Reklama

Czy rolnikom będzie lepiej?

Tygodnik CRY
19/02/2019 08:51

Od 24 stycznia w województwie kujawsko-pomorskim trwają powiatowe spotkania z mieszkańcami wsi pn.”Razem dla Kujaw i Pomorza”, na których omawiane są działania agend i instytucji wspomagających rozwój rolnictwa

W czwartek 7 lutego do Urzędu Gminy Rypin przybyli przedstawiciele Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i powiatowy lekarz weterynarii. Obecny był wicewojewoda kujawsko-pomorski Józef Ramlau oraz wójt gminy Rypin Janusz Tyburski.

W swoich wystąpieniach przedstawiciele instytucji informowali zgromadzonych w sali rolników z powiatu rypińskiego o działaniach jakie podejmują na rzecz poprawy warunków upraw i hodowli. Mówiono m.in. o udzielaniu pomocy na utrzymanie infrastruktury wiejskiej, szansach skrócenia łańcucha dostaw żywności, dyrektywie azotanowej, zasadach bioasekuracji. Powiatowy lekarz weterynarii Jacek Pilarski odniósł się do dużego problemu, jakim jest obecnie afrykański pomór świń.

– Mamy piątą rocznicę ASF w Polsce. Przez ten czas producenci trzody chlewnej i wszyscy związani z tym tematem nauczyli się wiele. Choroba przenoszona jest nie tylko przez zwierzęta, ale przede wszystkim przez ludzi, dlatego zawsze na spotkaniach podkreślam, że musimy być czujni, strzec swoje stado w sposób maksymalnie możliwy. Jakie są wnioski z tych pięciu lat? Zimą najczęściej chorują dziki, świnie latem. Zimą dziki skupiają się w duże grupy i wtedy wirus jest przekazywany drogą kontaktu bezpośredniego. W związku z tym wiele z nich pada. Rodzi się pytanie, dlaczego latem choroba występuje przede wszystkim u trzody chlewnej? Mnie się wydaje że to nie przez kontakt z dzikami. Niektóre badania naukowe mówią, że to owady są dużym problemem podczas rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń. Czynnikiem ekspansji choroby w Hiszpanii były szczególnie kleszcze. Duńczycy badali rolę muchy domowej w tym procesie. Jestem święcie przekonany że dodatkowym powodem powodującym szerzenie się pomoru są owady. Żeby zapobiec takiemu zdarzeniu zwróciłbym uwagę na zwalczanie insektów. Duże pieniądze wydawane są na bioasekurację, ale czy one są sensownie wydawane? Cóż może pomóc ogrodzenie gdy wirus roznoszą owady? Szkoda pieniędzy na budowanie betonowych płotów, lepiej je wydać na walkę z tymi stawonogami – podzielił się swoją wiedzą z zebranymi weterynarz.

W drugiej części spotkania rolnicy zadawali pytania i informowali o tym co ich trapi. Najczęściej wypowiadali się producenci trzody chlewnej i mleka. Ci ostatni mówili o pieniądzach utopionych w postawionym w stan upadłości ROTR. Pierwszy zabrał głos właściciel chlewni i jednocześnie prezes zarządu biogazowni w Rypinie Rafał Zglinicki zwracając się do wicewojewody.

– Nie chcę uprawiać polityki bo nie jestem od tego. Bardzo mnie dotyka kwestia trzody chlewnej, jestem jej bezpośrednim producentem. Jeżeli słyszę że markety czy dyskonty sprzedają szynkę po 8 zł, karkówkę po 7,99 wiem, że my nie damy rady. Panie wojewodo, jeżeli nie zrobicie czegoś z napływem wątpliwej jakości mięsa z importu produkcja żywca w kraju spadnie do do zera Duńczycy wpadli na genialny pomysł czyli budowę chlewni nakładczych w Polsce, nie patrząc na skażenie środowiska. Ładują do nas prosiaka, który jest produkowany do tucznika. Wszystkie odchody zostają w kraju. Za chwilę to rozłoży produkcję żywca wieprzowego, bo umożliwiacie budowę tych chlewni nakładczych. Nikt nie jest zainteresowany tym, że ja produkuję polskiego zdrowego tucznika z małą ilością antybiotyków i mimo dobrego towaru mam problem ze zbytem. Wszystko przez masowy napływ taniego mięsa z zachodu. Jest mi przykro, że krajowa wieprzowina jest położona na łopatki. Współczuję tym, którzy produkują wołowinę, bo za chwileczkę spotka ich ten sam los co nas – podzielił się swoim punktem widzenia hodowca, sugerując, że rolnicy wykonujący usługę dla zagranicznych firm powinni płacić podatek. Do tego pomysłu przychylił się kolejny mówca i zaapelował o obłożenie VAT-em tego rodzaju aktywność.

Producenci mleka, zwrócili się do wicewojewody z prośbą o podjęcie działań, które pomogą im odzyskać pieniądze za mleko z dawnego ROTR-u. Twierdzili, że w zakładzie, dzięki sprawnej pracy syndyka, uruchomiono produkcję dla podmiotów zewnętrznych i jest szansa, że zakład zacznie zarabiać. 

Atmosfera w sali była chwilami gorąca, chociaż rozmowy przebiegały spokojnie. Rolnicy rzeczowo mówili o swoich problemach, sugerowali rozwiązania nie zawsze zgodne z dyrektywami unijnymi. Najwięcej pytań i próśb o interwencję skierowali do wicewojewody Józefa Ramlaua, który obiecywał, że nadal będzie się zajmował ich problemami w ramach obowiązującego prawa. 

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do