
Mieszkańcy ulicy Cichej w Rypinie od lat zmagają się z sąsiadem, który zatruwa im życie. – Mamy już tego dość – przyznają zgodnie
– Idąc do pracy czy na zakupy, musimy wysłuchiwać wyzwisk pod swoim adresem – mówią mieszkańcy Cichej. – Sąsiad ma na tyle donośny głos, że słychać przekleństwa w oddali kilkunastu metrów. Wykrzykiwanych wulgaryzmów wysłuchują również nasze dzieci. Próby zwrócenia uwagi na niewłaściwe zachowanie kończą się awanturą.
Sąsiadujący z posesją zwracają uwagę na odpady i nieczystości, które zalegają na działce. Przykry zapach i widok porozrzucanych śmieci to nie jedyna udręka mieszkańców ulicy.
– W takim brudzie mieszka robactwo, może nawet szczury i myszy – mówi sąsiad. – Dodatkowo mężczyzna załatwia swoje potrzeby fizjologiczne przed domem. Dlatego latem wyczuwalny jest zapach moczu. Nie wspomnę już o psie, który trzymany jest w niewłaściwych warunkach.
Pozostawieni sami sobie?
Co robić, zastanawiają się mieszkańcy, których dziwi brak stanowczej reakcji ze strony odpowiednich służb.
– Mundurowi sami powinni podejmować interwencje, a nie czekać na zgłoszenia – twierdzą sąsiedzi. – Aż się wierzyć nie chce, że patrolując naszą ulicę, nie dostrzegają problemu. Przecież dzielnicowy powinien znać okolicę, w której pełni służbę jak własną kieszeń.
Według mieszkańców miejscy urzędnicy, choć wiedzą o uciążliwym sąsiedzie, również nie rozwiązali problemu. Ich zdaniem właściciel domu powinien mieć przeprowadzoną inspekcje.
– Rodzina o której mowa, była objęta pomocą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, dopóki żyła matka współwłaściciela posesji – mówi kierownik Marta Kubas-Trędewicz. – On sam był kilkukrotnie informowany o możliwości korzystania z pomocy MOPS, ale podstawowym warunkiem jej otrzymania jest wyrażenie zgody na pomoc.
Nierozwiązana pozostaje również kwestia zalegających na posesji odpadów. Z relacji sąsiadów wynika, że z nieruchomości mężczyzny nie są odbierane śmieci.
– Opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi, powstającymi na nieruchomości położonej przy wspomnianym adresie były naliczane na podstawie decyzji. W związku ze śmiercią właściciela decyzja została cofnięta. Z ówcześnie przeprowadzonej wizji lokalnej wynikało, że nikt inny nie zamieszkiwał na tej nieruchomości, z uwagi na co opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi nie są naliczane. Do tut. wydziału nie dotarły sygnały by nieruchomość była obecnie zamieszkała. – mówi Przemysław Rębacz z Wydziału Nieruchomości i Środowiska rypińskiego magistratu. – Mężczyzna mieszka u rodziny pod Rypinem, nie ma wobec tego obowiązku składania deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.
Inne zdania na ten temat mają mieszkańcy ulicy, którzy uważają, że sąsiad przebywa w swoim domu regularnie i dopytują urzędników. Kto w takim razie zajmuje się zamkniętym w klatce psem, skoro mężczyzna ich zdaniem bywa tu rzadko? W tej kwestii postanowiliśmy skontaktować się ze strażą miejską.
– Otrzymaliśmy zgłoszenie z prośbą o interwencje w tej okolicy tylko raz – przyznaje Janusz Szwankowski z rypińskiej jednostki. – Sprawa dotyczyła bezpańskiego psa wałęsającego się w pobliżu ulicy Cichej. Okazało się wówczas, że właścicielem zwierzaka jest wymieniony mieszkaniec.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy policję. Z uzyskanych od oficera prasowego KPP w Rypinie informacji wynika, że w roku bieżącym mundurowi nie odnotowali zgłoszeń z prośbą o interwencje pod wskazany adres. Dorota Rupińska mówi, że o sprawie mieszkańcy nie informowali również dzielnicowego.
Tekst Adam Wojtalewicz
fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie