
Czwarta wygrana w sezonie Skrwy Skrwilno oznaczała czwartą porażkę w rozgrywkach Wichra Wielgie. Po emocjonującym meczu w Teodorowie zawodnicy ze Skrwilna zwyciężyli 2:1
Skrwa Skrwilno rozpoczęła spotkanie od mocnego uderzenia, dosłownie. Już w drugiej minucie meczu z rzutu wolnego gola zdobył Manelski. Nie bez winy przy tej sytuacji pozostawał bramkarz Wichra Paweł Gębarski, który spóźnił się z interwencją. W kolejnych minutach gospodarze próbowali przejąć inicjatywę, ale bez większego skutku. Lepiej piłkarsko prezentowała się Skrwa, choć trzeba przyznać, że wymienienie kilku podań w jednej akcji na boisku w Teodorowie graniczyło z cudem. Skrwa mogła jeszcze przed przerwą zdobyć drugiego gola, ale była nieskuteczna. Wicher uzyskał lekką przewagę, ale nie dawało to klarownych okazji bramkowych. Do przerwy goście prowadzili 1:0.
– Gdyby była lepsza murawa, wygralibyśmy tutaj bez problemu. Ale już przed meczem wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Oni grali długą piłką, my zaczęliśmy grać to samo. Nie dawało się utrzymać przy piłce, stąd ta gra. Zasłużyliśmy na wygraną, po stworzonych sytuacjach widać było, że wyraźnie przeważaliśmy. Chcemy być jak najwyżej w tabeli. Tydzień wcześniej oddaliśmy punkty Orłowi Służewo, choć oni wcale nie byli lepsi. Tamte punkty nam uciekły, więc tym bardziej cieszy ta wygrana na trudnym terenie - skomentował tuż po meczu Paweł Celebucki, trener Skrwy Skrwilno.
Najlepszy okres gry Wichra przypadł na początek drugiej odsłony. Dość wyraźna przewaga zaowocowała rzutem karnym za zagranie ręką w polu karnym zawodnika Skrwy. Pewnym egzekutorem „jedenastki” okazał się Patryk Laskowski, w 55. minucie było 1:1. Po utracie gola Skrwa znowu ruszyła mocniej do ataku. Goście byli dwa razy bardzo bliscy szczęścia, strzelając w słupki. W kolejnych minutach zmarnowali jeszcze lepszą okazję, w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wichra spudłował Budka. Goście dopięli swego w 85. minucie. Za ewidentny faul w „szesnastce” sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Budka. Wicher miał piłkę meczową w doliczonym czasie gry, ale za lekko z 6 metrów głową uderzał rezerwowy Rzepiński.
– To ewidentnie nie był nasz dzień. Graliśmy długą piłkę, ale niestety to była woda na młyn gości, którzy wygrywali pojedynki główkowe. Zabrakło podstawowego obrońcy - Pawła Pawlickiego, który jest kontuzjowany i musieliśmy zrobić roszady w składzie. Choć mieliśmy w końcówce okazję na 2:2, to trzeba przyznać obiektywnie, że goście mieli więcej sytuacji i byli od nas lepsi. Na kolejne spotkania musimy się bardziej zmobilizować, żeby zdobywać punkty - powiedział trener Wichra Wielgie Paweł Bielicki.
Po tym spotkaniu Skrwa ma 12 punktów i jest czwarta w tabeli A klasy. Wicher z 6 punktami jest dopiero jedenasty. W najbliższy weekend Skrwa podejmie Wisłę Dobrzyń, zaś Wicher zagra w Kowalkach z Grotem.
Tekst i fot.
Andrzej Korpalski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie