
Z okazji 25-lecia pracy twórczej koszalińska artystka Beata Maria Orlikowska wspólnie z warszawską dziennikarką Aleksandrą Pieterwas przygotowały projekt szesnastu dyptyków odwołujących się do wspomnień kojarzonych z woniami. Kilkanaście znanych osób: m. in. Olga Tokarczuk, Marek Kamiński, Krystyna Kofta wróciło do chwil, które zostały utrwalone w pamięci dzięki zapachom
Spisane przez Aleksandrę Pieterwas reminiscencje rozmówców stały się inspiracją dla Beaty Orlikowskiej. Powstały obrazy malowane na porcelanowym podobraziu techniką, którą twórczyni doskonaliła przez lata. 14 listopada 2015 roku zostały pokazane po raz pierwszy na wernisażu w warszawskiej Ney Gallery&Prints. Od tego czasu ekspozycja pt. „Zapach zapamiętany” odwiedziła m.in. Szczecin, Sandomierz, Sopot, Koło. Była pokazana w rodzinnym Koszalinie w trakcie obchodów 750-lecia miasta.
W czwartek 4 kwietnia zawitała do Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie. Uroczystego otwarcia dokonał dyrektor Andrzej Szalkowski w towarzystwie artystki i Jerzego Zegarlińskiego, bydgoskiego promotora sztuki. Beata Orlikowska wyjaśniła w jaki sposób powstawała kolekcja, opowiedziała o wspólnej pracy z Aleksandrą Pieterwas i swoim poszukiwaniu środków wyrazu. Opisała niecodzienną technikę, którą zastosowała przy tworzeniu dzieł.
– Najpierw wylewane jest podobrazie czyli taka porcelanowa kartka. Masa ma gęstość śmietany, potem gęstnieje. W tym czasie następuje korygowanie kształtu, nanoszenie wszystkiego co ma być wypukłe i wklęsłe. Tak przygotowana płaszczyzna jest cięta na mniejsze części, by bezpiecznie przenieść ją do pieca. Jest wypalana w temperaturze 850 stopni od 27 do 33 godzin. Po wyjęciu mamy tzw. biskwit, który maluję tlenkami, a to wyższa szkoła latania. Nie odpowiadają mi farby naszkliwne stosowane przez przemysł. Swoje prace wykonuję starą chińską techniką zdobniczą z czasów dynastii Tang i późniejszej Ming. Nie ma wielu źródeł, które ją przybliżają, więc warsztat malowania tlenkami musiałam sobie sama zbudować. Wypalanie zmienia barwę, jej natężenie zależy od gęstości zawiesiny. Używam tlenków dających trzy kolory – zielony, niebieski i brązowy oraz złota i platyny. Tworzenie tą drogą wymaga dużej dyscypliny, dobrej pamięci wzrokowej i cierpliwości. Konieczne jest zrobienia wzorników, kolory nie są takie same przed, jak po wypale. Drugie wypalanie tzw. na ostro trwa 7,5 godziny w temperaturze 1360 stopni. To kluczowy moment, po wyjęciu z pieca człowiek się cieszy albo zgrzyta zębami, że jest nie tak jak chciał. Niektóre prace poprawiałam kilkakrotnie. Przed trzecim wypałem, w piecu muflowym, nakładam złoto i platynę. Czekam kolejne 8 godzin i otrzymuję już gotową pracę. Reasumując, zrobienie jednego obrazu trwa od 10 do 12 dni, zależnie od stopnia skomplikowania – przybliżyła tajniki swojego warsztatu malarka.
Beata Maria Orlikowska jest absolwentką Wydziału Ceramiki i Szkła Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Uprawia ceramikę unikatowa i użytkową oraz malarstwo sztalugowe. Wystawę pt. „Zapach zapamiętany” można oglądać do 2 maja w Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie