Reklama

Głos z parlamentu w sprawie dwukadencyjności

Tygodnik CRY
03/03/2017 08:41

O opinię na temat szans i zagrożeń wynikających z wprowadzenia dwukadencyjności w samorządach zapytaliśmy posłów i posłanki z województwa kujawsko-pomorskiego

Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło zamiar wprowadzenia dwukadencyjności dla wójtów, burmistrzów i prezydentów. Zgodnie z tym pomysłem, wymienieni wyżej samorządowcy będą mogli sprawować swoje funkcje maksymalnie przez dwie pięcioletnie kadencje w danej gminie. Przepisy te mają obowiązywać już od nowej kadencji po wyborach samorządowych w 2018 roku, być może z mocą wsteczną. To oznaczałoby, że samorządowcy sprawujący swoje funkcje powyżej dwóch kadencji, nie mogliby ubiegać się o reelekcję w swojej gminie w najbliższych wyborach samorządowych. W powiecie rypińskim wprowadzenie reformy może spowodować, że o ponowny wybór nie będą mogli starać się: burmistrz Rypina Paweł Grzybowski, wójt gminy Rypin Janusz Tyburski, wójt gminy Skrwilno Dariusz Kolczyński, wójt gminy Brzuze Jan Koprowski i wójt gminy Rogowo Barbara Nowakowska. Jak do pomysłu rządzących odnoszą się parlamentarzyści z naszego regionu?

Arkadiusz Myrcha (Platforma Obywatelska)

Temat absolutnie powinien być przedmiotem szerokiej debaty publicznej. Widać bowiem wyraźnie, że zwolennicy i przeciwnicy tego rozwiązania mają solidne argumenty. Platforma Obywatelska na jednej ze swoich konwencji programowych w ubiegłym roku dyskutowała z ekspertami o tzw. „trzecim etapie reformy samorządowej” i dwukadencyjność była jednym z tematów. Jej ewentualne wprowadzenie powinno iść w parze z wydłużeniem kadencji, np. o jeden rok. Przez 10 lat, czyli dwie kadencje, można zrealizować długoterminowe programy inwestycyjne. Jestem jednak daleki, aby tego typu rozwiązania narzucać odgórnie. Dlatego zasadnym może być przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum, tak aby wszyscy mieszkańcy naszego kraju mogli wypowiedzieć się o zasadach wyborów władz ich „małych ojczyzn”.

Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna)

Na problem kadencyjności zwracaliśmy uwagę już w kampanii wyborczej. Nasza propozycja dotyczyła jednak także parlamentarzystów, którzy pełnią funkcje posłów czy senatorów przez kilkanaście lat. Przykładowo, Jarosław Kaczyński jest w Sejmie już od 23 lat. Uważam, że PiS, pod przykrywką kadencyjności, próbuje zmienić ordynację wyborczą. Rządzący chcą zmaksymalizować swoje zyski, a my na taki układ się nie piszemy. Kilka dni temu 31 naszych posłów udało się do 32 podwarszawskich gmin, żeby porozmawiać z samorządowcami na temat ustawy warszawskiej. Jako klub parlamentarny .Nowoczesna będziemy również organizować konsultacje z samorządowcami.

Iwona Michałek (Polska Razem, Zjednoczona Prawica)

Polska Razem Zjednoczona Prawica dwukadencyjność  ma od dawna wpisaną w program. Uważamy, że wskazane byłoby nawet wydłużenie kadencji do pięciu lat. Tak więc, zamiar wprowadzenia dwukadencyjności przez Prawo i Sprawiedliwość jest zbieżny z naszym programem. Uważamy, że należy przeciąć wiele zależności (często patologicznych) w samorządach, powstałych podczas wieloletniego kierowania gminą przez jedną osobę. Znane są przypadki, kiedy wzajemne powiązania sfery gospodarczej i samorządowej na terenie gminy sprawiają, że nikt niezwiązany z tzw. „układem”, nie ma szans na realizację swoich często korzystnych dla gminy przedsięwzięć. Tak więc dwukadencyjność powinna zostać wprowadzona. Nasze wątpliwości dotyczą konstytucyjności zaliczenia już przebytych kadencji, przed ewentualnym wejściem w życie takiego rozwiązania. Te rozbieżności rozstrzygnąć powinien Trybunał Konstytucyjny.

Paweł Szramka (Kukiz’15)

Pomysł wprowadzenia kadencyjności ma swoje plusy i minusy. W wyniku długoletnich rządów jednej osoby tworzą się często nieformalne układy polityczno - biznesowe tzw. kliki. Tego typu sytuacje patologiczne często występują w Polsce, szczególnie  w tych małych gminach - co nie ma nic wspólnego z demokracją. Urzędujący samorządowcy wykorzystują swoją pozycję w kampanii wyborczej, co z kolei prowadzi do patologii w rywalizacji politycznej. Bywa też tak, że panujący burmistrz czy wójt „kupuje” głosy za stanowiska i prace w urzędach, instytucjach czy szkołach. Pytanie czy rzeczywiście ci wyborcy zagłosowaliby na tego włodarza - bo jest dobrym gospodarzem czy po prostu za głosy mają zapewnioną pracę i to jest dla nich wygodne? Niestety uważam, że druga opcja jest często spotykana. Chciałbym także podkreślić, że należałoby wzmocnić instytucję referendum, za pomocą której byśmy mieli realną szansę na odwołanie urzędującego włodarza, który nie sprawdza się w swojej roli. Dwukadencyjność może być szansą na start dla nowych liderów, ale także wspaniałą okazją do wykorzystania potencjału doświadczonych samorządowców w Sejmie czy Senacie. Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kadencyjności w parlamencie. Wtedy doświadczeni samorządowcy mogliby pracować dalej w sejmie lub senacie. Na ekranach telewizyjnych od przeszło 20 lat często widzimy te same twarze. Zmiany są konieczne, ale to wymaga pogłębionej analizy. Jest wiele pomysłów, projektów co do kadencyjności w samorządach. Trzeba poczekać, która z propozycji trafi pod głosowania.

Zbigniew Sosnowski (Polskie Stronnictwo Ludowe)

Trudno bez emocji wypowiadać się o propozycji PiS-u w sprawie kadencyjności w samorządach. Zacytuję słowa prezesa Kaczyńskiego: „My będziemy uchwalać ustawę taką, iż już w 2018 roku, ci którzy mają za sobą dwie kadencje nie będą mogli dalej kandydować na te stanowiska”. Czyli ma nastąpić wyeliminowanie z przyszłych wyborów prezydentów, burmistrzów i wójtów. Czy jest to zgodne z Konstytucją? W zakresie biernego prawa wyborczego ustawodawca zastosował w Konstytucji dwukadencyjność tylko w przypadku Prezydenta RP. Wszystkie inne osoby, które korzystają z biernego prawa wyborczego nie obowiązuje zakaz sprawowania funkcji dłużej niż dwie kadencje. By wprowadzić w samorządach dwukadencyjność, PiS musiałoby zmienić Konstytucję. W naszym kraju wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast wybierani są w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich, w głosowaniu tajnym. To suweren powinien decydować, kto i jak długo ma sprawować swoją funkcję. Dwukadencyjność to ograniczenie praw wyborczych. Jeżeli partia Jarosława Kaczyńskiego uważa, że samorządami włada „sitwa lub mafia” i rządzą za długo, dlaczego nie chce wprowadzić kadencyjności powszechnej, w tym posłów i senatorów? Za takim rozwiązaniem optuje blisko 60 proc. obywateli, a tutaj słyszymy twarde „nie”. Uważam, że celem PiS-u wcale nie są rewolucyjne zmiany w ordynacji wyborczej, lecz zmonopolizowanie samorządów przez jedną partię. Zamiast na człowieka, każe głosować na partyjny szyld. Zmiany w ordynacji wyborczej powinny być rozstrzygnięte przez referendum. W celu zdyskredytowania obecnych samorządów rząd już rozpoczął ograniczenie ich kompetencji i obcinanie funduszy. Nie zgadzając się z niszczeniem polskich samorządów, które znalazły uznanie w całej Europie, politycy i samorządowcy Polskiego Stronnictwa Ludowego utworzyli Ruch Obrony Polskiej Samorządności. Będziemy walczyć z próbą centralizacji państwa, niszczeniem samorządowych województw i powiatów. Będziemy walczyć o samorządową Polskę.

not. Tomasz Błaszkiewicz i (nał)
fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do