
Jest krzywda, ale winnych na razie nie ma. W sprawie ROTR-u toczy się śledztwo, na którego wynik czeka ponad 770 rolników i pozostałych wierzycieli oraz byłych pracowników.
Nic tak człowieka nie boli jak niesprawiedliwość. Hodowcy nie dostawali przez kilka miesięcy zapłaty za dostarczone mleko, niektórzy tracili płynność finansową, więc sprzedawali krowy, brali kredyty. O upadłej mleczarni piszemy od 2018 roku, kiedy na jaw wyszło, że spółdzielnia jest zadłużona po uszy, co było starannie ukrywane przez prezesa i zarząd przed udziałowcami. Jedyne pieniądze jakie udało się dotąd odzyskać poszkodowanym to 21 procent od syndyka. Pomoc rządowa okazała się niewypałem, wielu hodowców nic nie dostało, wielu najwyżej nikły ułamek swoich wierzytelności.
– Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że aby złożyć papiery i uruchomić procedurę zwrotu odszkodowania, trzeba było ponieść koszty w wysokości 215 zł, nie wiedząc nawet czy w ogóle coś się dostanie. Okazało się, że odszkodowanie wpłynęło – 590 zł. Odejmując koszty złożenia dokumentów, daje to wartość pary butów – zżyma się jeden z poszkodowanych rolników na rządowe wsparcie.
– Najeździliśmy się, żeby to wszystko zgromadzić, 6 godzin stałem na mrozie w kolejce do syndyka, bo przyjechało 600 osób. Później trzeba było jeździć po ośrodkach doradztwa rolniczego, żeby wszystko wyliczyć, a na koniec okazało się, że i tak nic mi się nie należy. Czysta kpina – mówi kolejny hodowca, który na upadku spółdzielni stracił blisko 80 tysięcy złotych.
Około 60 milionów strat, prawie 1400 poszkodowanych podmiotów, w tym ponad 770 rolników, a winnych na razie nie ma.
– Prezes miał dar przekonywania, robił tutaj co chciał, a my mu ufaliśmy. Był prezesem prawie 30 lat, wierzyliśmy, że wie co robi. Nikt nie pomyślał, że firmę którą sam zbudował, teraz sam rozwali – mówił Jan Maćkiewicz, były przewodniczący rady nadzorczej spółdzielni w programie „Państwo w państwie” wyemitowanym przez telewizję Polsat w niedzielę 16 stycznia.
– Pan prezes mówił „Chłopy dójta, nie martwta się, jest dobrze i będzie jeszcze lepiej. A chyba nie trzeba dzisiaj nikomu opowiadać, kto tu kogo wydoił – powiedział w reportażu z Rypina Paweł Murawski, który jeszcze przed upadkiem mleczarni starał się o jej uratowanie. Już po upadku jeździł wraz z syndykiem, starostą, prawnikiem do Ministerstwa Rolnictwa w nadziei, że rząd pomoże, ale nic z tego nie wyszło.
Rolnicy doili, dostarczali mleko, a pieniędzy na swoich kontach przez kilka miesięcy nie widzieli. Mają żal, że nikt tak naprawdę się nie pochylił nad ich krzywdą. Oni stracili, za to były prezes zyskał... nowe stanowisko. Obecnie wykorzystuje swoje „doświadczenie” zdobyte w ROTR-ze, dyrektorując w spółce Rejs w Rypinie.
– To są naprawdę bardzo ciężko zarobione pieniądze, które ktoś nam zabrał. Ten kto się wychował na wsi wie, że praca z krowami jest najcięższa na gospodarce. Im trzeba niemalże poświęcić życie, obrabiać dzień w dzień, tutaj nie ma tak, że ktoś sobie na tydzień wyjedzie – te słowa Beaty Poznańskiej, córki poszkodowanych rolników, wypowiedziane w programie Polsatu są gorzkim i smutnym podsumowaniem dramatu rolników z Rypina i okolic.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nasi lokalni pisowscy na schodach obiecywali i urządzali konferencje przed ROTR , gdzie są teraz , gdzie byli jak był reportaż , gdzie jest p.minister Gębicka zatroskana losami rolników obiecująca pomoc , wszyscy pozwalają na takie złodziejstwo i nic nie zrobili , tu nie da się powiedzieć że to wina Tuska , tu trzeba rozliczyć winnego , a nie robić cyrk z nas chłopów naszej ciężkiej pracy
Trzeba dopisać że nowy pracodawca Pana prezesa to Pan rejs który chce kupić resztki mleczarni tylko czeka aż cena spadnie. To nie pierwszy raz gdy chce za dobra cenę coś kupić w Rypinie. Ciekawy wątek dla prokuratury.
Kto chce czy nie kupić to już mało ważne. Nie chcę tu nikogo wybielać ale to właśnie rolnicy sami się wydoili wybierając taki zarząd i radę nadzorcza Przez lata nic nie robili patrzyli jak Trojak że spółka z rady nadzorczej i zarządu napychają sobie portfela i sprowadzają mleczarnie do upadku. Rolnicy zamiast dokonać zmian w zarządzie i radzie nadzorczej odstawiali mleko do o Raciąża, Sierpca bo tam na płacili więcej. To się zemściło ( pracowałem w tym zakładzie) nie było właściwej kontroli, udziałów spółdzielców, a nimi właśnie było rolnicy. To rolnicy byli właścicielami Rotary ale odpuścili wszystko tłumacząc się brakiem czasu. Oni mieli czas by wyprowadzać kasę ze spoldzielni. Trojak trzymał się tylko jednego rynku zbytu a to w dzisiejszych czasach jest samobójstwem. W 1992 lub 1983 roku na zebrani w" Zgodzie" powiedziałem mu, że doprowadzi spółdzielnie do upadku w ciąży 10-15 lat, był poślizg ale wypełniło się moje przewidywanie. Kasy powinni szukać w gospodarstwach członków rady nadzorczej, zarządu i prezesa wraz z rodziną. Tyle w temacie można by jedynie jeszcze raz dość, ROLNICY SĄ SOBIE SAMI WINNI, POZBAWILI SIE BLISKO 100 LETNIEGO MAJĄTKU ZAPATRZENI NA CHWILOWE CENY MLEKA ORAZ ZGADZALI SIE NA PRZEINWESTOWANIE. BO PO CO BYŁA POTRZEBNA OCZYSZCZALNIA ŚCIEKÓW MLECZARNI?, SKORO ZA RZEKĄ BYŁA JUZ MIEJSKA ! KTOŚ DOBRZE NA TYCH INWESTYCJACH ZARABIAŁ. SIERPC - NIKT O NIM W ŚWIECIE NIE SŁYSZAŁ, TERAZ BRYLUJA ,A RYPIN ROTR UPADŁ WYROBY Z ROTR RYPIN SZYŁY AZ NA ANTYPODY DO USA..... PODOBNIE BYLO Z CUKROWNIA OSTROWITE..... Stary Rypiniak
A gdzie jest Grzybowski pani posel. Cieple kluchy nagle sie pochowali. Powinniscie ich rozliczyc za slowa i obietnice. To jest zero wiarygodnosci
A cóż mogą powiedzieć ? , oklasków nie będzie ,
Dojarze mają się dobrze, siedzą ale na dyrektorskich stołkach.............