Reklama

Sztuczka Team: Pasję do motoryzacji mają we krwi

Tygodnik CRY
22/05/2017 08:16

Rodzinna grupa „Sztuczka team” z Giżynka bierze udział w wyścigach wraków. Jeden z kierowców Daniel Sztuczka w rozmowie z naszym tygodnikiem opowiada o nietypowych startach oraz o rodzinnej pasji do samochodów

– Po raz kolejny wzięliście udział w zawodach „wrak race”. Skąd pomysł, żeby wystartować?

– Kupowaliśmy części samochodowe w Gorczenicy. Właśnie tam był zorganizowany pierwszy race. Podczas jednej z wizyt w poszukiwaniu części zauważyliśmy plakat o tym wydarzeniu i zdecydowaliśmy, że podejmiemy wyzwanie. Spodobało nam się i kontynuujemy to. Mamy za sobą już cztery starty.  

– Na czym polega „wrak race”?

– Zgodnie z nazwą, uczestnicy jadący starymi, zniszczonymi, mało wartościowymi samochodami, ścigają się ze sobą na wyznaczonym do tego celu torze. Wielu uczestników odpada, ponieważ samochody spychają się nawzajem, a warunki sprzyjają wypadaniu z toru. Zadaniem jest utrzymanie się na torze i dotrwanie do końca. Opowiem na przykładach. W Gorczenicy jest klasyfikacja na samochody do 90 KM i powyżej 90 KM. Na początek puszczają po kilka samochodów do 90 KM. Dwie osoby, które przejdą z każdego przejazdu, trafiają do następnej tury. Grają tak aż do końca. Potem na tor wjeżdżają auta powyżej 90 KM. Z kolei w Wąbrzeźnie nie ma klasyfikacji, na torze są wtedy auta o różnej mocy. Zasada jest taka, że startować mogą pojazdy o wartości do około tysiąca zł. Mówi się, że samochód powyżej tej kwoty nie nadaje się na wrak. 

– Jakie są wytyczne dotyczące bezpieczeństwa w tego typu zabawach?

– Trzeba mieć sprawny układ hamulcowy i kierowniczy. Jeśli istnieje instalacja gazowa, butla musi być opróżniona. Obowiązkowo trzeba mieć gaśnicę, zapięte pasy i kask, inaczej nie zostanie się dopuszczonym do zawodów. Zawsze jest zabezpieczenie w postaci obecności straży pożarnej i ratowników medycznych. Do tej pory jednak nikomu nic złego się nie stało, samochody są wzmacniane dla poprawy bezpieczeństwa. 

– Co trzeba zrobić, żeby przechodzić dalej?

– Trzeba mieć w miarę sprawny wrak i dużo szczęścia. Liczą się też umiejętności w kierowaniu, żeby zapanować nad samochodem. Na torze są trudne warunki, zdarzają się nawet dachowania. Ostatnio było bardzo błotniście, potrzebne były umiejętności, żeby się nie zakopać. Przydaje się też umiejętność naprawy pojazdu. Jeżeli nam się coś nagle zepsuje, możemy szybko to naprawić. To jest duże ułatwienie. Jesteśmy mechanikami z zawodu, więc radzimy sobie z wszelkimi awariami. Zawsze jednak coś może zaskoczyć, więc ważna jest pomysłowość. Ostatnio przydały się butelki z wodą, ponieważ było mnóstwo błota, a we wrakach nie działały spryskiwacze. Mocowało się więc na dachu butelkę z wodą, robiło w niej dziurkę, a wtedy woda ciekła na szybę. Jeśli ktoś nie miał wycieraczek, brało się od innych samochodów. 

– Jak wyglądają techniczne przygotowania do wyścigu?

– Zakładamy wzmocnienia i podnosimy zawieszenia w miarę możliwości. W środku montujemy klatki bezpieczeństwa, żeby nikomu nic się nie stało. Trzeba liczyć dzień do dwóch dni, żeby przygotować samochód do wyścigu. Mówię oczywiście o sytuacji, w której samochód jest sprawny technicznie. Jeśli trzeba coś naprawiać, czas przygotowań się wydłuża.

– Jakie są odczucia podczas wyścigu wraków?

– Adrenalina jest duża. Często podczas jazdy odrywają się lusterka, wtedy dużo daje pilot, ważną rolę odgrywa tu zaufanie. Są emocje w momentach, w których brakuje 10-20 cm od zepchnięcia samochodu przed nami. Kolejne emocje są, gdy nie zdążymy komuś uciec lub gdy na zakrętach pojedziemy prosto. Prędkości nie są duże, ale i tak można się wyżyć. Wśród zawodników jest solidarność. Pomiędzy wyścigami wymieniają się częściami, pomagają sobie. Niby jest rywalizacja na torze, ale i tak nikt nie jeździ dla wygranej, liczy się frajda z przejechania się. Ta rywalizacja jest bardziej dla zabawy. 

– Skąd nazwa „Sztuczka Team”? 

– Wzięła się nie tylko od nazwiska. Określenie „team” wykorzystaliśmy, ponieważ cała nasza rodzina jest zgraną drużyną. Mamy liczną rodzinę, ale i nietypową, bo wszyscy, bez względu na płeć i wiek, interesują się motoryzacją. Najmłodsza siostra ma siedem lat, a zawsze nam towarzyszy i ma już dużą wiedzę o samochodach. Staramy się wspierać, całą rodziną wybieramy się na zawody. Mamy nawet koszulki z napisem „Sztuczka Team”. Wśród nas jest trzech kierowców. Dwie siostry wsiadają z nami do samochodów jako piloci. One też chcą już wziąć udział jako kierowcy. Duża część rodziny nam kibicuje. Ta pasja weszła nam w krew. 

– A jak wygląda wasza codzienność?

– Na co dzień naprawiamy samochody, posiadamy warsztat. Od około roku mamy też komis. Wymieniamy również opony, przyjeżdża do nas wiele osób, nawet z daleka. Prowadzimy internetową sprzedaż części. Nowością u nas jest dorabianie farb. Mamy podzielone zadania między siebie, nie ma więc między nami rywalizacji, a praca idzie sprawniej. W zależności od rodzaju naprawy, klient od razu idzie do odpowiedniej osoby. Można powiedzieć, że jesteśmy przykładem połączenia pasji z pracą. 

– Co można poradzić osobie, która chce po raz pierwszy przystąpić do wyścigu wraków?

– Jeżeli ktoś ma zamiłowanie do motoryzacji, niech po prostu kupi auto, przygotuje je i przyjeżdża na zawody. To ciekawy sposób na spędzenie czasu. Jeżeli jest możliwość treningu, warto o to zadbać. Żaden trening nie da jednak tej adrenaliny, co prawdziwe uczestnictwo w zawodach. Podczas ćwiczeń, w razie awarii, można zacząć jazdę od nowa z linii startowej. Podczas prawdziwego wyścigu nie ma takiej możliwości, żeby cofnąć wszystkich, bo komuś zepsuło się auto. Należy pamiętać, że liczy się przede wszystkim rozsądek. W czasie zawodów trzeba mieć trochę wyobraźni i przewidywać co się stanie. Przykładowo widzi się często możliwość uderzenia drugiego samochodu, żeby wypadł z toru, ale wiele razy zdejmuje się nogę z gazu, bo widzi się, że drugiej osobie może się coś stać. Myślę jednak, że takie zawody to dobre rozwiązanie dla tych, którzy lubią poszaleć za kierownicą. Lepiej się wyżyć na takim torze, niż na drodze. 

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: 
Daria Szpejenkowska
fot. (daria) i nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do