W niedzielę 2 kwietnia gracze ze Skrwilna mogli zmniejszyć stratę do wicelidera A-klasy Ziemowita Osięciny, ale przegrali na wyjeździe 1:4.
Piłkarze Pawła Celebuckiego doskonale rozpoczęli rundę wiosenną włocławskiej A-klasy, wygrywając 4:1 z Tłuchowią i 5:0 z Piastem Bądkowo. Udane tygodnie sprawiły, że przed Skrwą pojawiła się realna szansa na awans do ligi okręgowej. W niedzielę kolejną przeszkodą do pokonania był wicelider Ziemowit Osięciny.
Gospodarze wyszli na prowadzenie w 15. minucie, wykorzystując błąd jednego z obrońców Skrwy, który stracił piłkę przed własną bramką. Goście wyrównali w 32. minucie, a na listę strzelców wpisał się Przemysław Budka. Gdy wydawało się, że drużyny zejdą do szatni przy stanie 1:1, tym razem skiksował drugi z obrońców ze Skrwilna, a prezent na bramkę zamienił snajper Ziemowita. W 55. minucie rywale trafili do siatki po raz trzeci, tym razem wykorzystując rzut karny. Kwadrans później Ziemowit ustalił wynik na 4:1, po nieporozumieniu obrońców ze Skrwilna.
– O niekorzystnym wyniku zadecydowały w dużej mierze indywidualne błędy – podsumowuje Paweł Celebucki, trener Skrwy. – Na pewno stan murawy pozostawiał wiele do życzenia, choć to nas nie usprawiedliwia. Wydawało się, że przy stanie 1:1 kontrolujemy przebieg gry, jednak po przypadkowej stracie drugiego gola, nie potrafiliśmy się już podnieść. Graliśmy ospale i bez pomysłu. Wyglądało to tak, jakbyśmy spotkali się po raz pierwszy. Rywale nie byli od nas lepsi piłkarsko, ale zabrakło wiary we własne umiejętności.
Skrwa Skrwilno musi szybko zregenerować siły, a przede wszystkim przygotować się mentalnie na trudny wyjazd do Kruszyna. Tamtejszy Kujawiak jest na czwartym miejscu w lidze i także poważnie myśli o włączeniu się do walki o awans. 
 
Tekst i fot. 
Tomasz Błaszkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie