
Gdy trzy lata temu zorganizowano w Rypinie po raz pierwszy zlot food tracków, zainteresowanie było duże. Mieszkańcy ze smakiem jedli m.in. burgery, potrawy meksykańskie, kurczaki po amerykańsku, belgijskie frytki, naleśniki z różnego rodzaju nadzieniem czy zapiekanki...
Popijano te smakołyki litrami piwa i innymi napojami, ale w zdecydowanie mniejszej ilości. Na deser można było rozpieścić podniebienie tajskim lodami, kurtoszem, czyli węgierskim ciastem i goframi. Wydarzeniu towarzyszyła głośna muzyka. Następna taka impreza miała miejsce w ubiegłym roku i przyciągnęła mniej gości. Podczas tegorocznej było ich również niezbyt wielu.
W miniony weekend firma o wdzięcznej nazwie Szama Smaków zaanektowała plac przy ul. Nowy Rynek. Rozstawiono tzw. dmuchańce, stragan z chińskimi zabawkami, stoisko z napojami i stoły z ławkami. Przyjechało 7 furgonetek oferujących: „ekstra kruche i w stu procentach polskie kurczaki” w panierce; tradycyjne chińskie przekąski; również tradycyjny węgierski placek; burgery z wołowiną, w którym to mięsie znajdować się miało sto procent wołowiny, jak zapewniano; meksykańskie burrito i belgijskie frytki z polskich ziemniaków.
Ze słodkości oferowano tylko churros: „nowość z Hiszpanii. Pierwsze i jedyne takie w Polsce” – taki napis można było przeczytać na furgonetce. Churrosy w Hiszpanii nowością nie są, a tradycyjnymi ciastkami smażonymi na głębokim tłuszczu. Nie są też jedyne w Polsce, można je kupić w niektórych cukierniach i kawiarniach w kraju.
Magnesem dla dzieci były dmuchane zjeżdżalnie i podobno najdłuższy w Polsce dmuchany tor przeszkód. Owe atrakcje kosztowały 15 zł za 10 minut zjeżdżania i 20 zł za również 10-minutowe pokonywanie przeszkód.
Wśród nielicznych amatorów przysmaków oferowanych z furgonetek spotkaliśmy mieszkańca Rypina popijającego przed chwilą kupiony bursztynowy napój z pianką.
– Przechodziłam, zobaczyłem, skusiłem się, żeby się schłodzić – wyjaśnił, chociaż nie było jakoś specjalnie gorąco. Młoda kobieta, której kilkuletnia córka skończyła przed chwilą szaleć na zjeżdżalni, była trochę rozczarowana. – Miałyśmy chęć na tajskie lody, ale ich nie ma ich. Idziemy więc na włoskie – wytłumaczyła.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A gdzie była promocja tego wydarzenia? Nigdzie. Kilka tygodni temu jedna wzmianka na facebooku i koniec. Zawiódł Burmistrz, bo zarządza urzędnikami i wydziałami. Szkoda, bo pewnie trucki nie przyjadą w przyszłości.