
W sobotę 15 października Grot Kowalki pokonał na własnym terenie Skrwę Skrwilno 2:1 w derbach powiatu rypińskiego
Piłkarskie derby to jeden z najbardziej emocjonujących momentów w trakcie sezonu. Nazwa tego rodzaju spotkań pochodzi od meczu rozegranego w angielskim mieście Derby. Naprzeciw siebie stanęły drużyny z dwóch części tego samego miasta. Obecnie kibiców na całym świecie rozpala rywalizacja Realu Madryt – reprezentanta regionu Kastylia i katalońskiej FC Barcelony. W Niemczech w derbach Zagłębia Ruhry rywalizują Borussia Dortmund i Schalke 04 Gelsenkirchen, a w Anglii niezwykle popularne są mecze pomiędzy Liverpoolem i Evertonem, Manchesterem United i Manchesterem City czy Arsenalem Londyn i Tottenhamem Hotspur. Wspaniałą tradycją może pochwalić się też szkockie Old Firm, czyli rywalizacja dwóch drużyn z Glasgow – Celticu i Rangers. W Polsce kibice emocjonują się starciami Wisły i Cracovii czy Piasta Gliwice i Ruchu Chorzów (derby Śląska).
Spotkania o podwójnym ładunku emocjonalnym odbywają się też na niższym poziomie rozgrywkowym. W powiecie rypińskim od kilku lat kibice mogą oglądać dwa razy do roku rywalizację Skrwy i Grotu. Gracze z Kowalk mieli w sobotę rachunki do wyrównania, bowiem w marcowym pojedynku ekipa ze Skrwilna wygrała aż 6:0.
W pierwszej połowie lepiej prezentowali się goście, którzy w swoim stylu próbowali zdominować przeciwnika. Skrwa Skrwilno częściej utrzymywała się przy piłce, choć nie zepchnęła rywali do głębokiej defensywy. Grot bronił się umiejętnie, ale nie uniknął błędów. W 19. minucie Paweł Błachewicz przejął piłkę wybitą przez Łukowskiego, złamał akcję do środka i technicznym strzałem wyprowadził Skrwę na prowadzenie.
W drugiej części Grot zmienił ustawienie, grając na dwóch napastników. To przyniosło efekt, bo gra przeniosła się pod pole karne Leleniewskiego. W 60. minucie w polu karnym Skrwy został kopnięty Tomasz Wysocki i sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł najlepszy strzelec Grotu Artur Kaczyński. Napastnik zupełnie zmylił bramkarza i doprowadził do remisu. Po tej sytuacji gra się zaostrzyła. Po jednym ze starć pomocnik Skrwy Michał Manelski został uderzony w twarz bez piłki, ale sędzia pokazał za to zagranie jedynie żółty kartonik. Na pięć minut przed końcowym gwizdkiem zwycięstwo drużynie z Kowalk zapewnił wprowadzony z ławki Andrzej Rutkowski. Skrwa miała szansę na wyrównanie, ale jej gracz nie trafił z dwóch metrów do pustej bramki, co wywołało gromki aplauz wśród kibiców Grotu. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędzia wyrzucił z boiska kapitana Skrwy Jacka Manelskiego, wyraźnie poirytowanego poziomem sędziowania. Wynik nie uległ już zmianie i trzy punkty zostały w Kowalkach.
– Takie były założenia, żeby w pierwszej połowie skupić się na grze obronnej – przyznaje Tomasz Wysocki, grający trener Grotu. – Być może zagraliśmy zbyt bojaźliwie, byliśmy cofnięci. W drugiej połowie postawiliśmy na dwóch napastników i to przyniosło skutek. W spotkaniach ze Skrwą zawsze jest dużo walki, tak było i tym razem. Inna sprawa, że na naszym boisku trudno o płynną, składną grę, bo murawa nie pomaga.
– Nie mam pretensji do moich piłkarzy, za to kolejny raz decyzje sędziego budzą nasze zastrzeżenia – komentuje Paweł Celebucki, trener Skrwy. – W drugiej połowie zawodnik Grotu uderzył Michała Manelskiego bez piłki i dostał tylko żółtą kartkę. Tymczasem nasz piłkarz za podobne zachowanie w zeszłym sezonie, musiał pauzować przez kilka spotkań. Staraliśmy się grać piłką po ziemi, ale boisko w Kowalkach nie ułatwiało zadania. Szkoda straconych punktów, bo to kolejny mecz, w którym zasłużyliśmy przynajmniej na punkt. Ale walczymy dalej.
Dzięki sobotniej wygranej Grot przesunął się na czwarte miejsce w tabeli włocławskiej A-klasy. Skrwa zajmuje siódmą lokatę. W najbliższej kolejce piłkarze z Kowalk zagrają na wyjeździe z Kujawiakiem Kruszyn, a drużyna ze Skrwilna podejmie na swoim obiekcie Wzgórze Raciążek.
Tomasz Błaszkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie