
Wychodzą z domu, ze szkoły, z pracy, wyjeżdżają na wakacje i nie wracają. Większość z nich się odnajduje w ciągu kilku czy kilkunastu dni, ale są też tacy, po których nie ma śladu przez wiele lat. Zostaje zrozpaczona rodzina…
O tym, co przeżywają ludzie szukający swoich bliskich, o pracy służb, o przypadku i celowych działaniach opowiadał Szymon J. Wróbel – autor książki „Zawieszeni. O zaginionych i ludziach, którzy ich szukają". Z autorem rozmawiał, jak zwykle bardzo dociekliwy, Marek Taczyński, dyrektor Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej w Rypinie Spotkanie odbyło się we wtorek 24 września.
Ania nie wróciła ze szkolnej zabawy, ojciec Krzysztofa szukając syna, znalazł szczątki trzech osób. Nie wiadomo co się dzieje z Pawłem, Brunonem, Vladem, Jowitą…
– Tematem zaginięć chciałem się zająć już bardzo dawno temu. Mój przyjaciel ma do dzisiaj brata trwale, świadomie zaginionego. On pochodzi z bardzo specyficznej rodziny, gdzie ojciec miał dość wyrazisty charakter, oględnie mówiąc. Po osiągnięciu 18 lat brat przyjaciela opuścił dom, dając sygnał, że raz na parę lat będzie dawał znać, że żyje. To był początek lat 90. ubiegłego wieku. Dla mnie to było niesamowite, że ta rodzina wie, że on żyje, ale nie ma pojęcia, co się z nim dzieje. Drugą sprawą było zaginięcie mojego przyjaciela ze studiów. Policja szukała go przez trzy miesiące i stwierdziła, że wyczerpały się jej możliwości. Dzięki dużej determinacji rodziny pozwolono im wprowadzić na teren miejski psy do poszukiwania osób martwych, które służą w GOPR-ze. W filmach kryminalnych oglądamy najczęściej psy, które tropią po zapachu. Okazało się, że jest jeszcze grupa czworonogów, o których nie miałem pojęcia, do poszukiwania zwłok. Zapach rozkładającego się ciała zmienia się, natomiast zapach żyjącej osoby jest stały. Takiego psa najtrudniej wytresować. Te zwierzęta odnalazły ciało mojego kolegi w pół godziny. To, co ta rodzina przeszła przez te trzy miesiące, było koszmarem i chciałem o tym opowiedzieć. Mam nadzieję, że moja książka może pomóc bliskim zaginionych, takie było jej główne założenie – tłumaczył Szymon J. Wróbel.
Rocznie ginie między 10, a 20 tys. dorosłych osób. Dzieci między 4, a 7 tys.
– Policjanci lubią mówić, że odnajduje się 99,9 procent zaginionych, natomiast statystyki podają, że 95 procent. Mnie interesował stan emocjonalny ludzi, nawet jeśli trwał tylko pół godziny, kiedy mieli świadomość, że ktoś bliski nie wiadomo, gdzie się znajduje. Ta książka jest bardzo dobrze zdokumentowana. Wybrałem 10 przypadków, o których miałem poczucie, że się od siebie różnią, pokazując całą perspektywę zaginięć – wyjaśnił pisarz.
Zaginięcie 16-letniego Krzysztofa Dymińskiego
Ta historia dzieje się nadal. Co jakiś czas przypominają o niej media, zazwyczaj wtedy, gdy ojciec chłopaka znajduje ciało, a w jednym przypadku czaszkę zaginionej osoby.
- Uważam, że Krzysiek jest ofiarą pandemii. Młodzi ludzie odosobnienie odczuli bardzo mocno psychicznie. Teraz nawet odrzucenie przez drugą osobę powoduje dziwne zachowania nastolatków. Krzysiek – 16-latek, wysoki, ciemny blondyn, młody chłopak z bardzo dobrej rodziny. Pod koniec maja wyszedł o czwartej rano z domu, wyłączył lokalizator rodzicielski w telefonie i przepadł. Jego rodzice dostali dostęp do jego smartfonu, którego fizycznie nie mieli, ale udało się przełamać wszelkie możliwe kody i ściągnąć całą jego zawartość na taki sam model. Prześledzili wszelkie wiadomości w mediach społecznościowych i SMS-y. Znaleźli tylko jeden powód. Dzień wcześniej Krzysiek dostał kosza od dziewczyny, którą był zainteresowany. Jego droga kończy się na jednym z mostów w Warszawie. To jest taki most dwupoziomowy. Nie wiadomo czy przeszedł torami kolejowymi, czy skoczył do Wisły. Jest tak, że rodziny najpierw siebie obciążają, w sobie szukają błędów, ale w tej familii relacje były prawidłowe – zapewniał autor.
Ojciec Krzysztofa w poszukiwaniu syna nadal przeszukuje Wisłę.
– Nauczył się obsługiwać georadar, echosondy, nauczył się penetrować zarośla bosakiem. Ostatnio kupił łódź będącej na wyposażeniu armii amerykańskiej, dzięki której może sprawdzać rzekę w taki rejonach, gdzie nikt w zasadzie nie wpływa. Odnalazł ciała dwóch osób i czaszkę jednej – opowiadał Szymon J. Wróbel.
Co autor „Zawieszonych. O zaginionych i ludziach, którzy ich szukają" sądzi o zaginięciu Jowity Zielińskiej, o tym jak dzięki pewnemu gatunkowi much zidentyfikowano zabójcę i o innych zadziwiających sprawach, napiszemy w następnym wydaniu „CRY”. Wrócimy również do historii przyjaciela pisarza, którego brat jest trwale, świadomie zaginiony.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie