
Sylwia Jałowiec na co dzień sprawuje opiekę nad dziećmi jako nauczyciel klas 1-3 w SP im. Adama Mickiewicza w Skrwilnie. W rozmowie z naszym tygodnikiem opowiada o swojej pracy i planach na dalszą działalność społeczną, nie tylko w gminie Skrwilno
– Obecnie pracuje Pani jako nauczyciel klas 1-3 w szkole podstawowej. Proszę opowiedzieć, co się działo, zanim podjęła Pani taką pracę tu, w Skrwilnie.
– Od zawsze chciałam być nauczycielem i od początku chciałam uczyć młodsze dzieci. Na początku było to przedszkole, a później młodsze klasy. Nigdy nie ciągnęło mnie do pracy ze starszymi uczniami. W 1990 roku ukończyłam Studium Nauczycielskie we Włocławku (wyższe studia skończyłam w Mazowieckiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Pedagogicznej w Łowiczu na kierunku edukacja początkowa) i wyszłam za mąż, urodził się nasz pierwszy syn. Ja i mój mąż dostaliśmy pracę w Okalewie. Jako młode małżeństwo otrzymaliśmy również mieszkanie. Mieszkaliśmy tam przez kilkanaście lat, a w 2005 roku przeprowadziliśmy się do Skrwilna. Dostałam pracę w tamtejszej szkole podstawowej jako nauczyciel klasy III. Od tamtej pory cały czas pracuję w Skrwilnie, cały czas również uczę klasy 1-3.
– Jak się Pani pracuje na tym stanowisku?
– Pracuje mi się bardzo dobrze. Po prostu lubię chodzić do pracy, do dzieci. Nie wyobrażam sobie innego zajęcia, pracy w biurze, urzędzie, ani gdziekolwiek. Przez to, że znam dzieci, ich rodziców i często z nimi rozmawiam, znam ich potrzeby. Nigdy nie zdarzył mi się żaden konflikt. Chętnie służę pomocą. Rodzice przychodzą po maluchy i pytają, co można więcej zrobić, jak pomóc dziecku. Zawsze jak tylko zauważałam potrzebę, kierowałam do poradni, logopedy lub okulisty. Pracuję w zawodzie 28 lat i nigdy nie trafiłam na wojenną ścieżkę z żadnym rodzicem. Kieruję się dobrem dziecka. Szukam też dobra w ludziach. Nawet jeśli nie zgadzam się z rodzicami, zawsze szczerze sobie o wszystkim mówimy. Ze szczerością zaczynam pracę, mówiąc, że od kochania są rodzice, a ja w tej chwili jestem odpowiedzialna za wykształcenie ich dzieci. Uprzedzam, że nie będę wychowywała ich dzieci, ale zawsze będę ich wspierać w wychowaniu i myślę, że dobrze to przyjmują. Mamy dobry, luźny kontakt, rodzice mogą odważnie kierować uwagi dotyczące mojej organizacji pracy, mojej osoby. Obecnie jestem wychowawcą klasy II i mam bardzo zgraną grupę rodziców.
– Interesuje się Pani także życiem społecznym.
– Kiedyś miałam więcej obowiązków poza pracą ze względu na rodzinę. Moje starsze dzieci się usamodzielniły, syn ma 28 lat, córka ma 26 lat, a najmłodszy syn jest w wieku 13 lat. Już nie jestem im tak bardzo potrzebna. Mam coraz więcej czasu, żeby się zastanowić nad tym, co jest koło mnie. Nie jest aż tak źle, ale można też wiele rzeczy poprawić. Zawsze chętnie pomagałam ludziom i robiłam to jako Sylwia Jałowiec, a może teraz będę mogła to robić jako radna powiatowa. Mogłabym pomóc większej grupie ludzi, a nie tylko moim szkolnym rodzicom. Może się nagle okaże, że ktoś będzie potrzebował pomocy, a ja będę miała genialne pomysły. Może w radzie powiatu nauczę się czegoś nowego, zdobędę nowe doświadczenie. Nie wiem wszystkiego i otwarcie o tym mówię. Znam za to potrzeby w powiecie, przede wszystkim znajdują się one w służbie zdrowia, moim zdaniem ona „leży na całej linii”. Wiem to jako pacjent i z opowieści znajomych. Uwagi potrzebuje także infrastruktura drogowa. Ja również jeżdżę drogą Okalewo-Rypin, na którą wszyscy narzekają. Mam świadomość, że przebudowa takiej drogi jest procesem długotrwałym. Zależy mi, żeby coś robić, zamiast tylko łatać. Moja gmina Skrwilno jest gminą typowo rolniczą, ale mamy piękne jeziora. Może wystarczy z nich trochę skorzystać? Urszulewo już zaczyna żyć, jest jeszcze jezioro w Skrwilnie, uważam, że warto iść w stronę turystyki na tym terenie. Powstała już jedna ścieżka rowerowa i bardzo się to chwali, ale jest to jedyna ścieżka w tej gminie. Marzy mi się ścieżka rowerowa, która będzie oplatać cały powiat rypiński
– A co sądzi Pani jako nauczyciel o sytuacji oświatowej?
– W kontekście zmian oświatowych powiem tak: nie będę negować tego, co ktoś postanowił, bo widać miał w tym swój cel. W tym roku dwa roczniki kończą szkołę. Miejsce w naszych szkołach ponadgimnazjalnych na pewno się znajdzie, ale trzeba też stworzyć młodym ludziom komfort, żeby nie czuły tego strachu, czy dostaną się do wybranej szkoły. W młodszych klasach natomiast nic się nie zmieni. Ja zawsze musiałam nauczyć dzieci czytać, pisać, liczyć i przygotować je do dalszego życia jako uczniów. W Skrwilnie postawiono piękne gimnazjum, mamy więc teraz więcej miejsca. Nauczyciele na nie nie narzekają, na sytuację lokalową. Sytuacja w powiecie według mnie jest dobra. Nasze liceum i „ekonomik” cieszą się dobrą opinią wśród rodziców i uczniów. Znam wielu absolwentów tych szkół, również moich byłych wychowanków, którzy zawsze chwalili te szkoły. ZS nr 3 oraz ZS w Nadrożu również były chwalone. Zawsze wychodzę z założenia, że uczeń przede wszystkim musi chcieć się uczyć. Ważne jest też posiadanie nauczyciela, który dobrze poprowadzi w tym procesie, wskaże kierunek tego rozwoju. W tym roku mamy 100-procentową zdawalność maturalną w naszym liceum ogólnokształcącym. To też jest przykład, że nie mamy złych pedagogów. Trzeba im po prostu pomagać, wspierać ich. Na przykład można wspomagać w doskonaleniu zawodowym, poprzez zwiększenie na ten cel dofinansowania, cały czas wzbogacać zaplecza edukacyjne.
– Czy widzi Pani jeszcze inne potrzeby na terenie powiatu?
– Jesteśmy przemysłowo biednym powiatem. Nie mamy zakładów, które zmniejszyłyby bezrobocie. Są głównie zakłady metalurgiczne oraz Cedrob, który zatrudnił trochę osób, ale jest wiele osób, które nadal szukają pracy, zwłaszcza kobiety.
– Oprócz pracy nauczyciela udziela się Pani społecznie już teraz. Proszę o tym powiedzieć.
– Pracuję społecznie w Komisji Mieszkaniowej dla pracowników oświaty na terenie gminy Skrwilno od początku jej istnienia. Spotykamy się co jakiś czas, możemy robić to co pół roku i rozpatrzeć wnioski, ale zdarza się, że zwołujemy posiedzenia częściej. Jeżeli komuś potrzebne jest wsparcie, a pieniądze są, to dlaczego tego nie robić? Nigdy nie miałam problemu z tym, żeby nie przyjść na posiedzenie lub zwołać je. Jeszcze nigdy nie odmówiliśmy nikomu wsparcia.
– A czym zajmuje się Pani po pracy? Pani obowiązki są wymagające.
– Może z ust nauczyciela zabrzmi to dziwnie, ale przede wszystkim staram się nie przenosić pracy do domu. Wolę zostać dłużej w swojej klasie, gdzie nikt po lekcjach nie wchodzi. Tam sprawdzam zeszyty i robię wszystko, co jest potrzebne. Oddzielam czas przeznaczony na pracę od czasu wolnego, dla rodziny. Dużo czasu spędzam ze znajomymi. Podczas wakacji nadrabiam wszystko, co możliwe w czytaniu. Mąż mówi, że poprawiam statystykę za całą rodzinę. Uwielbiam czytać książki, robię to też wieczorami. Mam psa i chodzę z nim na spacery. Najbardziej lubię spotykać się ze znajomymi, porozmawiać lub posiedzieć i pożartować. Pomagamy sobie nawzajem. Wierzę w ludzi, naprawdę. Człowiekowi nie jest potrzebny do życia dom i samochód. Jemu do życia potrzebni są ludzie. Wiele osób podaje rękę, a ci, którzy cię pogonią, dają moc do tego, by więcej osiągnąć. Ogólnie jestem bardzo zadowolona ze swojego życia.
– Czy ma Pani receptę na radzenie sobie podczas konfliktów?
– Uważam, że nie można uciekać od konfliktów. Trzeba się zastanowić, usiąść i porozmawiać, czy w sprawach prywatnych czy zawodowych. Trzeba rozmawiać i konflikty się rozwiążą, albo grzecznie, albo z hukiem. Z moją rodziną mamy zasadę, że wszystko trzeba mówić szczerze. Mam charakter jak to mówi jeden z moich przyjaciół, „co w sercu, to na języku”. Staram się nikogo nie urazić, jednak uważam, że każdy ma prawo do wyrażenia własnego zdania. Jeżeli komuś zależy, to zawsze gdzieś się znajdziemy. Chyba nie straciłam przyjaciela przez to, że z kimś się nie dogadałam. Od kilkunastu lat mam te same przyjaciółki, tych samych znajomych. Już nie szukam nowości. Dzieci poszukują bardziej czegoś więcej. Ja spotkam kogoś i nie przywiązuję się od razu. Startuję do rady powiatu, ponieważ chcę zdobyć nowe doświadczenie. Nie patrzę na to jak na sposób, że czegoś mi brakuje, bo jestem z czegoś niezadowolona. Nie, ja jestem zadowolona z życia, może to moje zadowolenie przekażę komuś innemu? Może zdarzy się, że ktoś poprosi mnie o pomoc, a ja będę mogła to od razu zrealizować lub załatwić w szybszym tempie. Chciałabym tylko, żeby ludzie mieli mniej problemów i trosk. To jest ważne.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
(dr), fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie