Reklama

Agresywny pies sieje terror

Tygodnik CRY
25/02/2022 00:01

Na jednej z posesji w Radzikach Małych jest kilka psów, w tym samiec wyglądający jak amstaff i suka w typie owczarka niemieckiego. Właściciel zwierząt nie zadbał o ich socjalizację i właściwe warunki bytowania.

Pani Wiesława na co dzień mieszka w Warszawie. Od 20 lat ma też dom w Łapinóżku nad Jeziorem Kiełpińskim, w którym często bywa. W sobotę 5 lutego przytrafiła się jej historia jak z horroru.

– Byłam w domu razem z koleżanką. Około 10 rano zobaczyłyśmy przez okno tarasowe dwa psy. Jeden z nich, podobny do amstaffa, rozpędzał się i walił łbem w szybę. Przewracał się, cofał i znowu to robił. Drugi – wilczur zachowywał się spokojnie. Nie wiem jakim cudem znalazły się na posesji, która jest ogrodzona, a brama była zamknięta. Ze strachu uciekłyśmy na piętro i zamknęłyśmy się w jednym z pokoi, na wypadek, gdyby zwierzę rozbiło szybę i dostało się do środka. Gdy psy się oddaliły, pojechałyśmy na policję do Rypina. Policjanci uczciwie nam powiedzieli, że właściciel czworonogów jest im znany i został ukarany mandatem w wysokości 200 zł, bo tylko tyle mogą zrobić. Okazało się, że tego samego dnia amstaff rozszarpał małego kundelka. Skoro zagryzł inne zwierzę, to może też zagryźć dziecko – opowiadała nam o zdarzeniu roztrzęsiona pani Wiesława.

Właścicielką zabitego pieska była pani Barbara, mieszkanka Radzik Małych. Trzy tygodnie wcześniej jej mąż został zaatakowany przez amstaffa sąsiadów. W sobotę 5 lutego na jej podwórku rozegrał się dramat.

– Wpół do ósmej usłyszeliśmy pisk. Zobaczyłam, że nasz pupil leży rozszarpany przez psa sąsiadów, który zaraz uciekł. Zadzwoniliśmy na policję. Właściciele dostali mandat, ale co z tego, kiedy psy tych ludzi nadal biegają po wsi. Na innej posesji w Radzikach zagryzione zostały koty. Na drodze widzieliśmy rozszarpanego niedużego kundelka. Prawdopodobnie to też sprawka tego agresywnego amstaffa. Z tego co się orientuję, to panowie odbierający śmieci i listonosz zgłaszali sprawę do gminy. Tam usłyszeli, że właściciele dostali pouczenie i gmina nie może nic więcej zrobić. Z tego co mi wiadomo, te psy są agresywne również wobec dzieci ich właścicieli. Pół roku temu te dzieci były zabrane, bo rodzice nie pracują i nadużywają alkoholu. Boję się o swoją córkę, która jeździ autobusem do szkoły i musi chodzić na przystanek. W strachu są też rodzice innych dzieci we wsi. Obawiamy się wychodzić na podwórko. Policja kazała się rozglądać. Co mi to da, gdy ten pies zaatakuje? Mnie to nie satysfakcjonuje, że dostali 200 złotych mandatu. Brama u nich otwarta, psy sobie biegają jak chcą. Po śmierci naszego kundelka córka płakała ponad 3 godziny i nie mogliśmy jej uspokoić. Często słyszę piski psów sąsiadów. Nie wiem, co oni robią tym zwierzętom. Amstaff ma na pysku blizny – powiedziała nam pani Barbara.

Obie panie już nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. Uważają, że właściciel psów jest nieodpowiedzialny, nie potrafi albo nie chce się nimi odpowiednio zająć. Skontaktowaliśmy się z policją, Urzędem Gminy w Wąpielsku i Powiatowym Inspektoratem Weterynarii w Rypinie.

– Jest u nas prowadzone w tej sprawie postępowaniu o wykroczenie. Obecnie przesłuchujemy świadków, po czym sprawa zostanie przekazana do sądu – wyjaśniła rzeczniczka prasowa KPP w Rypinie.

– Jeśli dostajemy zawiadomienie o tym, że właściciel psa nie sprawuje nad mim należytej opieki, jedziemy we wskazane miejsce i kontrolujemy czy zwierzęta są właściwie traktowane, czy są na posesji, a nie poza ogrodzeniem, czy mają jedzenie. Sprawdzamy również szczepienia na wściekliznę. Jeśli ich nie ma, wystawiamy mandat. Na tym kończy się nasza ustawowa rola. Psa odebrać nie możemy, tylko przekazać sprawę policji. Jeśli zwierzę jest bezpańskie, to gmina ma obowiązek złapania go i umieszczenia w schronisku. Ostatnio w gminie Wąpielsk nie mieliśmy kontroli, jeśli chodzi o agresywne psy – poinformował nas pracownik Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Rypinie.

– Sprawa jest nam od kilku dni znana. Zrobimy wszystko, żeby pomóc i tę sytuację rozwiązać. Ten pies ma właściciela, nie jest bezpański, więc nie możemy go odłowić i przekazać do schroniska. O odebraniu zwierzęcia decyduje powiatowy lekarz weterynarii w porozumieniu z gminą. Pracownik urzędu gminy może jechać i skontrolować warunki bytowe zwierzęcia. Ustawa mówi, że psa można odebrać, jeśli jest źle traktowany. Gdy jest zamknięty, ma jedzenie i picie to nasza rola się kończy. Możemy sprawę przekazać weterynarii i policji, z którą się już kontaktowałem. Będziemy działać tak, żeby tę sprawę pozytywnie dla mieszkańców i dobrostanu zwierzęcia zakończyć, ale musimy działać w granicach obowiązującego prawa – poinformował nas pracownik Urzędu Gminy Wąpielsk.

Właściciele psów uznawanych za agresywne mają obowiązek zgłaszania ich do rejestru prowadzonego przez gminę. Dotyczy to jednak tylko zwierząt, które mają metryki. W UG w Wąpielsku nie ma zarejestrowanego żadnego amstaffa.

Z wyjaśnień przedstawicieli policji, gminnego urzędnika i inspektorki weterynarii wynika, że żadna z tych instytucji nie ma prawnych możliwości szybkiego i skutecznego działania w opisanej wyżej historii. Człowiek, który nic sobie z tego nie robi, że pies, nad którym powinien sprawować nadzór, biega po okolicy i stanowi poważne zagrożenia dla ludzi i zwierząt, dostał zaledwie niewysoki mandat, którego pewnie i tak nie zapłaci. Ofiarami jego bezmyślności i bezczelności są dotąd zagryzione zwierzęta oraz psy będące jego własnością.

Agresja u czworonogów nie bierze się znikąd. Jest obserwowana u zwierząt bitych i trzymanych na łańcuchach, nieodpowiednio żywionych, zbyt wcześnie zabranych od matki, zestresowanych, chorych i obolałych. Zdarza się, że niektóre psy mają zaburzenia neurologiczne. To nie jest ich wina, że są jakie są. To wina ich właścicieli, że niewłaściwie je traktowali..

(jd), fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do