej. W Azji w innych krajach. U nas też, myśmy dużo komponentów leków sprowadzali z Chin i weszły problemy. Głównym motorem jest nie rozwój osobisty, nie troska o kulturę, o swoje wnętrze, tylko o to, żeby mieć – zauważyła kolejna osoba.
– Dla mnie zaskakujące jest, że mamy taki wielki sentyment do przeszłości. Wspominamy ją w jasnych barwach, jak to było pięknie, ale tak nie było. Przykładem jest okres międzywojenny. To była tragedia. My dzisiaj mamy takie warunki, jakich żadne pokolenia nie miały. Kwestią jest umiejętność korzystania z tego. Przysłowiowy plastik. Bez niego część z nas by wymarła, bo nie przyszłaby pewnych operacji. Powinna być przede wszystkim edukacja. Władze się zmieniają, a system edukacji pozostaje na poziomie przed 100 lat. Czasy po wojnie też były koloryzowane – wyjaśnił kolejny mówca, z którym nie do końca zgodził się pan Henryk.
– Przeżyłem swoje, chyba najstarszy tutaj jestem i uważam, że kiedyś się przyjemniej żyło. Wszyscy byli prawie równi, jeden drugiemu nie zazdrościł. Teraz jest dużo nowobogackich, którzy żerują na innych. Mówię tutaj o latach 50. i 60. – powiedział.
Na te słowa zareagowali pozostali zebrani, tłumacząc, że wtedy panowała komuna będąca źródłem wszelkiego zła i opresji.
– Trzeba przygotować młode pokolenia na życie w przyszłości przez edukację, przez wychowanie. To może zrobić każdy z nas i od tego powinniśmy zacząć – postawił diagnozę jeden z klubowiczów i tym razem protestów nie było.
– Czy dobra materialne dają szczęście? Powojenne czasy były walką o przetrwanie. Wtedy wszyscy mieli źle, wszyscy mieli równo, bo wszyscy mieli nic. Czasy zaczęły się zmieniać w latach 70., kiedy nasz kraj szedł w te pożyczki – wspominała dyskutantka epokę Gierka.
– Świat to nie tylko problem plastiku, który wyrzucamy i który truje nas wszystkich, ale też kupy śmieci. Podejmowane są próby przetwórstwa różnych rzeczy, ale nie wszystkie dadzą się przerobić. Teraz ta kwestia tekstyliów. W każdym ciuchu bawełnianym czy wełnianym jest jakaś sztuczna nitka i nie da się tego rozdzielić i przetworzyć. To będzie rzutowało na przyszłe pokolenia – dyskutantka poruszyła jeden z ważniejszych problemów współczesności.
– Skoro ten plastik już jest to chociaż go nie palmy. Tyle możemy zrobić od razu. Wrzucajmy do tych worków do recyklingu – zaapelowała następna panelistka.
Dyskusja była burzliwa, zdarzało się, że kilka osób mówiło jednocześnie, ale dzięki interwencji prowadzących udało się dojść do głosu panu Mirkowi, którego erudycja nie raz robiła wrażenie na spotkaniach klubu. Tym razem mocno zaskoczył wszystkich.
– Zapytałem o naszą moralną odpowiedzialność wobec przyszłych pokoleń sztuczną inteligencję – wyjaśnił, wywołując ogólny aplauz, po czym zacytował fragment rozmowy z AI, który z kolei rozśmieszył zebranych. Sztuczna inteligencja okazała się bardzo uprzejma, prawiła komplementy swojemu interlokutorowi, ale niczego nowego nie powiedziała, za to lała wodę, jak nieprzygotowany student na egzaminie. Jednym słowem okazała się bardziej ludzka, niż można by się było spodziewać.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie