
W rozmowie z naszym Tygodnikiem Paweł Celebucki, trener Skrwy Skrwilno, podsumowuje miniony sezon oraz mówi o możliwych zmianach kadrowych przed nowymi rozgrywkami
– Skrwa zakończyła sezon 2016/2017 na czwartym miejscu w tabeli włocławskiej A-klasy, znów niewiele tracąc do miejsca gwarantującego choćby grę w barażach. Domyślam się, że wasze apetyty były większe. Myśleliście o awansie?
– Patrząc z perspektywy czasu, na chłodno, być może myśleliśmy o tym aż za bardzo. Mam wrażenie, że zamiast skupić się na każdym kolejnym meczu, wzajemnie nakręcaliśmy się zaglądaniem w tabelę. Przez to pojawiała się presja, zwłaszcza w tych ważnych spotkaniach. Wiedzieliśmy, że umiemy grać w piłkę, ale drugi rok z rzędu traciliśmy punkty w starciach z bezpośrednimi rywalami do awansu, przegrywając np. 1:4 w Osięcinach czy 1:2 w Lubieniu Kujawskim, a rok temu z Wisłą Dobrzyń. Być może drużyna była jeszcze niedojrzała albo po prostu nie potrafiła podjąć walki. Łapaliśmy głupie kartki, nie wytrzymywaliśmy psychicznie tych ważnych spotkań.
– Co dalej?
– Nie ukrywam, że pod koniec sezonu byliśmy kompletnie rozbici, zeszło z nas powietrze. Pięciu zawodników z podstawowego składu zastanawia się nad odejściem od piłki. Trudno powiedzieć, czy ich decyzja będzie ostateczna, ale niezależnie od tego Skrwa musi iść dalej. Nie dysponujemy pieniędzmi, żeby ewentualne luki załatać równie doświadczonymi graczami z innych klubów. Musimy opierać się wychowankach. Taki scenariusz przerabialiśmy już jakiś czas temu i to wypaliło. Piotrek Narodzonek czy Szymon Celebucki świetnie wprowadzili się do seniorskiej piłki. Jednocześnie wiem, że nie zawsze tak musi być, zwłaszcza że nie mamy drużyny juniorów starszych. Chłopaki przeskakują do pierwszej drużyny bezpośrednio z juniora młodszego. A to inny świat.
– Może warto pomyśleć o nawiązaniu współpracy z Lechem Rypin i wypożyczać młodych zawodników do Skrwilna?
– To pewnie byłoby dobre rozwiązanie, gdyby nie fakt, że Lech ma w planach stworzenie drugiej drużyny, która będzie grała na tym samym poziomie rozgrywkowym co my. Więc siłą rzeczy nie będą wzmacniać przeciwnika. Niestety, ale sytuacja wygląda wręcz odwrotnie. Może się okazać, że za chwilę Narodzonek wzmocni pierwszy skład Lecha, a my zostaniemy bez podstawowego skrzydłowego. Chłopak jest młody, rozwija się, nie możemy go blokować. Spróbujemy wejść w sezon takim zespołem jakim obecnie dysponujemy. Po reformie powstaną dwie grupy A-klasy, złożone z dziesięciu zespołów. Liga będzie krótsza, dlatego jest większa szansa, że przetrwamy trudy tych rozgrywek.
– Jak będą wyglądały przygotowania do nowego sezonu?
– Ligę zaczniemy 20 sierpnia lub tydzień później, nie znamy jeszcze ostatecznej decyzji. Na pewno będziemy chcieli zagrać przynajmniej cztery sparingi. Zaczynamy już w najbliższą sobotę, od spotkania z drugą drużyną Wkry Żuromin. Później zmierzymy się z Żakiem Szreńsk, Borutą Kuczbork i Spartą Brodnica. W planach jest jeszcze piąty mecz, z Legią Osiek, ale nie wiem, czy dojdzie do skutku.
– Wobec możliwych zmian kadrowych, o których pan wspominał, co jest celem Skrwy w najbliższych rozgrywkach?
– Wiele wyjaśnią sparingi. Przede mną trudne zadanie, bo trzeba scalić tę drużynę od nowa. W dodatku musimy to zrobić w oparciu o młodych chłopaków, którzy mają umiejętności, ale na razie są wielką niewiadomą. Trzeba pamiętać, że A-klasa jest brutalna. Wystarczy jeden ostry faul i początkujący zawodnik może się zablokować, mieć obawy, czy warto ryzykować zdrowie i grać na maksa. Dlatego nie jestem w stanie zadeklarować, że znów będziemy walczyć o awans. W obecnych warunkach to może być niewykonalne.
Rozmawiał i fot.
Tomasz Błaszkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie