Reklama

Pomagają najbardziej potrzebującym [fotorelacja]

Tygodnik CRY
02/12/2019 18:30

Dzień Pracownika Socjalnego obchodzony jest 21 listopada na pamiątkę spotkania w Charzykowach w 1989 roku Jacka Kuronia – ówczesnego ministra pracy i polityki socjalnej oraz Joanny Staręgi-Piasek z reprezentantami tej profesji. Dyskutowano o przyszłości i charakterze pomocy społecznej w Polsce.

Dzień Pracownika Socjalnego jest świętem wszystkich przedstawicieli służb społecznych, a przede wszystkim pracowników socjalnych. Ci ostatni zajmują się osobami bezdomnymi, bezrobotnymi, samotnymi, znajdującymi się w trudnej sytuacji materialnej, uzależnionymi od wszelkich używek, rodzinami dysfunkcyjnymi, chorymi i niepełnosprawnymi, byłymi więźniami oraz uchodźcami. Starają się stworzyć odpowiednie warunki życia ludziom, którzy zostali tego pozbawieni, zapobiegają i przeciwdziałają patologiom. Organizują wsparcie materialne i psychologiczne, pomagają znaleźć pracę, mieszkanie. W przypadku zagrożonego zdrowia lub życia dziecka podejmują decyzję o odebraniu go rodzinie.

W piątek 22 listopada Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Skrwilnie zorganizował dla pracowników socjalnych z terenu powiatu rypińskiego uroczyste spotkanie. Zaproszono gości, m. in. samorządowców i przedstawicieli policji. Nad sprawnym przebiegiem wydarzenia czuwała Zofia Malanowska – kierowniczka skrwileńskiego GOPS-u.

– Wasza praca jest niełatwa, system pomocy społecznej stworzony przez człowieka dla człowieka nie jest do końca idealny. Sądzę, że ważną dla was nagrodą jest zadowolenie tych osób, których kłopoty udało się wam rozwiązać. Mam nadzieję, że takich problemów będzie coraz mniej. Za tę pracę, za wsparcie, które dajecie potrzebującym, serdecznie wam dziękuję w imieniu mieszkańców, pracowników UG i swoim – zwrócił się do obecnych na uroczystości wójt gminy Skrwilno Dariusz Kolczyński.

– W pomocy społecznej pracuję ponad 30 lat. Ostatnio dajemy może mniej środków materialnych, skupiamy się bardziej na pracy socjalnej. Mieszkamy w małej miejscowości, z daleka od dużych miast, w których są instytucje mające fachowców takich jak: psycholodzy, koncesjonowani terapeuci, prawnicy, nawet seksuolodzy. Czasami zderzamy się z drastycznymi sytuacjami – bezdomnością, chronicznym alkoholizmem, kiedy to u naszych klientów pojawiają się psychozy, są zaburzone procesy myślowe. W takich wypadkach nie skutkuje nawet sądowy nakaz leczenia. Jesteśmy wówczas bezsilni. Mamy punkt konsultacyjny, w którym raz w miesiącu dyżuruje terapeuta, lecz to za mało. Problemy psychologiczne i psychiczne w polskich rodzinach narastają. Mimo, że ta praca odbija się też na naszej psychice, na naszych rodzinach, często zdarza się wypalenie zawodowe, uważam, że jest ciekawa i bardzo potrzebna. Mamy na swoim koncie również sukcesy. Kiedyś pomagaliśmy rodzinie, wówczas było duże bezrobocie, a ci ludzie nie mieli pracy, żyli ze wsparcia od nas otrzymywanego. Po pewnym czasie przyszli do mnie i powiedzieli, że to już ostatni raz, kiedy zgłaszają się po pomoc. Udało się im wyjść na prostą i obecnie sami pomagają innym. Wiedzą co znaczy brak środków do życia. Kolejny przypadek - to pijący rodzice z gromadką dzieci. Uświadomiliśmy ich, że jak tak dalej będzie grozi im odebranie pociech. Zmobilizowali się, pokonali nałóg i są w tej chwili szanowaną rodziną. Czasami trzeba ludźmi potrząsnąć, żeby się opamiętali – opowiedziała nam o swojej pracy Zofia Malanowska.

Grażyna Pietrkiewicz jest kierowniczką Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brzuzem. Pracuje w swoim zawodzie prawie 40 lat.

– Zaczynałam pełnienie obowiązków pracownika socjalnego jeszcze przed transformacją ustrojową. Wtedy nie było świadczeń materialnych, tylko wyłącznie pomoc. Zajmowałyśmy się osobami starszymi i samotnymi, które nie miały rodziny. Organizowałyśmy im opiekę, same robiłyśmy zastrzyki, mierzyłyśmy ciśnienie. Teraz wiele się zmieniło, uważam, że na korzyść. Każda osoba w potrzebie ma prawo liczyć na wsparcie. Jeżeli nie do końca możemy, zgodnie z ustawą, przyznać środki finansowe, to służymy pomocą socjalną, która niejednokrotnie jest bardziej potrzebna. Namawiamy ludzi do zmiany swoich zachowań, podnoszenia kwalifikacji, jeśli zajdzie konieczność szukamy dla nich psychologa czy terapeuty. Koncentrujemy się na poprawianiu sytuacji w rodzinie, tak żeby dzieci nie trafiały do domów dziecka, a starsi ludzie do domów pomocy społecznej. To ostateczność, wyrwanie małego człowieka czy seniora ze swojego środowiska jest dla nich tragedią. Zdarzają się sytuacje niebezpieczne. Jeden z naszych podopiecznych, gdy nie spodobało mu się, że aby dostać zasiłek musi się wpierw zarejestrować się jako bezrobotny w urzędzie pracy, wyszedł i wrócił z wycelowanym w nas pistoletem. „Którą mam pierwszą rozwalić?” zapytał i zrobił ruch, jakby go przeładowywał. Zamarłyśmy. Zaczęłam spokojnie z nim negocjować, mówić, że wszystko da się załatwić. Oddał mi pistolet, który okazał się atrapą. Była to osoba chora psychicznie, znałyśmy go, lecz w tamtej sytuacji nie wiedziałyśmy czy tylko nas straszy, czy faktycznie będzie strzelał – zrelacjonowała nam groźny incydent, który spotkał ją w pracy Grażyna Pietrkiewicz.

Pracownikami socjalnymi są najczęściej kobiety, mężczyźni trafiają się sporadycznie. Z jednej strony muszą mieć dużą odporność psychiczną, z drugiej empatię i umiejętność rozmawiania z każdym człowiekiem: będącym pod wpływem alkoholu, agresywnym, z zaburzeniami psychicznymi, z demencją, niepełnosprawnym intelektualnie.

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-12-03 09:27:11

    Ciekaw jestem jak bardzo przy okazji sobie pomogą

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do