
Rypin gościł organizacje paramilitarne, oddział WAT oraz jednostki strzeleckie. Wszyscy wzięli udział w manewrach taktyczno-obronnych na terenie miasta
Przestrzeń miejska Rypina stała się polem zmagań pomiędzy oddziałami o profilu Obrony Terytorialnej, a grupami dywersyjnymi. Manewry „Przewrót majowy w Rypinie” miały przede wszystkim zaprezentować wzorce postaw proobronnych, podnosić czujność obywateli oraz krzewić wartości patriotyczne.
Jak się okazuje, Rypin stał się tym samym przykładem dla innych miast jak w praktyce mogłaby wyglądać promocja wartości obronnych wśród mieszkańców. Jednym z uczestników manewrów był oddział 36. pp. Legii Akademickiej Warszawskiej Akademii Technicznej. – Po jednej i drugiej stronie ćwiczących było wielu zawodowców-instruktorów z różnych jednostek wojskowych i specjalnych. Większość uczestników to ochotnicy z oddziałów paramilitarnych, którzy od lat biorą udział w różnych ćwiczeniach poligonowych, w różnych warunkach i chwała im za to – opowiada Andrzej Ziółkowski, dowódca jednostki. – To co wyglądało na zabawę w chowanego i to w porządnego chowanego, to właśnie zachowania taktyczno-obronne. Każdy element „niezachowania chowanego” w określonych warunkach grozi natychmiastową śmiercią. Rypin to jeden z najważniejszych węzłów drogowych regionu, a zatem leżący w zainteresowaniu niecnych ludzi. W jednej chwili może nie być energii elektrycznej, wody, benzyny, żywności, pomocy medycznej. Może nie być możliwości poruszania się po ulicach, w zamian godzina policyjna, ryk syren karetek i wozów bojowych straży pożarnej, patrole, barykady i blokady, strzelanina i grzmot detonacji. W przypadku prawdziwego ataku terrorystycznego/dywersyjnego zniknie węzeł energetyczny, oczyszczalnia wody, szpital, wszelkie urzędy.
Manewry jednym przypadły do gustu, inni – niechętni komentowali pomysł na profilu facebookowym magistratu.
– Ze względu na działania na żywym organizmie miasta używane były środki pozoracji walki tylko „najbardziej delikatne” i to bardzo sporadycznie. Miasto żyło normalnym trybem, nikomu nic się nie stało, nawet nie wystąpiły żadne utrudnienia w ruchu. Mieszkańcy mieli możność zapoznania się umundurowaniem, bronią i pojazdami wojskowymi tak, jak na wielu piknikach militarnych w innych miastach – tłumaczy Andrzej Ziółkowski.
Rzeczywiście najmłodsi zaangażowali się w poszukiwania „terrorystów” i przeszukiwali miasto w poszukiwaniu żołnierzy. Wszystkie koszty manewrów: paliwo, amunicja, środki pozoracji, wyżywienie itp. pokrywały oddziały. Do udziału zgłosiły się m. in. oddziały Organizacji Społeczno-Wychowawczej Związku Strzeleckiego „Strzelec” z Płońska, Bełchatowa, Warszawy, łącznie ponad 60 osób. Oddział 36. pp. Legii Akademickiej WAT liczył ok. 30 osób.
Podczas sobotniego rozejmu przedstawiciele jednostek, burmistrz Paweł Grzybowski, burmistrz Płońska Andrzej Pietrasik złożyli pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego kwiaty upamiętniając tym samym rocznicę śmierci marszałka.
Manewry zakończyły się w niedzielę. Ostatecznie dywersanci „wysadzili” niemal wszystkie obiekty miejskiej struktury krytycznej za wyjątkiem węzła energetycznego i bazy. – Rypińskie przedsięwzięcie proobronne wymagało ogromnej pracy organizacyjnej, zaangażowania służb, urzędników i wielu ludzi dobrej woli – także państwa sąsiadów i znajomych. Dzięki nim udało się takie ćwiczenia proobronne przeprowadzić właśnie przede wszystkim dla państwa, dla wszystkich mieszkańców. Obiekty były obstawione przez oddziały, niektóre bardzo skutecznie, ofensywnej „dywersji” nie udało się ich „opanować” lub „zniszczyć” – podsumował manewry Andrzej Ziółkowski.
Tekst i fot. (mr)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie