Reklama

Ścieki zalewają mieszkankę Piskorczyna

Tygodnik CRY
07/10/2020 08:10

Pani Bożena to prawie 70-letnia osoba, nie do końca sprawna, mieszkającą samotnie w Piskorczynie. Jej podwórko, położone najniżej w okolicy, jest regularnie zalewane po obfitych opadach deszczu lub gwałtownych roztopach. Na posesję spływa nie tylko woda, ale również ścieki sąsiadów.

– Porobili dziury w swoich szambach i wpuszczają zawartość do rowów i rur, które odprowadzają deszczówkę, albo założą wąż i pompują ścieki też do rowów. Przecież to jest nielegalne. Jak popada to woda wraz z tymi ściekami zalewa mi podwórko. Śmierdzi tak, że okna nie można otworzyć. Zalali mi tymi brudami truskawki i warzywa, wszystko się zmarnowało – żaliła się nam pani Bożena.

Taka sytuacja trwa od ponad 20 lat. Kobieta pisała do kogo mogła, ale nic to nie dało. Wójt przysłał pracowników, którzy mieli zająć się sprawą, jeszcze w 2017 roku, lecz bez efektów. Według pani Bożeny byli niekompetentni.

Odwiedziliśmy dwóch sąsiadów wskazanych przez poszkodowaną.

– Mam przydomową oczyszczalnię ścieków. W tamtym roku złożyłem papiery do gminy co robię ze ściekami. Były u mnie komisje i sprawdzały. Była też policja, ale wtedy taka woda przyszła po ulewie, płynęła ulicą od skrzyżowania, nie mieściła się w tych kratkach, co są wzdłuż rowu, bo były zawalone. Jak je czyściłem to policja się zjawiła. Gdy popada, też mam wjazd zalany. Ja jestem czysty, mam wszystkie potrzebne dokumenty w gminie złożone. Jej chodzi o to, żeby rów wykopać i wodę odprowadzać na łąki popegeerowskie. Moim zdaniem, to żeby ona nie miała wody, to ten rów powinien być od sąsiada bagna wykopany, ale on nie chce bagna osuszać – tłumaczył nam zawiłości stosunków wodnych i sąsiedzkich jeden z mieszkańców Piskorczyna.

U kolejnego gospodarza wzdłuż drogi prowadzącej do posesji biegł rów, w którym zalegała cuchnąca ciecz. Czy to były domowe ścieki, czy gnojowica, trudno stwierdzić. W połowie rowu jest studzienka w postaci ocembrowanego dołu, do której spływa nadmiar wody zmieszany z nieczystościami. Od niej prowadzi rura pod polem właściciela i druga, podobna studzienka znajduje się tuż przy płocie pani Bożeny. W czasie ulewy woda wraz ze ściekami wylewa się na jej podwórko. Sąsiad uważa, że jest w porządku i mimo tego co widzieliśmy twierdzi, że ścieków nielegalnie nie odprowadza.

– Może gnojówka się przelała? Opróżniam szambo, pożyczam beczkowóz i wywożę zawartość na pole. To czego nie można odwożę do Komesu – wyjaśnił gospodarz.

Na naszą uwagę, że wywożenie ścieków na pola jest nielegalne, obywatel oznajmił, że można to robić, jeśli są zmieszane z gnojówką. Nie miał też kwitów z Komesu potwierdzających dostarczenie nieczystości do zakładu.

Ścieki bytowo-gospodarcze oprócz bakterii kałowych i ewentualnie pasożytów zawierają pochodzące z detergentów fosforany i azotany, które dostają się do gleby i wód gruntowych, powodując ich skażenie. Z kolei pałeczki okrężnicy mogą zanieczyścić warzywa. Nawet mycie ich przed jedzeniem nie zapewni pełnej ochrony.

Prawo wodne dopuszcza wprowadzanie ścieków do wód lub do ziemi w ilości nieprzekraczającej łącznie 5 m3 na dobę na własnym terenie. Stanowi to niezrozumiałą podkładkę do wylewania zawartości szamba gdzie się da i ile się da. Nikt nie skontroluje przecież objętości nieczystości lanych na ziemię. Pewne jest, że nie mogą być kierowane na grunty sąsiadów. Wynika to z art. 29 prawa wodnego. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli spowodowane przez właściciela ziemi zmiany stanu wody na gruncie szkodliwie wpływają na działki sąsiednie, to wójt, burmistrz lub prezydent miasta może w drodze decyzji nakazać mu przywrócenie warunków poprzednich lub wykonanie urządzeń zapobiegających szkodom. Dotyczy to wszelkich zmian stanu wody, także kierunku spływu wody opadowej, jeśli mogłaby ona być szkodliwa dla sąsiednich posesji.

W przypadku pani Bożeny mamy do czynienia z dwoma problemami. Pierwszy to nielegalne odprowadzanie ścieków i z tym procederem można szybko skończyć, nakładając kary grzywny i sprawdzając co się dzieje z zawartością szamb. Właściciele powinni okazać dokumenty świadczące o zgodnym z prawem wywozie nieczystości. Drugą, bardziej skomplikowaną sprawą jest podtapianie podwórka pani Bożeny. Na pewno należy zlikwidować studzienkę przy jej płocie, do której sąsiad kieruje nadmiar wody deszczowej, okraszając ją ściekami.

Jedno i drugie jest niedopuszczalne, o czym stanowi art. 144 kodeksu cywilnego: „ Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”. Jeśli sąsiad przekroczy tę „przeciętną miarę", można się domagać, by przywrócił stan zgodny z prawem i zaniechał działań z nim niezgodnych. Jeśli to nie poskutkuje, pozostaje skierowanie sprawy do sądu. Jeżeli powstały przy tym szkody, np. zniszczenie upraw w przydomowym ogródku, można domagać się odszkodowania w myśl art. 415 Kodeksu cywilnego, który stanowi: „Kto z winy swojej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”.

Pani Bożena oczekuje od gminy wykopania głębokiego rowu, co wg niej ma zlikwidować problem. Czy tak by się stało, musiałby wypowiedzieć się specjalista. Poza tym ów rów miałby być usytuowany na gruncie należącym do kolejnego sąsiada, na co musiałby się zapewne zgodzić.

Opisaną sytuacją ma zająć się Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rypinie, jako że wylewanie ścieków do rowów może stanowić zagrożenie epidemiologiczne. Również wójt gminy Brzuze Jan Koprowski obiecał ponownie interweniować w tej sprawie.

Imię bohaterki artykułu zostało na jej prośbę zmienione.

Tekst i fot. (jd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do