Reklama

Bobry rujnują życie

Tygodnik CRY
10/05/2017 08:22

Henryk Gencel od miesięcy zmaga się z bobrami, które zniszczyły mu kilkaset drzew w Starorypinie i Rusinowie. Starszy człowiek z problemem jest sam i prosi o pomoc

Henryk Gencel posiada w Starorypinie 8 ha ziemi, z czego tylko 1 ha jest przeznaczony pod uprawy. Pozostała część to las, łąki i sad. Przez jego działki przepływa rzeka i właśnie to miejsce okazało się interesujące dla bobrów. Jako dowód pan Henryk pokazuje nam poprzewracane i obgryzione drzewa. Właściciel terenu zwrócił uwagę jedynie na niektóre, bardziej dostępne miejsca. Okazuje się, że działka, w wyniku żerowania bobrów, została zalana. 

– Nawet nie da się zliczyć tych drzew, które one mi przewróciły – opowiada Henryk Gencel. – To tak od 500 do 800 drzew. Niektóre jeszcze leżą, a niektóre zostały obgryzione i wciągnięte do wody. Bobry dobierają mi się do sadu, już obgryzły jabłonkę. 

Mieszkaniec mówi, że bobry założyły gniazda na polu sąsiada. Działalność tych zwierząt trwa już od kilku lat. Według mężczyzny, skala zniszczeń spowodowanych przez nieproszonych lokatorów nasiliła się w ostatnim czasie.

– W tym roku to już jest niemożliwe – mówi gospodarz. – Tutaj, w zeszłym roku, skosiłem połowę łąki, która zajmuje 1,5 ha. Teraz nie wiem, co skoszę. Chyba nic. Mam jeszcze w Rusinowie prawie 15 ha, tam prowadzi rzeka. Jest tak samo, drzewa mam poprzewracane. Żeby je wyciągnąć, musiałbym zapłacić ludziom z 20 tysięcy złotych. Taką kwotę musiałbym dać za samą robociznę. 

Ze względu na swój wiek, Henryk Gencel nie jest w stanie sam posprzątać na działkach. Mężczyzna szukał pomocy w samorządzie, ale jak twierdzi, nie otrzymał jej. Gospodarz nie chce się jednak poddać i będzie starał się o odszkodowanie.  

– Nikt rolnika nie powiadomi, gdzie i w jaki sposób może załatwić swoje sprawy i rozwiązać problem – zwraca uwagę właściciel terenu. –  Nic nie zrobią, tylko mówią, że nie mogę iść na czyjeś pola i burzyć gniazd, bo dostanę karę. Ja w moim wieku nie potrzebuję biegać po sądach. Powinni pomóc ludziom i zwracać się do instytucji o odszkodowanie, wycenić szkody. 

Na razie Henryk Gencel sam zbiera pojedyncze gałęzie. Sam też, na własną rękę, poszukuje pomocy i wciąż liczy na wsparcie gminy. Do tematu będziemy wracać.  


Tekst i fot.
Daria Szpejenkowska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do