Reklama

Od wodociągów do pisarskiej kariery

Tygodnik CRY
15/07/2025 14:40

W ubiegłej edycji naszego dwutygodnika zamieściliśmy pierwszą część relacji ze spotkania z Robertem Małeckim, autorem poczytnych kryminałów, które odbyło się 17 czerwca w Gminnej Bibliotece Publicznej w Wąpielsku. W tym wydaniu publikujemy dalszy ciąg sprawozdania z tego interesującego wydarzenia.

Opowieść o pisarskiej drodze twórcy postaci Marka Benera, Bernarda Grossa czy Skałki zakończyliśmy w momencie, gdy w 2016 roku światło dzienne ujrzała jego debiutancka powieść „Najgorsze dopiero nadejdzie”. Potem było już z górki, chociaż z pewnymi przeszkodami.

Przełomowym rokiem był dla mnie 2019. Otrzymałem wtedy Nagrodę Wielkiego Kalibru (Robert Małecki pokonał wówczas takie tuzy literatury kryminalnej jak m.in. Macieja Siembiedę czy Wojciecha Chmielarza. Wysokość nagrody wynosiła 25 tys. zł) oraz nagrodę Kryminalnej Piły (do nagrody było zgłoszonych 78 tytułów). To był intensywny czas dla mnie, pracowałam wtedy w Toruńskich Wodociągach i musiałem brać urlopy, żeby jeździć na spotkania z czytelnikami, co bardzo lubię. Do tego pisałem kolejną książkę. Nie miałem kiedy żyć, nie miałam kiedy wyjechać na wakacje. Uzgodniliśmy z żoną, że do końca roku jeszcze popracuję w tych wodociągach, a potem przejdę na tak zwane zawodowstwo. To się udało w styczniu 2020 roku. Pamiętam, że mój kalendarz spotkań autorskich był wypełniony po brzegi na nadchodzącą wiosnę, po czym w lutym pojawiła się pandemia i szlag trawił cały mój kalendarzyk i wszystkie zapisane w nim spotkania – opowiadał autor kryminałów.

Niepewność, strach – te uczucia towarzyszyły większości z nas podczas pandemii. Do tego doszła izolacja, która dla części ludzi była nie do wytrzymania, a dla innych stała się błogosławieństwem. Jak zniósł ten czas Robert Małecki?

Niespecjalnie wtedy narzekałem. Miałem podpisane umowy z moim wydawcą na kolejne książki I okazało się, że to był bardzo dobry okres do pisania. Autorzy powieści, chcąc nie chcąc, zamykają się w pokoju na długie miesiące i piszą, więc czas pandemii niczym się nie różnił od tego co robimy na co dzień. Nie trzeba było wówczas angażować się w jakieś inne rzeczy, więc czasu było jeszcze więcej. Pamiętam, że wtedy bardzo dobrze mi się pisało kolejną powieść – wyjaśnił twórca.

Prowadząca spotkanie Katarzyna Czapiewska zapytała, dlaczego ludzie tak bardzo lubią czytać kryminały.

Powieść kryminalna jest miksem gatunkowym. Jest nie tylko powieścią kryminalną, ale też obyczajową w znaczącym stopniu, jest w niej zazwyczaj również trochę romansu. Elementem przyciągającym do powieści gatunkowych to jest to, że one mają nas odkleić od rzeczywistości. Kiedy sięgamy po książkę nie myślimy o naszych codziennych problemach. Każda powieść kryminalna musi mieć jakąś tajemnicę, zagadkę, którą chcemy rozwiązać, szybciej nawet niż to zrobi bohater książki – wytłumaczył pisarz.

Tworzenie fabuły, wymyślanie intrygujących historii, jak to robić? Czy najpierw stworzyć scenopis i kawałek po kawałku wypełniać go treścią, czy iść na żywioł? Każdy pisarz ma swoją metodę. A jak to robi Robert Małecki?

Pierwsze powieści pisałam ze scenopisem i polecam to narzędzie na warsztatach, ponieważ ono pozwala autorowi panować nad całym tekstem. Kiedy mamy scenopis to mamy historię, mamy mapę drogową, która zaprowadzi nas od punktu A do punktu Z. Ze mną natomiast było tak: Kiedy napisałem trzecią powieść z Markiem Benerem korzystałem jeszcze ze scenopisu. Powieści z Grossem zaczynałem pisać bez niego. Utwierdziło mnie to w przekonaniu że chyba tak wolę. Może coś jest z moją psychiką, że gdy mam już wymyślone historie to się strasznie nudzę pisaniem – wyjaśnił Robert Małecki.

Skąd pisarz wie, jak naprawdę wygląda praca śledczych, profilerów, medyków sądowych, prokuratorów, w jaki sposób są zbierane i analizowane ślady na miejscach przestępstw, jak organizowane akcje poszukiwawcze? Filmy czy kryminały innych autorów nie są wiarygodnym materiałem informacyjnym. Najlepiej tę wiedzę czerpać u źródeł.

Fatalnie dla mnie jest to, że do ekspertów trzeba się zwrócić z bardzo konkretnym pytaniem. Zadaję im jedno proste, a oni do mnie wracają z dziesięcioma trudnymi. Znakomitych ekspertów poznałem dzięki moim książkom. Przypominam sobie, jak w Książnicy Kopernikańskiej miałem okazję spotkać mojego pierwszego eksperta. Przyszedł na spotkanie, podszedł z prośbą o podpisanie książki, wyciągnął wizytówkę, położył ją na stole i przesunął w moją stronę. Biorę tę wizytówkę patrzę – prokurator. On mówi, że jak będzie potrzeba to proszę o telefon. Dzwonię do niego raz, drugi, piąty, dziesiąty, nie odbiera. I tak przez parę dni, pomyślałam, że właśnie skończył się mój ekspert. W końcu odebrał i mówi, że jest na nartach i gdy wróci to pogadamy. Rzeczywiście pogadaliśmy i gadamy do dzisiaj – opowiadał autor powieści o zbrodniach.

Kolejnych ekspertów pisarz poznawał nie tylko podczas spotkań autorskich, ale też na warsztatach kryminalistycznych. O szczegółach tej współpracy również opowiadał podczas spotkania w Wąpielsku.

Najnowszą książką Roberta Małeckiego, której premiera miała miejsce w kwietniu tego roku jest „Rumor”. Powieść o poranionym przez życie mężczyźnie w średnim wieku została dobrze przyjęta przez czytelników. Tę i inne książki można było kupić podczas spotkania i uzyskać dedykację pisarza.

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do