
77 lat temu 1 sierpnia wybuchło powstanie warszawskie. Planowane na 4-5 dni trwało ponad dwa miesiące. Pochłonęło około 200 tysięcy ofiar, a lewobrzeżna część stolicy niemal całkowicie została zrównana z ziemią.
– Powstanie to był zryw niepodległościowy. Padają pytania czy powinno w ogóle wybuchnąć, skoro było skazane na klęskę. Ale tego wtedy nikt nie wiedział, to po pierwsze, a po drugie 5 lat pod hitlerowskim batogiem spowodowało w ludziach wielką chęć walki z oprawcą. My tego nie zrozumiemy, nie byliśmy tam, nie przeżywaliśmy lat strachu, niszczenia kraju i kultury, mordowania mieszkańców Polski. To musiało wreszcie pęknąć, ta młodzież rwała się do walki. Teraz wiemy, że była to polityczna rozgrywka Stalina. Do dowódców Armii Krajowej docierali jego emisariusze, którzy zapewniali, że będzie pomoc ze strony Sowietów – tłumaczy Sławomir Malinowski, dla którego obecność na obchodach rocznicy wybuchu powstania jest oczywista i wynika z potrzeby serca.
Spory o to czy decyzja o wybuchu powstania warszawskiego była słuszna, trwają od lat. Wśród dowódców Armii Krajowej i Polskich Sił Zbrojnych też istniały odmienne zdania w tej kwestii. Zwolennikiem walk w Warszawie był np. generał Leopold Okulicki czy pułkownik Antoni Chruściel, dowódca powstania. Natomiast generał Władysław Anders, zdecydowanie się temu sprzeciwiał. 23 sierpnia 1944 roku liście do generała Mariana Kukiela pisał: „Żołnierze nie rozumieją celowości powstania w Warszawie. Nikt nie miał u nas złudzeń, żeby bolszewicy pomimo ciągłych zapowiedzi pomogli stolicy. W warunkach tych stolica, pomimo bezprzykładnych w historii bohaterstw, z góry jest skazana na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność.”
Obchodząc kolejne rocznice wybuchu powstania warszawskiego, czcimy pamięć tych ludzi, którzy nie wahali się stanąć do nierównej walki z okupantem. Szacuje się, że zginęło ok. 18 tys. powstańców, 25 tys. zostało rannych, wielu bardzo ciężko.
W niedzielę 1 lipca przed Rypińskim Domem Kultury zebrali się mieszkańcy naszego miasta, wśród nich grupka harcerzy, by oddać hołd bohaterom.
– Powstanie warszawskie to dla mnie pokaz ogromnej odwagi, wielkiej miłości do ojczyzny, miłości do wolności jaką Polacy mogli pokazać wtedy, wierząc w to, że uda im się wyzwolić spod ręki okupanta, licząc na wojska sąsiadujące, ale też licząc na siebie, uważając, że wolność nie jest nam dana raz na zawsze, że trzeba o nią walczyć. Powstanie było manifestacją odwagi i patriotyzmu, ale też pokazania, że walka o wolność musi być bezkompromisowa – powiedział nam burmistrz Paweł Grzybowski.
O godzinie 17.00 zawyły syreny, zatrzymał się ruch uliczny, stanęli przechodnie w hołdzie bohaterom i ofiarom walk sprzed 77 lat. Obchodom rocznicy wybuchu powstania warszawskiego towarzyszy okolicznościowa wystawa, którą można obejrzeć na placu przed Rypińskim Domem Kultury.
Burmistrz Rypina przypomniał w swoim wystąpieniu, że wśród powstańców znaleźli się mieszkańcy Rypina i okolic. Byli to: Zofia Gąsiorowska ps. Junosza, Strzelec; Stanisław Grobelski ps. Król, Plutonowy; Eleonora Lewandowska ps. Nora; Stefan Nicki ps. ps. Belina; Eugenia Okońska ps. Krystyna; Tomasz Wawrzyński ps. Przygoda, Kapral; Stanisław Potoręcki ps. Negus, Podporucznik; Zdzisław Sadowski ps. Lubicz; Karol Szmidt; Janina Zakrzewska ps. Nina, Strzelec; Andrzej Budzanowski ps. Szymon, Podchorąży; Teofil Budzanowski ps. Tum, Porucznik; Henryk Dzięciołowski ps. Sierżant; Janina Grabska ps. Wisła; Tadeusz Budzanowski ps. Tumek, Podporucznik; Józef Gumowski ps. Grzmot, Major; Maria Przetakiewicz ps. Paulina; Jadwiga Fijałkowska ps. Jadwiga.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie