
Badacze historii nie mają łatwego zadania. Nie zawsze udaje im się dotrzeć do źródeł, często są one niepełne. Nawet wspomnienia uczestników zdarzeń mogą znacznie się od siebie różnić
Naukowiec z prawdziwego zdarzenia nie zapełnia luk w materiale historycznym własnymi wyobrażeniami, albo co gorsza, politycznymi nakazami. Pisze wyłącznie o tym, co udało mu się znaleźć w archiwalnych dokumentach. Jeden z takich historyków, dodajmy, że amator, pracuje w gminie Brzuze, a jego publikacja, zdaniem badacza dziejów naszej okolicy – Piotra Gałkowskiego, jest najlepszą książką o powstaniu styczniowym, jaką wydano w ostatnim czasie.
W środę 18 października w Domu Kultury Osada w Ostrowitem odbyła się konferencja historyczna zorganizowana przez Stowarzyszenie Dobrzyniacy „Ślady powstania styczniowego na ziemi dobrzyńskiej” połączona z otwarciem pokonkursowej wystawy fotograficznej „Ślady walk powstańczych oraz formy ich upamiętnienia”.
Fascynujący wykład Piotra Gałkowskiego uzmysłowił uczestnikom wydarzenia, jak niewiele wiemy o tym, co się naprawdę działo w naszych okolicach w latach 1863-1864, ilu było powstańców i z jakich środowisk się wywodzili.
– Chłopi w XIX wieku nie mieli żadnej świadomości. Donosili na powstańców, zabitym potrafili zdejmować buty. Nazwiska, które wymienia Lissowski to nie powstańcy, a chłopi z poszczególnych wsi, którzy otrzymali ziemię po powstaniu styczniowym. Są to spisy sporządzone przez władze carskie. Skąd on wziął te nazwiska 70 lat po powstaniu, nie wiemy i się nie dowiemy. W Zbójnie był oddział powstańczy zmontowany przez jedną z rodzin szlacheckich i oni prawdopodobnie chłopów ze swojego folwarku do powstania wzięli. Na naszym terenie aż tak wielkiego ruchu nie było. Mieszkańcy dworów, którzy mogli się tym interesować, mieli narodową świadomość i byli na pewno przesiąknięci patriotyzmem, ale czy wzięli udział w powstaniu styczniowym? – zastanawiał się Piotr Gałkowski.
To, że nawet wśród patriotycznie nastawionej szlachty nie wszyscy rwali się do walki, wynikało z tego, że wielu odczuło konsekwencje udziału w powstaniu listopadowym. Stracili majątki, członkowie ich rodzin zostali zamordowanie albo trafili do więzień czy zostali zesłani na Sybir.
– O powstaniu styczniowym naprawdę wiemy niewiele. 10 lat temu, w 150. rocznicę pan wójt Jan Koprowski zorganizował obchody oraz napisał i wydał książeczkę „Ślady powstania styczniowego na ziemi dobrzyńskiej”. Uważam ją za najlepszą publikację o powstaniu styczniowym jaka pojawiła się w ostatnim okresie, bo pokazuje to co jest, a nie to czego nie ma. Pan wójt jest historykiem amatorem, czasami rozmawiamy o dawnych dziejach. Interesuje się, jeździ, szuka robi zdjęcia. Z wykształcenia jest inżynierem rolnictwa, ale jest naprawdę zapalonym badaczem, ma prawidłowe spojrzenie na to wszystko i wiedzę – chwalił wójta Piotr Gałkowski.
Dalszy ciąg naszego sprawozdania z konferencji opublikujemy w kolejnym wydaniu „CRY”. Nasza gazeta objęła patronat nad wydarzeniem, które było częścią przedsięwzięcia realizowanego przez Stowarzyszenie Dobrzyniacy z Brzuzego. Organizacja otrzymała dofinansowanie z programu dotacyjnego biura Niepodległa oraz z Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie