
Tradycyjnie na początku listopada myśliwi w całym kraju obchodzą dzień swojego patrona – świętego Huberta. W minioną sobotę na corocznym święcie spotkali się członkowie Koła Łowieckiego „Orzeł” w Skrwilnie
Wyjście myśliwych na łowy poprzedziła poranna msza święta w parafii pw. Matki Boskiej Szkaplerznej w Okalewie, którą odprawili ks. kanonik Marian Orzechowski ze Szczutowa, ks. Dariusz Załęcki z parafii Niechłonin oraz proboszcz tutejszej parafii ks. Sławomir Detmer.
– Jak co roku, spotykamy się z okazji rozpoczęcia nowego sezonu w dniu poświęconym św. Hubertowi. Patrząc na twarze zebrane dziś w kościele, dostrzegam myśliwych, których pamiętam jeszcze z czasów, kiedy byli moimi uczniami — wspomniał podczas kazania ks. Załęcki.
Podczas uroczystej mszy członkowie koła podarowali proboszczowi parafii wyjątkowy ornat z wizerunkiem patrona myśliwych.
– Temat poruszyłem na posiedzeniu zarządu – mówi prezes Krzysztof Cegłowski. – W zeszłym roku, wspólnie z sierpeckim kołem „Krzyżówka”, ufundowaliśmy wyjątkowy ornat ks. kanonikowi Marianowi Orzechowskiemu. Hubertus to największe i najważniejsze święto myśliwych. Dopisała nam zarówno pogoda jak i atmosfera.
Tradycyjne polowanie hubertowskie rozpoczęto zbiórką myśliwych na skraju lasu w Skrwilnie. Podczas odprawy prezes koła przypomniał zasady bezpieczeństwa obowiązujące podczas polowań zbiorowych. W sobotnim wydarzeniu uczestniczyła również Izabela Karolczyk, która z Kołem Łowieckim „Orzeł” związana jest od trzech lat.
– Myślistwo to nie tylko polowania i odstrzał zwierząt – przyznaje członkini koła. – Z wielu stron słychać nieprzychylne stwierdzenia o myśliwych. W wielu przypadkach wynika to z niezrozumienia tematu. Ludzie nie dostrzegają naszej pracy, którą wykonujemy w lesie na rzecz zwierząt. Pasją zaraził mnie mąż, myśliwy od 25 lat. Dla mnie to m. in. forma aktywnego spędzania wolnego czasu oraz możliwość obcowania z przyrodą.
Uroczyste podsumowanie łowów odbyło się przy domku myśliwskim na terenie strzelnicy należącej do koła, zwanej potocznie „Hacjendą”, gdzie ułożono pokot.
– To już 45. Hubertus, w którym uczestniczę – opowiada Edward Ptaszyński. Uroczystości miały dawniej skromniejszy charakter. Polowań nie poprzedzała msza święta. Początkowo koła łowieckie zrzeszały mniejszą ilość członków. Myśliwi spotykali się zazwyczaj w wynajętych salkach.
Ostatecznie myśliwym udało się upolować dwa dziki. Tradycyjnie wybrano też króla polowania. Tytuł ten przypadł w udziale Marcinowi Cieszyńskiemu. Wicekrólem został zaś Witold Karolczyk. Sobotnie polowanie zakończono biesiadą myśliwską.
Tekst i fot.
Adam Wojtalewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie