
Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna gościła jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy i poetów Jacka Dehnela. W tweedowej marynarce, eleganckiej koszuli z nieodłączną muszką, artysta prezentuje się jak wyjęty z innej epoki. We wtorek 28 marca oczarował rypinian swoją osobą i twórczością
Jacek Dehnel to na polskiej arenie literackiej jeden z najbardziej obiecujących twórców. Jest artystą wszechstronnym, swobodnie podróżuje pomiędzy liryką i epiką, a jak sam zaznacza, gdyby nie literatura, skończyłby jako malarz. Wyróżniał się już od początku kariery. Jako dwudziestokilkuletni pisarz został laureatem Paszportu Polityki. Zresztą scena literacka jest mu niezmiernie przychylna i od czasu debiutu obsypuje Dehnela kolejnymi nagrodami.
Na targach książki w Londynie
Na prestiżowych londyńskich targach książki to właśnie Jacek Dehnel znalazł się w jedenastce pisarzy wybranych przez Instytut Książki oraz British Council. Targi to najlepsza okazja, by promować polskich autorów i wydawnictwa na rynkach zagranicznych.
– Pewnie większość z państwa kojarzy targi, podobnie jak ja kojarzyłem – mówił pisarz. – Londyńskie są nieco inne, nie ma na nich czytelników. Nie przypominają naszych krakowskich czy warszawskich. Są to targi przeznaczone tylko dla biznesu wydawniczego, przyjeżdżają wydawcy, agenci, dziennikarze piszący o literaturze, trendsetterzy, którzy badają rynek, „co będzie popularne po Harrym Potterze czy ciemniejszej twarzy Greya?”. Ja pojechałem z pewną nadzieją, że kupię sobie nowe książki, byłem nieco rozczarowany, że tak się nie stało. Można co najwyżej dostać jeden egzemplarz. Tam handluje się prawami. Wielka wiktoriańska hala, bardzo imponująca, mnóstwo wystawców. Polska była rzeczywiście bardzo doceniona, zainteresowanie było spore, wraz ze mną pojechało kilku znanych pisarzy: Olga Tokarczuk, państwo Mizielińscy, którzy są autorami fenomenalnych map dla dzieci, Jacek Dukaj. W ramach targów miałem cztery wystąpienia. Zostaliśmy zaproszeni także na festiwal do Harlow, gdzie goszczono także docenioną Wiolettę Grzegorzewską. Otrzymała ona nominacje do Nagrody Bookera.
Jak zaznaczył pisarz, kilka książek przypadło zagranicznym wydawcom do gustu, m.in. powieść Jacka Dukaja, która wkrótce zostanie wydana w Wielkiej Brytanii.
O początkach literackich i tematyce książek
– Bardzo wcześnie zacząłem pisać, czytać, obciążony też jestem ciężko talentami malarskimi – mówił Dehnel. Zresztą przez wiele lat byłem pewien, że zostanę malarzem. Często tak myślę, że kiedy zakończy się moja ścieżka literacka, wrócę do malowania. W międzyczasie kiełkowało zainteresowanie literaturą, kluczową postacią dla mojego rozwoju była babcia, którą opisałem w „Lali”. To ona wdrożyła mnie w żywioł opowieści, pokazała że jest mnóstwo dygresji, aluzji, całą rozpączoną naturę opowieści.
Babcia, jak zaznaczał kilkakrotnie, była ważną osobą w jego życiu, w kształtowaniu się światopoglądu. Osoby znające powieści Dehnela doskonale wiedzą, że z pełną premedytacją stylizuje swe utwory na czas przeszły. Ta maniera to znak niewątpliwego talentu pisarskiego, samoświadomości i doskonałego stylu. Jego historie można porównać do matrioszek. W największej kryją się kolejne mniejsze, może mniej znaczące, ale równie ciekawe.
– Zacząłem pisać dla siebie, opowiadania, wiersze, dostałem pierwszą nagrodę, wydałem książkę – wspominał Dehnel. – Brałem udział w wielu konkursach literackich, tak mi się utrwaliło, że książki wydaje się poprzez wysłanie na konkurs. Dostałem nagrodę im. Kościelskich, potem Paszport Polityki, nominowano mnie do Angelusa i Nagrody Nike i tak jakoś zostałem pisarzem. Choć wcale tego nie planowałem.
Zaintrygowani słuchacze poprosili pisarza o przedstawienie kilku wierszy, zgodził się bez wahania. Słuchanie utworów w interpretacji autora okazało się wielką przyjemnością.
O postaciach z kart powieści
Jeden z ulubionych pisarzy Dehnela powiedział, że gdy człowiek jest zainteresowany innymi ludźmi, to wówczas pisze tylko prozę, a jeśli sobą, wybiera poezję. Dehnel to człowiek renesansu i wspaniale balansuje pomiędzy prozą a poezją.
– Nie mam w sobie poczucia różnicy pomiędzy poezją a prozą – tłumaczył pisarz. – Zawsze myślałem, że to pełna skala, gdzie od silnie zorganizowanej formy liryki można płynnie przejść do prozy i ja się często w tej skali przesuwam.
Dehnel zaznaczył, że interesują go postaci często mało znane, nie do końca odkryte albo takie, które z jakichś względów zostały przez potomnych zapomniane. Te postaci z pogranicza historii otwierają autorowi furtkę do snucia historii, które mogły, ale nie musiały mieć miejsca.
– Syn Goi, Javier, bohater Saturna to niezwykle fascynująca postać, o której tak naprawdę nic nie wiemy – opowiadał gość książnicy. – Ja mam taką potrzebę, żeby poznać ich tajemnicę. Dowiedziałem się, że Goya nie mógł namalować swoich najbardziej znanych obrazów i musiał namalować je ktoś inny. Najprawdopodobniej był to właśnie jego syn Javier, o którym wiemy, że był dla ojca wielkim rozczarowaniem. I w dodatku urodził się też na ulicy Rozczarowania, akurat tego sobie nie musiałem wymyślać.
Niespodzianka z Rypinem w tle
Książnica sprawiła wszystkim wielbicielom Jacka Dehnela wielką radość, zapraszając go na spotkanie autorskie. Sam pisarz zgromadzonym rypinianom zaserwował niespodziankę. Okazuje się, że w kamienicy artysty mieszka pochodząca z Rypina sąsiadka, która raczy go historiami rodzinnymi związanymi z naszym miastem. Dehnel postanowił jedną z historii wpleść do zbioru opowiadań, który wkrótce zostanie wydany. Chcąc zrobić przyjemność zgromadzonym słuchaczom, przeczytał wybrane fragmenty opowiadania i pozwolił zgadywać o jakim miejscu naszego miasta sąsiadka myślała.
Dehnel przybliżył także historię powstania kryminałów, napisanych wespół z Piotrem Tarczyńskim, o przygodach profesorowej Zofii Szczupaczyńskiej w XIX wiecznym Krakowie.
Tradycyjnie osoby zainteresowane mogły kupić książkę autora i zdobyć autograf.
Tekst i fot. (kr)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie