
We wtorek 21 lutego w książnicy rypinianie mieli okazję wysłuchać ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który opowiadał o swoich związkach z Kresami, Fundacji im. Brata Alberta, a także problematycznej historii polsko-ukraińskiej
Rok 2017 jest rokiem wielu patronów, w tym Adama Chmielowskiego, znanego bardziej jako brat Albert. Jest on patronem fundacji, która obecnie prowadzi aż 32 ośrodki na terenie Polski, opiekujące się osobami niepełnosprawnymi umysłowo. Współzałożycielem i prezesem tej instytucji jest ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
– Życie brata Alberta jest bardzo bogate i piękne, do niego często nawiązywał w swoich homiliach papież Jan Paweł II i to właśnie on stanowił inspirację dla stworzenia fundacji – mówił Isakowicz-Zaleski.
Gość rypińskiej biblioteki urodził się w rodzinie kresowej. Jest duchownym archidiecezji krakowskiej, duszpasterzem Ormian, poetą, pisarzem i publicystą. W latach osiemdziesiątych był jednym z działaczy Solidarności, za co został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Polski oraz Krzyżem Wolności i Solidarności. Ks. Isakowicz szczególnie interesuje się tematyką ludobójstwa Ormian, dokonanego przez rząd turecki oraz ludobójstwem dokonanym przez OUN UPA na Kresach Wschodnich.
Działalność Fundacji Brata Alberta
Na wtorkowym spotkaniu ks. Isakowicz-Zaleski zaznaczył, że doskonale zna Toruń, gdzie niedawno zostało otwarte kolejne schronisko dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Pierwsze schronisko powstało w Radwanowicach, jeszcze w latach osiemdziesiątych. Co się do tego przyczyniło? W czasach PRL-u dla dzieci niepełnosprawnych umysłowo organizowano tylko obozy. Dla rodziców było bardzo ważne, żeby zapewnić dzieciom opiekę, gdy sami nie będą już w stanie zajmować się pociechami.
– Wówczas pojawił się człowiek opatrznościowy dla naszego środowiska Stanisław Pruszyński, który zaproponował utworzenie ośrodka w domu z ogródkiem – mówił ksiądz. – Sam pochodził z Kresów i uważał, że dzieci tylko za miastem będą się czuły swobodnie. Pod Krakowem, w Radwanowicach, znaleźliśmy darczyńcę i tak w 1987 roku powstał pierwszy dom opieki. Główną ideą jest opieka nad niepełnosprawnymi, przede wszystkim intelektualnie.
Działania fundacji obejmują prowadzenie domów opieki stałej, świetlic terapeutycznych, domów pobytów dziennych, warsztatów terapii zajęciowej, a także przedszkoli i szkół integracyjnych. Podopieczni fundacji to dzieci niezwykle utalentowane, o czym mogli przekonać się słuchacze zgromadzeni w rypińskiej książnicy. Goście mogli zakupić kalendarze z fotografiami prac wychowanków fundacji.
– Obecnie mamy 32 ośrodki terapeutyczne i ponad 1200 wychowanków. Pochylamy się nad nimi, tak jak Brat Albert, z miłością i troską – dodał ks. Isakowicz-Zaleski.
Problem ludobójstwa na Ormianach
Ksiądz Zaleski jest po części Ormianinem, o czym dowiedział się późno.
– Nigdy nie myślałem, że zostanę duszpasterzem dwóch obrządków – mówił ksiądz. – Kardynał Wojtyła powiedział mi, że potrzebni są księża dla polskich Ormian i powinienem się w tym kierunku kształcić. Potraktowałem to jako polecenie.
Ormianie byli pierwszym narodem, który chrześcijaństwo przyjął jako religię państwową. Stolica kraju była nieustannie najeżdżana, równana z ziemią. Ormianie imigrowali, a poprzez szlaki handlowe dotarli do Polski. Wielu z nich zapisało się chwalebnie na kartach historii Rzeczypospolitej. Z kolei podbite ziemie ormiańskie weszły pod panowanie Turcji. W końcu XIX wieku żyło tam ponad 2,5 milionów Ormian, byli jednak nieustannie prześladowani. W 1915 roku rząd turecki rozpoczął akcje aresztowań i likwidacji ludności ormiańskiej. Ludobójstwo ormiańskie w czasie pierwszej wojny światowej jest drugim po Holocauście najlepiej opisanym ludobójstwem, przeprowadzonym przez władze państwowe na grupie etnicznej. W wyniku tej eksterminacji liczba Ormian z dwóch milionów spadła do 150 tysięcy w 1922 roku.
– Mówienie o ludobójstwie Ormian ma głęboki sens – tłumaczył ks. Isakowicz-Zaleski. – Dopiero podczas wizyty w Armenii zrozumiałem, jak ważne jest dla nich, aby świat dowiedział się, że prawie cały naród wymordowano tylko dlatego, że byli Ormianami.
O mordowaniu Polaków na Kresach
– Niedawno obejrzałem film „Wołyń” i każdemu go polecam – opowiadał gość biblioteki. – To bardzo wzruszający obraz. Temat mordów na Wołyniu był za czasów PRL zakazany. Wydawało mi się, że po 1989 roku to się zmieni, ale się nie zmieniło. Powiedziano prawdę o Katyniu, powstaniu warszawskim, ale o mordach UPA nie chciano mówić, żeby nie psuć relacji polsko-ukraińskich. W tej chwili konflikty są coraz silniejsze i po prostu poczułem, że trzeba o tych zbrodniach pisać.
Duchowny odwołał się także do swoich osobistych wspomnień i opowieści ojca, którego rodzinną wieś wyrżnęli członkowie UPA. Ksiądz Isakowicz-Zaleski widzi możliwość na pojednanie tylko poprzez przyznanie się władz Ukrainy do zbrodni na Polakach i powiedzenie prawdy o hołubionej przez ukraiński rząd banderowcach. Podobnie widzi niedopatrzenia ze strony polskiej, która nie pokazuje swojego uporu w dążeniu do ujawnienia prawdy na arenie międzynarodowej, a także do upamiętnienia ofiar pomordowanych na Kresach Wschodnich.
– To było bardzo miłe spotkanie, pożyteczne dla naszego miasta – mówił po zakończonej prelekcji ksiądz infułat Marek Smogorzewski.
Zainteresowani mogli zakupić książki duchownego i liczyć na dedykację.
Tekst i fot. (kr)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie