
Z naszą redakcją skontaktował się mieszkaniec Rogowa, który uważa, że w tutejszym urzędzie od wielu lat panuje nepotyzm. – Najwyższa pora z tym skończyć – dodaje stanowczo mężczyzna
Zdaniem czytelnika tygodnika CRY na zatrudnienie mogą liczyć jedynie znajomi lub osoby spokrewnione z panią wójt.
– Wbrew pozorom mieszkańcy wsi nie są ślepi i widzą, co dzieje się w gminie. Bez odpowiednich znajomości pracy w urzędzie nie dostaniesz. Za każdym razem, jeśli jest wolny etat, z góry wiadomo kogo wybiorą. Podobnie sytuacja wygląda w gminnych szkołach. W jednej z placówek utworzono nawet stanowisko, którego wcześniej nie było. Oczywiście wiadomo, w jakim celu – twierdzi nasz rozmówca, który prosi o zachowanie anonimowości.
Mężczyzna uważa, że w najgorszej sytuacji są młodzi mieszkańcy, którzy znając realia, opuszczają wieś. W stosunku do urzędującej wójt pada również zarzut, jakoby przy zatrudnianiu preferowała osoby spoza terenu gminy.
– Młodym ludziom, którzy chcą pozostać we wsi, nie opłaca się kształcić. Co z tego, że zdobędą wykształcenie, skoro pracy i tak tu nie znajdą. Dziwi natomiast fakt, że zatrudniani są przyjezdni. Problem jest powszechnie znany, ale mieszkańcy boją się reagować, wolą się nie narażać i siedzieć cicho. Naszą gminę zamieszkuje sporo osób, które korzystają z pomocy społecznej. Być może dlatego, z obawy przed utratą wsparcia, nie poruszają danego tematu – wyjaśnia mężczyzna.
Inaczej sprawę widzi wójt Barbara Nowakowska, którą poprosiliśmy o komentarz.
– Zatrudnianie pracowników odbywa się zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych i procedurą naboru na wolne stanowisko – mówi Nowakowska. – Konkurs przeprowadza specjalnie powołana w tym celu komisja w składzie: sekretarz gminy, kierownik referatu, do którego prowadzony jest nabór oraz osoba posiadająca wiedzę z zakresu danego stanowiska pracy. Komisja w pierwszej kolejności bada czy złożone oferty spełniają wymogi formalne. Jeżeli nie ma zastrzeżeń, odbywa się kolejny etap postępowania. Przeprowadzane są rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami. Każdy z nich otrzymuje ten sam zestaw pięciu pytań z trzech bloków tematycznych (ustrój samorządu, postępowanie administracyjne oraz pytania merytoryczne dotyczące zakresu zadań realizowanych na danym stanowisku pracy). Spośród kandydatów komisja wybiera pięciu najlepszych, a wyniki i rekomendacje przedstawia wójtowi, który podejmuje ostateczną decyzję.
W opinii Barbary Nowakowskiej zarzut jakoby zatrudniała osoby wyłącznie spoza terenu gminy jest również krzywdzący.
– Często w odpowiedzi na ogłoszenie o naborze wpływają pojedyncze oferty – przyznaje wójt. – Zdarza się, że kandydatem, który spełnia wszystkie wymogi, jest osoba spoza terenu naszej gminy. Należy jednak pamiętać o tym, że zgodnie z przepisami nabór jest wolny i konkurencyjny, a to oznacza, że nie można wprowadzać żadnych ograniczeń np. dotyczących miejsca zamieszkania. Osoby zatrudniane muszą przede wszystkim spełniać wymogi kwalifikacyjne. Pojawia się problem z pozyskaniem pracowników z wykształceniem technicznym, w tym inżynierów budownictwa. Bywają sytuacje, że nie ma czasu na naukę i nowo zatrudniona osoba musi samodzielnie realizować zadania.
Wyższe wykształcenie nie jest już gwarantem otrzymania pracy. Co w urzędzie ma robić i jakie zadania realizować np. technolog żywności czy osoba z wykształceniem pedagogicznym?
Wójt nie zgadza się również ze stwierdzeniem, że wpływa na decyzje związane z wypłatą świadczeń socjalnych. Odnosi się również do sprawy utworzenia nowego stanowiska w lokalnej szkole.
– Zadania z zakresu pomocy społecznej realizuje GOPS, a decyzje w sprawach świadczeń wydaje kierownik placówki – mówi Nowakowska. – Wójt ingeruje wyłącznie w przypadku skarg bądź uwag samych zainteresowanych. Od decyzji wydawanych przez kierownika GOPS-u służy odwołanie i mieszkańcy z tej możliwości korzystają. Co do kwestii pracy w szkole, to w związku z reformą dyrektor placówki wystąpił z wnioskiem o zwiększenie środków na zatrudnienie pracownika administracyjnego w miejsce stanowiska wicedyrektora. Zaszła konieczność utworzenia w największej szkole sekretariatu. Chcąc nie generować dodatkowych kosztów, do tej pracy została oddelegowana stażystka z urzędu gminy zatrudniona w ramach prac interwencyjnych. Po wygaśnięciu umowy decyzję co do zatrudnienia konkretnej osoby podejmie samodzielnie dyrektor szkoły jako pracodawca.
Tekst i fot.
Adam Wojtalewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A w Skrwilnie to jest inaczej? Tam całe rodziny pracują z pokolenia na pokolenie. Jak nie masz znajomości, albo rodziny to się do gminy nie dostaniesz.
Również cuda niewida dzieją się w Gminie Wapielsk , bo ja próbowałam się dostać do pracy w tym roku w ramach robót publicznych z finansowanych w pewnej mierze przez Urząd Pracy i na chodziłam kilkadziesiąt razy gminę i niestety zero rezultatów mimo że mam rodzinę na utrzymaniu! Co innego jest kawaler , bo kilku kawalerów na przyjmowali i w dodatku większość panów z prac bublicznych przyjmowanych jest co roku!
To co mówi Pani Wójt mija się z prawdą. Mieszkam w tej gminie po ad 20 lat i od zawsze miała swoich ludzi i swoich pracowników. To samo jest z wypłacaniem świadczeń socjalnych.
wąpielsk bije wszystkich tu dopiero cuda się dzieją , ostatnio redaktorkę jedną po znajomości zatrudniono tu dopiero widać ,ale kto o tym napisze
A gdzie teraz dostaniecie się do pracy bez znajomości??no ale to już swoją drogą ponieważ troche prawdy co o Gminie Rogowo w tym artykule jest
Wójtowa to czysta "Temida" - bogini sprawiedliwości.
Polska gminna i powiatowa tak wygląda, do tego na pewno trzeba dodać Lasy Państwowe :(
W Skrwilnie to wójt podsyła ludzi miejscowemu nadleśniczemu, działaczowi PO, to taki lokalny tandem
W Gminie Rogowo; praca to tradycja kumoterstwa
We Włocławku to samo. Nawet że średnim wykształceniem można pracować w Urzędzie Miasta. Liczą się układy.
Obecnie nastały rządy nowego wójta i nic się nie zmieniło .No może że pan wójt obsadził stanowiska ludźmi ze swej rodzinnej wsi .