Reklama

Lech Rypin na zwycięskiej ścieżce

Tygodnik CRY
04/10/2015 16:47

W sobotę 3 października rypińska drużyna uporała się z ambitnie walczącym Promieniem Kowalewo Pomorskie. Wygrana 2:1 cieszy, jednak Lechici po raz kolejny drżeli o wynik do ostatnich sekund

Lech Rypin przystępował do sobotniego meczu umocniony serią imponujących zwycięstw. Po słabym początku sezonu, ekipa prowadzona przez Tomasza Paczkowskiego ustabilizowała formę na wysokim poziomie, wygrywając m.in. z rezerwami Zawiszy Bydgoszcz oraz z trzecioligową Kujawianką Izbica Kujawska w ramach okręgowego Pucharu Polski. W starciu z Promieniem Kowalewo Pomorskie, outsiderem IV ligi, kibice liczyli na strzelecki festiwal przy ul. Sportowej.

Lechici już od pierwszego gwizdka kontrowali przebieg gry. Goście byli ustawieni defensywnie, licząc na szybkie kontrataki. Rypińska drużyna cierpliwie wymieniała podania, piłka jak po sznurku krążyła między ofensywnymi graczami. Pierwsze efekty uporządkowanej gry przyszły już w 9. minucie. Po dalekim wrzucie z autu na wysokości pola karnego, piłka trafiła do Piotra Buchalskiego. Kapitan naszej drużyny błyskawicznie zdecydował się na strzał i futbolówka wpadła do siatki. Wraz z upływającymi minutami zmieniał się obraz meczu. Piłkarze obydwu ekip zamiast na gole, zaczęli polować na kości przeciwnika. Już po kwadransie boisko musiał opuścić obrońca gości, a w 36. minucie kontuzję złapał nasz rozgrywający Szymon Moszczyński, którego zastąpił Błażej Dąbrowski. Mimo to Lechici szybko uporządkowali grę, co zaowocowało w 45. minucie. Bramkę do szatni strzelił Adam Lisiecki i było 2:0.

Wydawało się, że po przerwie Lech dobije przeciwnika i strzeli jeszcze kilka bramek. W drugiej połowie gościom nadal udawało się niewiele, akcje były szarpane, a ewentualne zagrożenie pod bramką rypinian wynikało często z przypadkowości. Po godzinie gry Promień oddał pierwszy groźny strzał na bramkę Bartosza Goszki, jednak golkiper Lecha przeniósł piłkę nad poprzeczką. Po sygnale ostrzegawczym rypińscy piłkarze starali się ponownie przejąć inicjatywę i zdobyć trzecią bramkę, która rozstrzygnęłaby losy tej rywalizacji. Najpierw groźnie uderzał Marcin Mrówczyński, jednak futbolówka o centymetry minęła poprzeczkę. Chwilę później znakomitym strzałem popisał się Martyn Trędewicz. Tym razem piłka zatrzymała się na słupku bramki strzeżonej przez Jakuba Nadarzewskiego. W 70. minucie bliski zdobycia swojego drugiego gola był Piotr Buchalski, ale po nieprecyzyjnym lobie bramkarz gości nie miał problemów z  interwencją.

Jak głosi stare piłkarskie porzekadło, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Promień, nie mając już wiele do stracenia, w ostatnim kwadransie ruszył do odważnych ataków. W 82. minucie zamieszanie w polu karnym Lecha wykorzystał rezerwowy Tomasz Stankiewicz. Filigranowy napastnik nie zastanawiał się długo i szybkim strzałem w róg bramki pokonał Goszkę. Po kontaktowym golu Promień nabrał wiatru w żagle, a Lechici skupili się na zabezpieczeniu własnej bramki. Cały wysiłek i zaliczka z pierwszej połowy mogły pójść na marne w ostatniej minucie spotkania, po głupim faulu tuż przed polem karnym. Pomocnik gości popisał się niezłym strzałem, jednak na szczęście dla Lecha, piłka odbiła się od poprzeczki. Chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni i drużyna Tomasza Paczkowskiego mogła cieszyć się z trzeciej ligowej wygranej w sezonie.

Teraz przed Lechem zaległe, środowe spotkanie w Mogilnie z miejscową Pogonią (mecz odbył się po zamknięciu tego wydania), a już w piątek powinniśmy poznać nowe władze rypińskiego klubu.
 

Tekst i fot. (ToB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do