Reklama

Hobby, na które ich nie stać?

Tygodnik CRY
20/10/2021 10:33

Tak twierdzą rypińscy ratownicy medyczni, którzy złożyli wypowiedzenia z pracy. Choć szefowie resortu zdrowia przekonują o porozumieniu z medykami, ci lokalni widzą sprawę inaczej.

W całym kraju trwają protesty ratowników medycznych, którzy nie chcą być już tanią siłą roboczą niewydolnego systemu opieki zdrowotnej. Żądają poprawy warunków pracy i wyższych wynagrodzeń. W rypińskim pogotowiu ratunkowym pracuje 21 ratowników. We wrześniu wszyscy pracujący na umowach cywilnoprawnych złożyli wypowiedzenia. Ich postulaty nie różnią się od żądań medyków w innych miejscach w Polsce.

– Zależy nam głównie na umowach o pracę. Obecnie zdecydowana większość jest zatrudniona na kontraktach. Zaledwie trzy osoby mają etat. Każdy z nas jest zmuszony prowadzić działalność gospodarczą. Pracując na kontrakcie, musimy odprowadzać składki na ZUS, podatek dochodowy plus dodatkowe koszty prowadzenia działalności, np. księgowość, itp. Przy pracy w wymiarze około 300 godzin miesięcznie zarabiamy tyle, ile wynosi wynagrodzenie na jednym etacie. Nie mamy płatnych urlopów – wyjaśniają rypińscy ratownicy.

Zatrudnianie w oparciu o umowy cywilnoprawne to sposób na cięcie kosztów przez pracodawcę, który płaci tylko za przepracowane godziny. Praca ratowników wymaga dużej odporności psychicznej i sprawności fizycznej. Wszyscy muszą mieć prawo jazdy, bo do nich należy również prowadzenie karetek pogotowia. W każdym razie tak jest w rypińskiej placówce. Jeśli zachorują, nie zarabiają. Zasiłki zusowskie są śmiesznie niskie.

– Zaraziłam się w pracy covidem. Choroba, potem kwarantanna, wyłączyły mnie na dwa tygodnie. Z ZUS-u dostałam około 350 zł – mówi ratowniczka.

Rypiński SP ZOZ nie jest w stanie uwzględnić postulatów medyków. Wprawdzie rozmowy trwają, ale nie przynoszą oczekiwanego skutku, gdyż bez wsparcia Ministerstwa Zdrowia dyrekcja ZOZ-u nie może wiele zaoferować.

Rypińskich ratowników oburzyła wypowiedź ministra zdrowia na konferencji prasowej, która miała miejsce 21 września. – Z przyjemnością chcę zakomunikować, że podpisaliśmy porozumienie z protestującymi ratownikami medycznymi. Porozumienie ma charakter trójstronny. Jest podpisane zarówno przez przedstawicieli komitetu protestującego jak i przez stronę pracodawców – mówił Adam Niedzielski.

Wiceminister Waldemar Kraska wyliczył, że dzięki porozumieniu ratownicy będą dobrze zarabiać. – Jeżeli założymy, że ratownik medyczny pracuje ok. 200 godzin w miesiącu, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi etat, to daje kwotę równą około 12 tys. zł na miesiąc – mówił. Ocenił, że jest to dobra zmiana, by przyciągać młodych adeptów medycyny.

– To porozumienie podpisał z ministrem jeden człowiek, a te 12 tysięcy to kwota wyssana z palca. Hasło rzucone w eter w celu przedstawienia opinii publicznej kosmicznej kwoty jaką ma zarabiać ratownik medyczny, a która jest nieprawdziwa. Teraz ludzie będą nas wytykać, że tyle dostaliśmy, a jeszcze nam mało. Na takie pieniądze, oczywiście brutto, musielibyśmy pracować ponad 300 godzin, nie chorować, nie brać urlopów i nie wiadomo, czy będąc na kontraktach byśmy w istocie tyle zarobili, tym bardziej, że z Polskiego Ładu wynika, że w przyszłym roku nasze koszty wzrosną.

Rypińscy ratownicy medyczni są zdeterminowani. Jeśli dyrekcja szpitala nie przedstawi oferty, która ich usatysfakcjonuje, odejdą z pracy. – Ratowanie ludzkiego życia i pomoc to obecnie hobby, na które nas po prostu nie stać – mówią z rozgoryczeniem.

– Szantażuje się nas, że narażamy pacjentów na niebezpieczeństwo, że odchodzimy od łóżek chorych. Nieważne, że pracujemy ponad siły, nasze zdrowie się nie liczy, nikogo nie obchodzi, że nie mamy czasu dla rodzin. Wybraliśmy tę pracę, bo chcieliśmy ratować ludzi, ale nie jesteśmy cyborgami, nie czerpiemy już satysfakcji z jej wykonywania. Nie odchodzimy od łóżek pacjentów, bo ich nie mamy pd opieką. Zamykamy po prostu interes, który nie idzie.

W pandemii ratownicy pokazali, że można na nich liczyć. Pracowali w kombinezonach nieprzepuszczających powietrza, wozili zarażonych od szpitala do szpitala, szukając dla nich miejsca. Oklaski z balkonów i wyrazy uznania w mediach społecznościowych to dla nich trochę mało.

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do