
Mija miesiąc odkąd ze szpitala odszedł Janusz Kostrzewa. Poszukiwania nowego kardiologa wciąż trwają, ale dyrektor Marek Bruzdowicz uspokaja: – Pacjenci mogą czuć się bezpiecznie w naszym szpitalu
– Dyrektor otrzymał zadanie, aby jak najszybciej znaleźć kardiologa – mówi starosta Zbigniew Zgórzyński. – Rozmawialiśmy na ten temat nie dawniej niż miesiąc temu, ale trudno wymagać od dyrektora Bruzdowicza, żeby w tak krótkim czasie znalazł dobrego fachowca. Zobowiązał się, że to zadanie wykona. Zależy nam na zatrudnieniu kardiologa, który będzie dostępny dla pacjentów zarówno w szpitalu, jak i poradni specjalistycznej.
– Trudno odnieść mi się do słów pana starosty, bo nie przekazywał mi takiego polecenia – mówi dyrektor Bruzdowicz. – Realizuję swoje obowiązki wynikające z funkcji dyrektora, a znalezienie kardiologa także wynika z tych obowiązków i to dla mnie wystarczająca informacja.
W rypińskim szpitalu działa oddział chorób wewnętrznych z pododdziałem kardiologicznym. Jego ordynatorem jeszcze miesiąc temu był lekarz z wieloletnim doświadczeniem Janusz Kostrzewa, który przyjmował pacjentów także w poradni kardiologicznej.
– Odejście specjalisty jest zawsze bolesne dla szpitala, a szczególnie dzisiaj, gdy bardzo brakuje na rynku specjalistów i to każdego rodzaju – dodaje Marek Bruzdowicz. – Pacjenci mogą czuć się bezpiecznie w rypińskim szpitalu. Jeżeli jest potrzeba konsultacji czy też bardziej specjalistycznej pomocy kardiologicznej to są w naszym zasięgu takie placówki jak szpital we Włocławku, gdzie jest oddział i pracownia kardiologii inwazyjnej, czy szpital w Toruniu. Nie było możliwości, aby skutecznie leczyć zawały w sposób nowoczesny w Rypinie także przed odejściem poprzedniego kardiologa. Działa za to system telekardiologii, w ramach którego pacjenci ze schorzeniami kardiologicznymi i wieńcowymi są przewożeni karetką bezpośrednio do Włocławka - kończy Bruzdowicz.
Tekst i fot.
Tomasz Błaszkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie