
Atmosfera wokół Spółdzielni Mleczarskiej ROTR nadal jest gęsta, ale pojawiła się szansa na ratunek dla zakładu. W miniony piątek na terenie spółdzielni odbyło się otwarte spotkanie, na którym wyjaśniono aktualną sytuację. Najważniejsza informacja jest taka, że do 5 lipca na koncie ROTR ma się pojawić 20 mln zł od inwestora
(Tekst ukazał się zeszły czwartek w gazecie CRY. Niestety, z tego co udało nam się ustalić pieniądze od inwestora nie wpłynęły. Więcej informacji w czwartkowym wydaniu CRY)
O trudnej sytuacji mleczarni mającej prawie stuletnią tradycję pisaliśmy w poprzednim wydaniu. Docierały do nas informacje od rolników z Rypina i okolic, którzy nie dostają pieniędzy za mleko. Wynikało z nich, że spółdzielnia znalazła się na skraju przepaści. Jej zarząd próbował podejmować szereg działań, by ratować zakład. Mówiło się o zainteresowaniu przejęciem ROTR przez inne podmioty, ale zabrakło konkretów. Przed poprzednią publikacją wystosowaliśmy zapytanie odnośnie aktualnej sytuacji do rypińskiej mleczarni. W odpowiedzi, którą dostaliśmy po zamknięciu wydania, potwierdzono możliwość ogłoszenia upadłości.
Prezes zrezygnował
Po rezygnacji prezesa Mariusza Trojakowskiego kierowanie Spółdzielnią Mleczarską w Rypinie przejął wiceprezes Jacek Smoliński. Zarząd i rada nadzorcza robią wszystko, by mleczarnia przetrwała, a rolnicy jak najszybciej otrzymali zaległe zapłaty za surowiec.
– Czy może dojść do upadłości? Nie można tego wykluczyć. Ubywa dostawców, nawet tych, którzy byli związani ze spółdzielnią kilkadziesiąt lat, wynikiem czego jest mniej surowca. Decyzja walnego zgromadzenia jest taka, by spieniężyć zakład lub połączyć się z innym podmiotem. Na razie nie możemy podać więcej szczegółów, decyzja zapadnie za kilka dni – powiedział nam w czwartek 28 czerwca Jacek Smoliński.
Rozmowy z inwestorami
Daty są tu bardzo istotne, bo sytuacja jest niezwykle dynamiczna. W piątek 29 czerwca na terenie mleczarni odbyło się otwarte spotkanie, na którym wreszcie padły konkrety i wyjaśnienia. Ogromne zainteresowanie tematem potwierdziła obecność kilkuset osób. W ciągu dwóch godzin nie zabrakło wielkich emocji i trudnych pytań. Jako pierwszy sytuację krok po kroku przedstawił wiceprezes Smoliński. Potwierdził on rozmowy z innymi firmami, niestety zakończone niepowodzeniem.
– Ubywa mleka, a w związku z tym rośnie dług.
8 maja pojawiła się oferta wsparcia finansowego od firmy Polmlek. Były obietnice utrzymania produkcji i zatrudnienia oraz pieniędzy na wypłaty udziałów i należności za mleko. Zapewniali o gotowości przelania 66 milionów złotych na pokrycie udziałów oraz 55 milionów zł na nasze zobowiązania. Chcieli wyłączności na rozmowy, co oczywiście podpisaliśmy, bo to niczym nie groziło. W praktyce oznaczałoby to, że za sumę około 120 milionów zł byłyby tu Polmlek – mówił w piątek do zebranych rolników Jacek Smoliński.
Wycofanie Polmleku
Jaka była dalsza kolej rzeczy? Zgoda rady nadzorczej walnego zgromadzenia na rozmowy z Polmlekiem, kilkudniowy audyt i przejrzenie dokumentacji ROTR przez inwestora i niestety feralnego 13 czerwca nastąpiło zerwanie rozmów przez Polmlek. Na dodatek firma ta wysłała swoich przedstawicieli do rolników będących w rypińskiej spółdzielni, czego akurat Smoliński nie chciał komentować. Nieoficjalnie mówi się, że chodziło o przeciągnięcie dostawców mleka na swoją stronę. Nie jest także tajemnicą, że podmiotom zewnętrznym zależy na upadłości ROTR, bo wtedy mogłyby przejąć spółdzielnię za przysłowiowe grosze.
14 czerwca Polmlek potwierdził zerwanie rozmów na piśmie. Zarząd ROTR próbował także rozmów z innymi firmami. M. in. zainteresowania nie było ze strony Mlekovity, czy OSM Sierpc. Dla tej pierwszej największym problemem była wartość udziałów, które mają w spółdzielni rolnicy, a więc 66 mln zł. Mlekovita nie chciała łączyć się z ROTR na zasadzie spółdzielczości. Wreszcie 25 czerwca odbyło się spotkanie z konsorcjum, które jest zainteresowane inwestowaniem w Rypinie. Było także kolejne spotkanie, gdzie przedstawiciele ROTR pojechali do Polmleku, ale nadal nie było satysfakcjonujących ofert. Mimo trudności zarząd firmy robi wszystko, by ją utrzymać przy życiu.
Walczą o życie
– Nie możemy sobie pozwolić na zatrzymanie produkcji choćby na jeden dzień. Musimy walczyć o teraźniejszość i przyszłość naszej spółdzielni. Robimy wszystko, by nie dopuścić do upadłości – zapewnia Smoliński.
Następnie wiceprezes ROTR przedstawił przyjęty plan działania. Na przełomie czerwca i lipca miały zapaść ustalenia, a 2 lipca podpisana miała zostać umowa z inwestorem. Dzień później miały zostać zgłoszone zmiany do KRS, a w dniach 4-5 lipca na koncie ROTR miało się pojawić 20 milionów złotych. To oczywiście za mało na wszystkie potrzeby, ale zdaniem kierownictwa zakładu jedyna szansa na jego utrzymanie. – Mamy wizję, co dalej, ale na razie nie mogę o niej konkretnie mówić. Najważniejsze dla mnie jest, że 5 lipca ma się pojawić na naszym koncie 20 milionów zł. Pozwoli to na utrzymanie produkcji, pokrycie części zobowiązań. Rozsądne zagospodarowanie tych pieniędzy pozwoli nam przeżyć. Inwestor w zamian chce robić u nas swoje produkty, docelowo jak najwięcej. Ktoś powie, że to przedłużenie agonii, ale ja powiem, że to jedyna szansa. Gwarancji sukcesu nie ma, ale trzeba próbować – wyjaśnia Smoliński.
Wiele emocji
Im dłużej trwało spotkanie, tym większe były emocje. Z sali padały pytania przede wszystkim o formę i harmonogram ewentualnych wypłat po uzyskaniu pieniędzy od inwestora. To jeszcze kwestia do ustalenia. Padło również pytanie co z prezesem Trojakowskim. W odpowiedzi zebrani usłyszeli, że były już prezes przebywa w szpitalu. Jednocześnie Smoliński zapewnia, że nie ucieka od odpowiedzialności za zakład.
Na spotkaniu pojawili się też starosta rypiński Zbigniew Zgórzyński i burmistrz miasta Paweł Grzybowski. Obu leży na sercu los spółdzielni i choć mają ograniczone możliwości, zapewniają lobbowanie na rzecz ROTR. – My jako samorządy nie możemy bezpośrednio pomóc, jedynie burmistrz może zastosować zwolnienia z podatku, jeżeli ktoś się do niego zwróci. Już dwa lata temu przychodziłem tutaj i pytałem, nie było żadnej potrzeby pomocy. Sam kierowałem tutaj ludzi na staże. Rozmawiamy z burmistrzem, żeby zachęcić jeszcze inne podmioty do zainwestowania. Ale moim zdaniem zabrakło tutaj powiedzenia prawdy. Poprzedni inwestor zobaczył od środka co tutaj jest, ile jest zobowiązań i zrezygnował – mówił Zgórzyński.
Rolnicy nie kryli wzburzenia. Padło pytanie o pensje dla kadry kierowniczej. W odpowiedzi Jacek Smoliński wytłumaczył, że wypłata pensji wszystkim pracownikom jest warunkiem koniecznym otrzymania dokumentów o niezaleganiu w ZUS-ie, co z kolei jest niezbędne w rozmowach z innymi firmami. Głos zabrała również przedstawicielka pracowników ROTR, która uświadamiała zebranym, że jeśli spółdzielnia upadnie, blisko 250 osób pójdzie na bezrobocie.
Samorządowcy z odsieczą
– Mam świadomość tradycji tego zakładu, czuję go od wielu lat. Ja również gościłem tu od lat. Pokazywano mi plany nowej szaty graficznej waszych produktów, wyglądało to imponująco. Mleczarnia to duma Rypina. Wiedzieliśmy od jakiegoś czasu, że są problemy, ale nie że aż takie. Ostatnie informacje to dla nasz szok. Wykonałem telefon do prezesa sieci Lewiatan, ale żeby móc sprzedawać tam swoje produkty, trzeba je wytwarzać. Cieszę się, że są tutaj osoby walczące o tę spółdzielnię, bo trzeba zrobić wszystko, by nie dopuścić do upadłości. Tak jak powiedział starosta, będziemy rozmawiać. Będziemy negocjować z prezesem Cedrobu. Miasto oczywiście zastosuje ulgi podatkowe. Pomożemy w ramach prawa. Mimo trudnej sytuacji jestem optymistą i wierzę, że uda się mleczarnię uratować – dodaje burmistrz Paweł Grzybowski.
Co dalej?
Choć ten optymizm raczej nie udzielił się zebranym rolnikom, to jednak nadzieja jest. Jest też pewien consensus. Otóż jak wyjaśnił Jacek Smoliński, najważniejsza data to 5 lipca. Prawdopodobnie w dniach 6-7 lipca odbędzie się kolejne otwarte spotkanie z rolnikami, na którym przedstawiona zostanie sytuacja. Oczywiście gwarancji na uratowanie mleczarni nadal nie ma, ale jeśli konsorcjum z częściowo zagranicznym kapitałem się nie wycofa, produkcja zostanie utrzymana, uruchomione zostaną wypłaty zaległych należności, ROTR zyska chwilę spokoju.
Do sprawy ponownie wrócimy.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jest 10 lipca czy pieniądze od tajemniczego inwestora wpłynęły na konto ROTR?
I dziwicie się że młodzi ludzie wyjeżdżają za granice.... a CO MAJĄ TU ROBIĆ???? Tak naprawdę sprawa mnie nie dotyczy tylko moich sąsiadów. Nie dostali Oni pieniędzy za 4 miesiące. 4 miesiące czyli około 50 tysięcy złotych. Chcieli się przepisać do innej firmy ale dostali taką odpowiedź : jeżeli Państwo zostaną to zwrócimy pieniądze???? serio????? PIENIĄDZE POWINNY BYĆ ZWRÓCONE KAŻDEMU ROLNIKOWI NIE WAŻNE CZY JEST JESZCZE W TEJ FIRMIE CZY NIE. Bardzo Wam współczuję ale rolnicy zróbcie coś aby Was godnie traktowali!!!!!!!!!!!!
Dlaczego pan prezes nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności? Okłamywał rolników a teraz się zmył. No tak najlepsze wyjście. Tylko ciekawe czy wypłaty nie zapomniał wziąć.
Zgadzam sie z wami niech pan prezes zaplaci za krzywde rolikow. Odda nasze naleznosci. My tez mamy rodzinny rachunki do zaplacenia.
Cały Zarząd powinien także odpowiedzieć za zaistniałą sytuację. Przyklaskiwali prezesowi i trzymali palec w du..ie.
Prezes frajer sam brał ogromne wypłaty a rolnikom płacił śmiecie niech komornik zabierze cały majontek jemu i synkowi
a po co rolnikom pieniadze i to takie duze w glowach sie im poprzewracało
Rolnikom, także moim rodzicom niewypłacono sporej sumy, Trojaka powinni postawic pod scianą, majatek zabrac, on chyba celowo probowal zadluzyc mleczarnie tak to wszystko wygląda. Towary przecież schodziły więc gdzie są pieniądze? to chore wszystko.
Całą radę nadzorczą,łącznie z prezesem który (niby zwariował) pociągnąć do odpowiedzialności. Rozkradli i się cieszą bo się ustawili.
i tu własnie wychodzi jak to bardzo biedni są rolnicy , którzy za mleko otrzymują po 10 tys zł msc a płacą krus 300 zł na kwartał
Jak co$ to 400zł. Tylko nie liczysz jaką emeryture dostanie rolnik a jaką ty .niedziele i świeta masz wolne rolnik nie. Krowa nie daje mleka z powietrza . to warsztat pod chmórką. A wrazie padniecia krowy to jest rolnik w plecy 8 tyś bo 4tyś krowa i 4tys rocznie za mleko ale to nikogo nie obchodzi każdy liczy tylko ile to rolnik zarabia a nie liczy zysku jaki osiągnoł