Reklama

Sąsiad zatruwa życie

Tygodnik CRY
25/10/2017 13:07

Mieszkańcy ulicy Cichej w Rypinie od lat zmagają się z sąsiadem, który zatruwa im życie. – Mamy już tego dość – przyznają zgodnie

– Idąc do pracy czy na zakupy, musimy wysłuchiwać wyzwisk pod swoim adresem – mówią mieszkańcy Cichej. – Sąsiad ma na tyle donośny głos, że słychać przekleństwa w oddali kilkunastu metrów. Wykrzykiwanych wulgaryzmów wysłuchują również nasze dzieci. Próby zwrócenia uwagi na niewłaściwe zachowanie kończą się awanturą.

Sąsiadujący z posesją zwracają uwagę na odpady i nieczystości, które zalegają na działce. Przykry zapach i widok porozrzucanych śmieci to nie jedyna udręka mieszkańców ulicy.

– W takim brudzie mieszka robactwo, może nawet szczury i myszy – mówi sąsiad. – Dodatkowo mężczyzna załatwia swoje potrzeby fizjologiczne przed domem. Dlatego latem wyczuwalny jest zapach moczu. Nie wspomnę już o psie, który trzymany jest w niewłaściwych warunkach.

Pozostawieni sami sobie?

Co robić, zastanawiają się mieszkańcy, których dziwi brak stanowczej reakcji ze strony odpowiednich służb.

– Mundurowi sami powinni podejmować interwencje, a nie czekać na zgłoszenia – twierdzą sąsiedzi. – Aż się wierzyć nie chce, że patrolując naszą ulicę, nie dostrzegają problemu. Przecież dzielnicowy powinien znać okolicę, w której pełni służbę jak własną kieszeń.
Według mieszkańców miejscy urzędnicy, choć wiedzą o uciążliwym sąsiedzie, również nie rozwiązali problemu. Ich zdaniem właściciel domu powinien mieć przeprowadzoną inspekcje.

– Rodzina o której mowa, była objęta pomocą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, dopóki żyła matka współwłaściciela posesji – mówi kierownik Marta Kubas-Trędewicz. – On sam był kilkukrotnie informowany o możliwości korzystania z pomocy MOPS, ale podstawowym warunkiem jej otrzymania jest wyrażenie zgody na pomoc.

Nierozwiązana pozostaje również kwestia zalegających na posesji odpadów. Z relacji sąsiadów wynika, że z nieruchomości mężczyzny nie są odbierane śmieci.

– Opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, powstającymi na nieruchomości położonej przy wspomnianym adresie były naliczane na podstawie decyzji. W związku ze śmiercią właściciela decyzja została cofnięta. Z ówcześnie przeprowadzonej wizji lokalnej wynikało, że nikt inny nie zamieszkiwał na tej nieruchomości, z uwagi na co opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi nie są naliczane. Do tut. wydziału nie dotarły sygnały by nieruchomość była obecnie zamieszkała.  – mówi Przemysław Rębacz z Wydziału Nieruchomości i Środowiska rypińskiego magistratu. – Mężczyzna mieszka u rodziny pod Rypinem, nie ma wobec tego obowiązku składania deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.

Inne zdania na ten temat mają mieszkańcy ulicy, którzy uważają, że sąsiad przebywa w swoim domu regularnie i dopytują urzędników. Kto w takim razie zajmuje się zamkniętym w klatce psem, skoro mężczyzna ich zdaniem bywa tu rzadko? W tej kwestii postanowiliśmy skontaktować się ze strażą miejską.

– Otrzymaliśmy zgłoszenie z prośbą o interwencje w tej okolicy tylko raz – przyznaje Janusz Szwankowski z rypińskiej jednostki. – Sprawa dotyczyła bezpańskiego psa wałęsającego się w pobliżu ulicy Cichej. Okazało się wówczas, że właścicielem zwierzaka jest wymieniony mieszkaniec.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy policję. Z uzyskanych od oficera prasowego KPP w Rypinie informacji wynika, że w roku bieżącym mundurowi nie odnotowali zgłoszeń z prośbą o interwencje pod wskazany adres. Dorota Rupińska mówi, że o sprawie mieszkańcy nie informowali również dzielnicowego.

Tekst Adam Wojtalewicz
fot. ilustracyjne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do