Reklama

Wycinka bez zezwolenia

Tygodnik CRY
09/01/2017 08:14

Wycięcie drzewa z posesji od 1 stycznia jest o wiele prostsze. Do końca ubiegłego roku kary za wycięcie drzewa bez pozwolenia wahały się pomiędzy 148 zł do 171 tys. zł. Teraz będzie można wyciąć bezkarnie nawet duże drzewa

W sali kolumnowej posłowie nie tylko przyjęli budżet kraju na 2017 rok, ale także nowelizację ustawy o ochronie przyrody. W ciągu tygodnia (projekt nowelizacji wpłynął do Sejmu 7 grudnia, a już 16 ustawa została przegłosowana) zmieniono tak wiele, że organizacje typu Greenpeace czy badacze z Komitetu Biologii Środowiskowej i Ewolucyjnej PAN biją na alarm. 
Dotychczasowy schemat zakładał wizytę w urzędzie miasta bądź gminy w celu uzyskania zgody na wycinkę drzewa z posesji. Bez zezwolenia można było usunąć drzewo, gdy te mierzone na wysokości 5 cm nad ziemią miało w obwodzie nie więcej niż 25cm lub jeżeli było to drzewo owocowe. W przypadku topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej, platanu klonolistnego było to 35 cm. To z reguły drzewa około 10-letnie. Od niedawna bez zezwolenia można usunąć  z ogrodów przydomowych krzewy, drzewa i krzewy powalone lub złamane przez wiatr. Te ostatnie usuwały odpowiednie służby lub właściciele posesji po oględzinach pracownika urzędu miasta bądź gminy. Wycinane bez zezwolenia są także drzewa i krzewy podczas akcji ratowniczych. Nielegalna wycinka objęta była sankcją w postaci kary pieniężnej.
Zmieniło się to już od 1 stycznia 2017 roku. Zgodnie z nowelizacją bez zezwolenia można wyciąć drzewa lub krzewy na prywatnej posesji, pod warunkiem jednak, że ich usunięcie nie będzie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Celem zmian jest  „zwiększenie uprawnień właścicieli nieruchomości, na których rosną drzewa i krzewy, uproszczenie regulacji dotyczącej wycinki oraz wyposażenie jednostek samorządu w kompetencje do dostosowywania poziomu ochrony zieleni do ich potrzeb”. Kompetencje do decydowania w jakich konkretnie przypadkach nie obowiązują zezwolenia czy też nie będą pobierane opłaty posiadają rady gminy. Będą mogły one wskazać jakie gatunki, wiek czy obwód pnia nie będą uniemożliwiały wycinki. Jeżeli rada nie wskaże własnych zaleceń graniczny będzie obwód pnia mierzony na wysokości 130 cm, który dla topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego wyniesie 100 cm, a dla pozostałych drzew 50 cm. Rada gminy może też ustalić wysokość opłaty za wycinkę krzewów i drzew, przy czym stawki te nie mogą być wyższe niż 500 zł dla drzew i 200 złotych dla krzewów. Uchwały rad gminy mają charakter prawa miejscowego. Tak wygląda to według ustawy, a jak to ma się do rzeczywistości? Osobom fizycznym usuwający drzewa na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą dano wolną rękę w gospodarowaniu zielenią na własnym terenie. Nawet jeżeli drzewo będzie zdrowe, silne, nie będzie stwarzało zagrożenia, właściciel posesji będzie mógł je usunąć bez konieczności wizyty pracownika urzędu. Taka możliwość, przy popularnym w naszym społeczeństwie twierdzeniu, że drzewa śmiecą, może budzić pewne obawy. 


Czy tak znaczna liberalizacja przepisów nie doprowadzi do nadużyć?
– Obawiam się, że tak – mówi Przemysław Rębacz, zastępca kierownika Wydziału Nieruchomości i Środowiska w rypińskim Urzędzie Miejskim.- Zgadzam się, że dotychczasowe regulacje zdecydowanie były zbyt restrykcyjne, jednak tak daleko idąca ich liberalizacja również może doprowadzić do skrajnie nieodpowiedzialnych działań. Pamiętajmy, że drzewa to nie tylko tuje i świerki zdobiące niejedną nieruchomość. Na działkach pozostających w posiadaniu osób fizycznych niejednokrotnie można spotkać bardzo cenne okazy drzew jak np. ponad stuletnie dęby, buki czy wiązy. Pozostawienie wolnej ręki w sprawie ich usunięcia może doprowadzić do bezpowrotnej utraty takich okazów ze względu np. na bieżące potrzeby właścicieli. Drzewa są trwale związane z gruntem, na którym rosną a dzięki naturalnej długowieczności potrafią przetrwać kilka pokoleń posiadaczy danej nieruchomości, przez lata pracując na rzecz jakości otaczającego je środowiska. We wprowadzonym porządku prawnym wiele cennych okazów drzew niestety straciło jedynych obrońców, którzy mogli uchronić je przed wycinką. 

– Sądzę, że jest to urealnienie sprawy – komentuje Jacek Soborski, nadleśniczy Nadleśnictwa Skrwilno. – Mogę podać życiowy przykład. Mam na działce w Rypinie daglezje, które można powiedzieć, osiągnęły już maksymalną wysokość. Za kilkanaście lat – w przypadku mocnego wiatru – mogłyby stanowić duże zagrożenie dla sąsiednich posesji. Do tej pory, gdybym chciał coś z nimi zrobić, musiałbym czekać na decyzje urzędników, która nie mogłaby być negatywna. Zagrożenie, że zmiana prawa spowoduje masową wycinkę drzew istnieje, ale wierzę w mądrość polskiego społeczeństwa, któremu mentalnie coraz bliżej do zachodniej Europy. 
Okazuje się, że po raz kolejny najlepszym wyjściem będzie odnalezienie złotego środka. W sieci krążył swego czasu mem: gdyby drzewa nadawały sygnał Wi-Fi sadzilibyśmy ich tak wiele, że być może uratowalibyśmy naszą planetę. Niestety, produkują tylko tlen, potrzebny nam do życia. 
 

(kr), (ToB)
fot. internet

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do