Lata 80. XX wieku. Najpierw festiwal „Solidarności” i nadzieja na zmiany, potem stan wojenny, i represje wobec tych, którzy ośmielili się przeciwstawić rządzącej wówczas PZPR. Wystarczyło głośno wyrażać swoje poglądy i można było za to stracić życie. Wprawdzie stan wojenny odwołano w lipcu 1983 roku, ale prześladowania pozostały.
Jedną z najbardziej znienawidzonych osób przez ówczesny reżim był ksiądz Jerzy Popiełuszko. Ten młody duchowny pochodzący ze skromnej wielodzietnej rolniczej rodziny stał się przywódcą duchowym wielu Polaków. Jego msze za ojczyznę były się słynne na cały kraj. Odprawiał je głównie w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu, ale też podróżował po Polsce spotykając się z ludźmi z wielu środowisk, również z opozycjonistami.
Dla Służby Bezpieczeństwa był solą w oku. Nie pomogły prześladowania, nie pomogły prowokacje polegające na pomawianiu Popiełuszki o malwersacje finansowe czy niemoralne prowadzenie się. W mieszkaniu miał założony podsłuch, podrzucano mu ulotki i materiały wybuchowe. Wszystko na nic. Mało kto wierzył w bezpieczniackie prowokacje, a ksiądz nie ustawał w dodawaniu otuchy rodakom. W końcu zapadła decyzja, żeby uciszyć księdza. Na jakim szczeblu? Do dziś nie wiadomo. Jego oprawcami stali się trzej oficerowie Służby Bezpieczeństwa: Grzegorz Piotrowski, Waldemar Chmielewski i Leszek Pękala.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko został porwany w nocy z 19 na 20 października 1984 roku. Ciało kapłana obciążone workiem wypełnionym kamieniami wyłowiono 30 października z Wisły w okolicach Włocławka. Gdyby nie to, że świadek uprowadzenie księdza uciekł, być może do dziś mordercy nie zostaliby osądzeni. Proces trzech ubeków transmitowała telewizja, pisała szeroko o nim komunistyczna prasa. Rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu 27 grudnia 1984 roku i trwał tylko 26 dni. Oskarżycielami posiłkowymi byli wybitni adwokaci, znani również z obrony opozycjonistów: Edward Wende, Andrzej Grabiński, Jan Olszewski i Krzysztof Piesiewicz.
Jeden z morderców księdza Waldemar Chmielewski tak się przestraszył konsekwencji swojego czynu, że zaczął się jąkać. Na początku lutego 1985 roku zapadły wyroki: 25 lat więzienia dla Grzegorza Piotrowskiego i Adama Pietruszki – bezpośredniego przełożonego morderców, 15 lat dla Leszka Pękali i 14 lat dla Chmielewskiego. Rok później złagodzono im karę, a w 1987 objęła ich kolejna amnestia. Żaden z nich nie odsiedział zasądzonego wyroku. Już po zmianach ustrojowych w 1990 roku ruszyło śledztwo przeciwko gen. Zenonowi Płatkowi, dyrektorowi departamentu IV MSW i gen. Władysławowi Ciastoniowi, szefowi SB, zakończone procesem w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie. Zostali uniewinnieni, również w kolejnych procesach apelacyjnych. Nie znaleziono wystarczających dowodów na ich udział w zbrodni.
W niedzielę 19 października w kościele św. Stanisława Kostki w Rypinie upamiętniono 41. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Hołd kapłanowi oddali mieszkańcy, wśród których znaleźli się przedstawiciele władz samorządowych, służb mundurowych i duchowieństwa. Homilię wygłosił ks. Marek Smogorzewski. Oprawę muzyczną zapewnił chór Belcanto. Po mszy złożono kwiaty pod tablicą upamiętniającą ks. Jerzego Popiełuszkę. Obchodom 41. rocznicy męczeńskiej śmierci patrona naszego powiatu towarzyszyła wystawa przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej mówiąca o jego życiu i posłudze.
(jd), fot. Powiat Rypiński
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie