Reklama

Czy postawili na dobrą kartę?

Tygodnik CRY
26/02/2020 15:37

Od dwóch tygodni w mediach społecznościowych i na forach internetowych wrze. Rypinianie 23 października ubiegłego roku dostali w prezencie uchwałę przyjmującą tzw. Samorządową Kartę Praw Rodzin, o czym zresztą pisaliśmy miesiąc później w artykule „W trosce o dobro rodziny?”

Większość dyskutujących jest zbulwersowana tym, że dokument, który uważają za haniebny został w Rypinie uchwalony. Informacja o przyjęciu karty pojawiła się już w ogólnopolskich portalach, np. w Wirtualnej Polsce. Na swoim facebookowym profilu odniósł się do niej krytycznie niedawny gość rypińskiej biblioteki Tomasz Organek. W lokalnej prasie ukazały się artykuły uznające ją za dyskryminującą i wykluczającą. Sprawa stała się na tyle głośna, że przewodniczący rady miasta Sławomir Malinowski wydał oświadczenie, z którego dowiadujemy się, że karta nikogo nie dyskryminuje, tylko: „...stanowi swoisty „kodeks dobrych praktyk”, zawierający zbiór wzorcowych rozwiązań pokazujących, jak praca wychowawcza szkół może zostać zorganizowana w oparciu o zasadę ich pomocniczości wychowawczej wobec rodziny. Oznacza to, że w szkołach samorządowych muszą być przestrzegane ustawowe prawa rodziców, w tym w szczególności wymóg respektowania kompetencji rady rodziców do uchwalania programu profilaktyczno-wychowawczego oraz do wyrażania zgody na podjęcie współpracy z organizacjami pozarządowymi i wymóg każdorazowego uzyskania zgody rodzica na udział dziecka w zajęciach nieobowiązkowych. Karta zapewnia zatem możliwość weryfikacji organizacji zewnętrznych, działających na terenie szkoły oraz materiałów używanych podczas prowadzonych zajęć wykraczających poza podstawę programową”.

Wobec przytoczonego wyjaśnienia rodzi się pytanie jaki jest sens uchwalania czegoś, co jest zapisane w Konstytucji RP i prawie oświatowym? Skąd ta nadgorliwość? Czy chodzi o owe organizacje zewnętrzne? Jeśli tak, jakie są kryteria podziału na właściwe i niewłaściwe? Samorządowa Karta Praw Rodzin nie jest obligatoryjna, nie przynosi żadnych korzyści, nie wzbogaci budżetu miasta o wpływy w walucie polskiej lub obcej, nie przybędą z tytułu jej uchwalenia nowe miejsca pracy itp., itd.

Trochę o Ordo Iuris

Pomysłodawcą i autorem karty jest Ordo Iuris, fundacja powstała w 2013 roku, utrzymująca się z darowizn. Jest w tym bardzo skuteczna, w 2018 r. na jej konto wpłynęły 4 mln. 457 tys. zł, w 2017 r. prawie 3 mln. 802 tys. Sprawozdania finansowego za ubiegły rok jeszcze nie ma, nie wiadomo też kim są darczyńcy.

O fundacji stało się głośno, kiedy w 2016 roku forsowała zaostrzenie prawa antyaborcyjnego domagając się całkowitego zakazu przerywania ciąży i wsadzania kobiet do więzienia, gdyby takiego zabiegu dokonały. Efektem tych działań był Czarny Poniedziałek, podczas którego w ponad 200 miastach w Polsce i za granicą wyszły na ulice tłumy pań i wspierających je mężczyzn protestując przeciw planowanej ustawie. Działanie to okazało się na tyle skuteczne, że trzy dni później, 6 października 2016r. Sejm odrzucił jej projekt. Za było 352 posłów, w tym 186 z PiS-u, przeciw 58, 18 wstrzymało się od głosu. W ten sposób Ordo Iuris podrzucił rządzącej partii kukułcze jajo, przez co, wbrew głoszonemu na co dzień stanowisku, większość jej parlamentarzystów opowiedziała się przeciw życiu.

Straszenie LGBT

Ordo Iuris otwarcie przyznaje się do walki z „ideologią” LGBT. Czymże jest owa „ideologia”? To niegodzenie się na wszelkie przejawy nietolerowania kogokolwiek z powodu jego orientacji seksualnej, sprzeciwianie się narracji, że mniejszości seksualne, z samego faktu ich istnienia, mają szkodliwy wpływ na kogokolwiek. Domaganie się od osób LGBT, aby ukrywały swoje preferencje jest opresją i dyskryminacją. Sposobem na zwalczanie nietolerancji i budowanie otwartego oraz wolnego od uprzedzeń społeczeństwa powinna być edukacja. Uczenie od najmłodszych lat szacunku dla różnorodności i odmienności w różnych dziedzinach życia: kulturze, obyczajach, religii. I tu koło się zamyka, bo w przestrzeni publicznej mamy obecnie jedyną słuszną religię, jedyne słuszne wartości i jedynie słuszną kulturę. Wszystko inne, co obce i nieznane, jest co najmniej podejrzane.

Karta w szczegółach i nieco manipulacji

Wróćmy zatem do treści Samorządowej Karty Praw Rodzin, gdzie przytaczanych jest kilka artykułów ustawy zasadniczej interpretowanych jak Ordo Iuris wygodnie:„Opowiadamy się po stronie wartości poświadczonych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej – tożsamości małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, rodziny, rodzicielstwa i macierzyństwa (art. 18), prawa do ochrony życia rodzinnego (art. 47), prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami (art. 48 ust. 1) oraz prawa dziecka do ochrony przed demoralizacją (art. 72 ust. 1)” czytamy w karcie.

Artykuł 18 Konstytucji brzmi: „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Nic tu nie ma o tożsamości małżeństwa jako związku osób różnych płci, to sobie dopowiedziała fundacja. Cóż z tego zapisu wynika? Jedynie, to, że pary homoseksualne czy heteroseksualne żyjące w związkach nieformalnych nie są objęte taką ochroną i nic więcej. Co w takim razie z tymi, które wychowują dzieci? Czy są rodziną? Jeśli uznamy, że tak, to również powinny być ochroną objęte. Jeśli z kolei uznamy, że rodziną nie są, co w takim razie z dziećmi z tych związków? Są wyłączone z opieki państwa nad nimi? Kolejny artykuł - 47, na który powołują się twórcy karty brzmi: „Każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym”. Ordo Iuris potraktowało ten zapis również wybiórczo. Kolejny artykuł – 48.1, którym się podpierają stanowi: „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania”. Fundacja sprytnie pominęła fragment o wolności sumienia, wyznania i przekonań dziecka. Dla porządku przytaczamy treść ostatniego artykułu, na który powołuje się Ordo Iuris: „Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją. 2. Dziecko pozbawione opieki rodzicielskiej ma prawo do opieki i pomocy władz publicznych. 3. W toku ustalania praw dziecka organy władzy publicznej oraz osoby odpowiedzialne za dziecko są obowiązane do wysłuchania i w miarę możliwości uwzględnienia zdania dziecka. 4. Ustawa określa kompetencje i sposób powoływania Rzecznika Praw Dziecka”

W karcie przemoc w rodzinie potraktowana została marginalnie i w dość osobliwy sposób: „...ważne jest przeszkolenie nauczycieli oraz urzędników, w tym pracowników ośrodków pomocy społecznej, w zakresie autonomii i prawnej tożsamości rodziny, praw rodziców oraz dobra dziecka. Uczestnikom szkoleń powinna zostać przekazana rzetelna i wolna od ideologii wiedza o obowiązującym prawie oraz o skutecznych metodach przeciwdziałania zjawiskom niepożądanym, w tym przemocy, uzależnieniom i innym dysfunkcjom, które mogą występować w gospodarstwach domowych i w przestrzeni publicznej. Chociaż badania empiryczne jednoznacznie potwierdzają, że silne więzi rodzinne skutecznie chronią przed przemocą, na wielu prowadzonych dotychczas szkoleniach ta podstawowa wiedza była podważana”. W końcu rodzina, czyli mama, tata i gromadka pociech jest najważniejsza, więc ostrożnie z tą pomocą maltretowanemu dziecku, szanowni nauczyciele,urzędnicy i pracownicy pomocy społecznej, jeszcze zostaniecie oskarżeni o nieuprawnione wtrącanie się w tę podstawową komórkę społeczną.

(Nie)właściwa edukacja seksualna

Uzasadniając przyjęcie Samorządowej Karty Praw Rodzin rada Rypina jest zatrwożona tym, co wyprawiają niektóre jednostki samorządu terytorialnego, w których „podejmowane są próby wprowadzenia rozwiązań, które podważają gwarantowane konstytucyjnie prawa rodzin, w tym prawa rodziców i dzieci oraz prawną tożsamość i ustrojową pozycję małżeństwa. Rozwiązania te zawierają m.in. ideologiczne postulaty naruszające standardy bezstronności światopoglądowej władz publicznych, a także zapowiedzi wprowadzenia do szkół zajęć permisywnej edukacji seksualnej według standardów WHO, budzące zasadnicze wątpliwości z perspektywy konstytucyjnej zasady ochrony dzieci przed demoralizacją”. Zabrzmiała groźnie ta permisywna edukacja seksualna kojarząca się wprost z perwersyjną, bo mało kto na co dzień studiuje słownik wyrazów obcych i nie każdy wie co znaczy permisywny. Prawnicy z Ordo Iuris znają się najlepiej na właściwym uświadamianiu dzieci, a nie jacyś tam eksperci Światowej Organizacji Zdrowia.

W polskich szkołach edukacji seksualnej właściwie nie ma, jest tylko nieobowiązkowe wychowanie do życia w rodzinie. Wielu rodziców z niego rezygnuje z różnych powodów. Jedni dlatego, że ich dzieci i tak są przeciążone obowiązkami szkolnym, innym nie podoba się dopuszczony przez MEN podręcznik, który szerzy mity i stereotypy oraz posługuje się eufemizmami nie zawsze dla młodzieży zrozumiałymi. Sami też nie zawsze wiedzą, jak rozmawiać z pociechami o „tych sprawach”. Wobec powyższego dzieciarnia radzi sobie, tak jak to robili niegdyś ich rodzice. Przyswaja tę wiedzę tajemną od kolegów, koleżanek i starszego rodzeństwa, dodatkowo ów zakazany seks oglądając z detalami w smartfonie. Seksuolog Andrzej Depko w jednym ze swoich wywiadów powiedział:

- W wychowaniu seksualnym jest jedna prosta zasada, na naszą seksualność wpływa to czego się nauczymy. A więc czego Jaś (czy Janka) się nie nauczył, tego Jan (czy Janina), nie będzie umieć. Jeśli nie dowiemy się na odpowiednim etapie naszego dorastania, co oznacza pojęcie: zdrowie seksualne, jak ono się zmienia z upływem lat, jak nasze doświadczenia wpływają na nasze podejście do seksu, jak nasza psychika może wpływać na naszą kondycję seksualną, jaka jest korelacja pomiędzy jakością życia emocjonalnego oraz wzajemnych relacji w sferze pozaseksualnej, a jakością życia seksualnego w związkach, to nie będziemy umieli się w tym obszarze sprawnie poruszać.

Tragiczna jest sytuacja dzieci homoseksualnych i transseksualnych. Wiedzą, że odbiegają od „zdrowej” normy, boją się, że ich tajemnica się wyda, a jeśli nie są odporne psychicznie najwyżej zakończą swoje życie, tak jak Wiktor, bohater wstrząsającego reportażu Onetu pt. „Miłość w czasach zarazy”. Transseksualny chłopiec wyśmiewany i prześladowany przez rówieśników, lekceważony przez nauczycieli i lekarzy 17 kwietnia 2019 roku skoczył pod pociąg warszawskiego metra. Jego mama robiła co mogła, żeby pomóc swojemu dziecku, lecz była w tym osamotniona. Przy okazji z tekstu można się dowiedzieć, jak wygląda polski szpital psychiatryczny dla dzieci, a wygląda strasznie.

Burmistrz odpiera zarzuty

Wzburzenie mieszkańców Rypina z powodu przyjęcia Samorządowej Karty Praw Rodzin było na tyle duże, że głos w jej obronie zabrał burmistrz Paweł Grzybowski. Na facebookowym profilu miasta można zobaczyć jego wystąpienie, w którym zarzuca niektórym użytkownikom hejt, a artykułom w lokalnej prasie tendencyjność.

- W żaden sposób i nigdy nie mieliśmy na celu kogokolwiek obrazić ze względu na kolor skóry, na poglądy polityczne, czy inne orientacje. Miasto Rypin jest, było i będzie miastem otwartym, tolerancyjnym, tego dowodzi prawie 1000-letnia historia, że Rypin to miasto wielokulturowe. Tu w zgodzie i przyjaźni żyło wiele mniejszości od niemieckich, rosyjskich żydowskich, kultura wielbarska czy innych, którzy żyli w tym pięknym mieście – wyjaśnia m.in. włodarz

Przemówienie burmistrza nie przekonało obywateli, którzy upierają się, że przyjęcie Samorządowej Karty Praw Rodzin jest, delikatnie rzecz ujmując, zbędne:

- Krytyka, z jaką teraz musicie się zmierzyć to nie jest hejt, to głos mieszkańców, którego nie wzięliście pod uwagę, przegłosowując tę nonsensowną, pełną nienawiści ustawę. Nie trzeba było przeczytać artykułu Pomorskiej, by wysunąć swoje wnioski - wystarczy ZE ZROZUMIENIEM przeczytać ustawę i zapoznać się z działalnością Ordo Iuris, aby wiedzieć, że przyszłość dzieci to ostatnie, na czym im zależy – napisała pod wystąpieniem włodarza jedna z internautek.

- Żadne argumenty urzędu nie sprawią, że omamicie ludzi. Wielki szacunek dla państwa radnych ,którzy głosowali przeciwko tej chorej uchwale. Widać komu na sercu NAPRAWDĘ leży los dzieci – to kolejny głos w tej debacie, jeden z bardziej umiarkowanych.

Petycja przeciwko uchwale

W portalu petycjeonline.com, zebrano 654 podpisy z wnioskiem o wycofanie uchwały w sprawie przyjęcia Samorządowej Karty Praw Rodzin.

13 grudnia ubiegłego roku, czyli po usankcjonowaniu dokumentu, urząd miasta zorganizował dla ósmoklasistów konkurs wiedzy o stanie wojennym. Bardzo chwalebna inicjatywa, jako że znajomość naszej najnowszej historii wśród młodzieży kuleje. Jednym z mówców podczas wydarzenia był przewodniczący Klubu Gazety Polskiej w Rypinie, tygodnika, który nie tak dawno dołączył do jednego ze swoich numerów naklejkę z przekreśloną tęczową flagą i tekstem „Strefa wolna od LGBT”. Czy zapytano rodziców młodzieży uczestniczącej w konkursie, jak zapatrują się na bezpośredni kontakt ich dzieci z apologetą tej gazety?

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-02-26 19:25:35

    Brawo za cenna uwagę. Czy zapytano rodziców o wyrażenie zgody na spotkanie z przewodniczącym Gazety Polskiej? W szkole by to nie przeszło, a w UM? Zżera mnie ciekawość.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Dura lex - niezalogowany 2020-02-26 20:03:15

    Zdecydowanie dobrą. Jakoś mocno jednostronnie przedstawiacie temat. Z całym szacunkiem ale poziom Waszego dziennikarstwa jest żenująco niski. Brawo dla radnych broniących dobra rodziny.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-02-26 20:53:00

    PRECZ Z TĘCZOWĄ ZARAZĄ

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-02-26 21:58:06

    Świetny tekst. Wreszcie i Wy zagraliście głos. Brawo dla Autora.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-02-27 09:59:59

    Do Gość z 26.02. To ty i tobie podobni mogliście się spotkać z Michnikiem i jego czerwoną szmatą Wyborczą.Lub z Lisienko bo tak naprawdę nosi nazwisko Lis i jego szwabskimi Neeswekiem.A może wam podoba sìę z Trzaskowskim i Rabiejem pierwszy niewolnik LGBT drugi jest odmieńcem.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-02-28 06:13:27

    Mam pytanie, kto w Rypinie jest przewodniczącym gazety polskiej

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-02-29 17:59:42

    No to w końcu dowiem sie kto tu jest z ramienia gazety polskiej

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do