Reklama

Lech Rypin prawie jak Lewandowski

Tygodnik CRY
14/05/2016 21:00

Piłkarze Lecha Rypin wygrali w sobotę aż 7:1 z Łokietkiem Brześć Kujawski, cztery gole strzelając w ciągu zaledwie ośmiu minut. Bohaterem spotkania był Szymon Moszczyński, który czterokrotnie trafił do siatki

W sobotnie popołudnie po raz pierwszy od dawna Lechici mogli usłyszeć doping licznie przybyłej publiczności. Kibice chętnie pojawili się na stadionie przy ul. Sportowej, mimo że rywal nie był najmocniejszy. Podopieczni Tomasza Paczkowskiego podejmowali ekipę z Brześcia Kujawskiego, która zajmowała 13. miejsce w tabeli. Wobec nierównej formy naszego zespołu i remisu 3:3 w rundzie jesiennej, mecz zapowiadał się emocjonująco.

Spotkanie lepiej rozpoczęli goście. Już w 5. minucie groźny strzał na bramkę Lecha oddał Mariusz Kowalski, ale doskonałą paradą popisał się Łukasz Anuszewski. Ta sytuacja podziałała mobilizująco na rypinian, bo już cztery minut później wyprowadzili zabójczy kontratak. Na mocny strzał z linii pola karnego zdecydował się nasz skrzydłowy Marcin Mrówczyński. Golkiper Łokietka sparował to uderzenie przed siebie, ale do piłki dopadł Szymon Moszczyński i wyprowadził Lecha na prowadzenie. W kolejnych minutach piłkarze Paczkowskiego stwarzali kolejne dogodne sytuacje. Po kwadransie kolejny groźny strzał oddał Moszczyński, ale futbolówka minimalnie przeleciała obok bramki. W 41. minucie doszło do sytuacji, która miała duży wpływ na dalszy przebieg meczu. Piłkarz gości Mariusz Kowalski wślizgiem od tyłu bezpardonowo zaatakował Marcin Mrówczyńskiego. Sędzia nie miał wątpliwości i pokazał pomocnikowi Łokietka czerwoną kartkę. Mimo to, rywale nie rezygnowali z gry ofensywnej. Tuż przed przerwą, po strzale z rzutu wolnego, piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki strzeżonej przez Anuszewskiego.

Na drugą połowę Lech Rypin wyszedł zbyt rozluźniony i już w 49. minucie rywale doprowadzili do remisu. Doskonałą indywidualną akcją popisał się skrzydłowy Łokietka Hubert Szymczak, który minął Marcina Baranowskiego i płaskim strzałem pokonał Anuszewskiego. Po tej wpadce rypiński zespół zabrał się do pracy. Chwilę później kibice obejrzeli osiem minut, które wstrząsnęły Łokietkiem. Zaczęło się w 56. minucie. Prawym skrzydłem ruszył Martyn Trędewicz. Przed dośrodkowaniem podniósł głowę, dostrzegł wbiegającego w pole karne Radosława Fodrowskiego i jak na tacy wyłożył piłkę doświadczonemu pomocnikowi. Ten mocnym strzałem dał Lechowi ponowne prowadzenie. Goście ledwo rozpoczęli grę od środka, a już przegrywali 3:1. Podanie za plecy obrońców opanował Trędewicz. Wyszedł sam na sam z bramkarzem i ponownie obsłużył kolegę z zespołu, tym razem Dawida Bociana. Skrzydłowemu Lecha nie pozostało nic innego, jak posłać piłkę obok bezradnego golkipera. Trzy minuty później było 4:1, a efektownym strzałem głową popisał się Szymon Moszczyński. Kibice już wtedy przecierali oczy ze zdumienia, a nie był to koniec emocji. W 64. minucie z piłką w pole karne wpadł Mrówczyński i podwyższył na 5:1. W strzelaniu kolejnych goli naszym piłkarzom nie przeszkodziły nawet obfite opady deszczu. Na kwadrans przed końcem hat-tricka po dwójkowej akcji z Mrówczyńskim zaliczył Szymon Moszczyński. Tuż przed końcowym gwizdkiem ten zawodnik mógł się cieszyć z czwartej bramki, tym razem wykorzystując fatalne wybicie bramkarza gości. Ostatecznie Lech wygrał 7:1 i chyba zapomniał już o niedawnym kryzysie.
Po 25. kolejkach rypiński zespół zajmuje siódme miejsce w tabeli IV ligi. Lechici zgromadzili do tej pory 37 punktów i wciąż muszą oglądać się na rywali z dołu tabeli. Dwunasta Notecianka Pakość traci do Lecha zaledwie sześć oczek i to właśnie z tym przeciwnikiem nasz zespół zmierzy się w najbliższej kolejce.

Tekst i fot.
Tomasz Błaszkiewicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do