
Na początku lipca rypińska Dziecięco-Młodzieżowa Grupa Estradowa zdobyła Grand Prix na X Letnim Festiwalu Tańca Piotra Galińskiego. Specjalnie dla naszego tygodnika tancerze opowiadają o pobycie w Wiśle, wymagających przygotowaniach i gali konkursowej
Dla grupy z Rypina był to już drugi wyjazd do Wisły. W zeszłym roku tancerze nie przejęli się rolą debiutantów i sięgnęli po główny laur za przedstawienie układu „Rio de Janeiro”, w choreografii Bartłomieja Szarżanowicza.
– Zeszłoroczny sukces traktowaliśmy jako szansę na rozwój – mówi Patrycja Staszewska. – Takie wyróżnienia, w dodatku przyznawane przez ludzi znających się na tańcu, bardzo motywują. Wydawało nam się, że w tym roku podobną szansę dostanie jednak ktoś inny. My cieszyliśmy się, że znów możemy zaprezentować się przed ludźmi, którzy wychowali mistrzów świata czy Europy.
– Jechaliśmy do Wisły oczywiście z nadziejami, wiarą w siebie i chęcią pokazania się z jak najlepszej strony, ale też z przeświadczeniem, że trudno jest osiągnąć tak duży sukces dwa razy z rzędu – dodaje Konrad Tęgowski.
Zanim przyszedł czas na konkursową rywalizację, młodzi artyści spędzili kilka dni na przygotowaniach. Do Wisły pojechała 41-osobowa grupa z Rypina, złożona ze starszych i młodszych tancerzy. Codziennie odbywały się intensywne ćwiczenia. Od 9.00 do 11.00 trwał pierwszy trening, później tancerze mieli godziną przerwę i znów wracali do pracy. W międzyczasie był czas na zajęcia na siłowni i skorzystanie z basenu.
– Wieczorami odbywały się pokazy, podczas których zdaliśmy sobie sprawę, jak duża jest konkurencja – przyznaje Zuzanna Wilmowicz. – Inne zespoły imponowały zwłaszcza umiejętnościami technicznymi. Pozostało nam skupić się na własnych przygotowaniach i pokazaniu, że wcale nie jesteśmy gorsi. Oprócz ćwiczeń z instruktorami, także sami, nawet w pokojach, staraliśmy się poprawić konkretne elementy, żeby każdy czuł się na scenie pewnie.
Konkurencja była ogromna, bo na jubileuszowy, dziesiąty festiwal do Wisły przyjechało aż 12 zespołów z całego kraju. Wszystkie prezentowały wysoki poziom, weryfikowany podczas poprzednich edycji oraz w ciągu roku. Zadbał o to organizator Piotr Galiński, utytułowany choreograf, znany szerokiej publiczności jako juror kilkunastu edycji programu telewizyjnego „Taniec z gwiazdami”.
Starsza grupa pracowała w Wiśle nad kilkoma układami. Finalnie, podczas galowego występu tancerze zaprezentowali choreografię „Po co”, przygotowaną przez Leszka Cichockiego. Kluczowy występ poprzedziła dwugodzinna próba generalna, a następnie gala otwarcia.
– Ten układ nawet dla nas był zaskoczeniem, bo zaczęliśmy go ćwiczyć dopiero w Wiśle, po prostu, w ramach warsztatów – mówi Konrad Tęgowski. – Czuliśmy się w nim bardzo dobrze i podczas ostatniego dnia treningów okazało się, że to właśnie ten taniec wykonamy na festiwalu.
– Zazwyczaj poprzez taniec opowiadamy konkretną historię, tym razem skupiliśmy się na widowiskowości, pod kątem festiwalu – opowiada Julia Szałwińska. – „Po co” to mieszkanka różnych stylów. Jest taniec towarzyski, jazz, disco dance. Co ważne, chyba po raz pierwszy tak ważną rolę mieli do odegrania chłopcy i muszę przyznać, że naprawdę wypadli świetnie. Byłyśmy z nich dumne!
Podczas festiwalu tancerze mogli czuć dodatkową motywacją, bo amfiteatr w Wiśle był wypełniony po brzegi, mimo deszczu. Ostatecznie, głosami publiczności Grand Prix X Letniego Festiwalu Tańca Piotra Galińskiego powędrowało do Dziecięco-Młodzieżowej Grupy Estradowej z Rypina. Artyści otrzymali także puchar burmistrza Wisły, a młodsza grupa, pracująca pod okiem Justyny Cichosz, odebrała wyróżnienie.
– Pani Justyna wiedziała, że mamy różne doświadczenie, bo niektórzy tańczą krócej, i potrafiła dostosować nasze umiejętności tak, żebyśmy dobrze wypadli jako zespół – zwraca uwagę Amelia Lewandowska, tancerka z młodszej grupy. – My zaprezentowaliśmy rock’n’rolla z lat 70., aż do czasów współczesnych. Cieszymy się z wyróżnienia, zwłaszcza że wiele elementów technicznych ćwiczyliśmy po raz pierwszy.
W Wiśle tancerze mogli liczyć na pomoc niektórych rodziców, którzy zdecydowali się na przyjazd w góry. W praktyce, ich wsparcie okazało się nieocenione, bo pomagali szyć stroje, wykonywać makijaż czy leczyć drobne kontuzje.
– Wierzyłam w moich podopiecznych, ale do dziś jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, którą wykonali w Wiśle – podsumowuje prowadząca grupę Katarzyna Becmer. – To co cechuje tę młodzież i jak się okazało, jest kluczowe, to współpraca, umiejętność zrobienia czegoś wspólnie. U nas nie ma gwiazd, ale jest za to monolit. Dzieci wiedzą, że każdy jest tak samo ważny.
Tancerze mogli wystąpić w Wiśle dzięki wsparciu rodziców, stowarzyszenia Inicjatywa oraz firmy Cedrob S.A., która przyznała grant w ramach konkursu „Wspieramy rozwój”. Teraz przed Dziecięco-Młodzieżową Grupą Estradową kolejne festiwalowe wyzwania.
Tomasz Błaszkiewicz
Fot. (ToB) i nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie