
W środę 9 lutego około godziny 11.00 protestujący rolnicy zatrzymali się przed Starostwem Powiatowym w Rypinie, żeby podczas konferencji prasowej zamanifestować niezadowolenie z aktualnej polityki rządu, która ich zdaniem prowadzi do upadku polskiego rolnictwa oraz dać wyraz temu, co sądzą o upokorzeniu jakiego doświadczyli w związku z rozporządzeniem Rady Ministrów z 10 listopada ubiegłego roku.
Z dokumentu wynikało, że gospodarze poszkodowani przez ROTR mają otrzymać wsparcie wynoszące do 80 procent należności za dostarczone mleko, lecz większość nic nie dostała. Na próżno zbierali faktury i pisali wnioski do ARiMR-u. Na konferencji pojawił się starosta Jarosław Sochacki, radni oraz dwoje prawników z kancelarii syndyka Sylwestra Zięciaka.
– Chcemy pokazać, że na polskiej wsi nie jest tak dobrze, jak usiłuje się wszystkim wmówić. Są z nami nie tylko rolnicy poszkodowani w wyniku upadku mleczarni, ale wszyscy, którzy uważają, że polskie rolnictwo stoi na krawędzi przepaści. Przyłączyliśmy się do ogólnopolskiego strajku zorganizowanego przez Agrounię. Uznaliśmy, że to dobra forma zademonstrowania tego, co jest nie tak. Walczymy o to, żeby ceny nawozów były uczciwie wyliczane. Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest beznadziejna. Codziennie upada 100 gospodarstw. Jesteśmy tutaj, żeby mówić głośno, że za chwilę producentów rolnych może zabraknąć, a wieś z lat mojego dzieciństwa przestanie istnieć. Chciałabym, żebyśmy temu wszyscy zapobiegli – zwróciła się do zebranych Beata Poznańska, jedna z organizatorek strajku rolników w Rypinie.
Zdaniem protestujących pomoc rządowa nie jest wystarczająca, a właściwie żadna, mimo deklaracji.
– Nie chcemy jałmużny, nie oczekiwaliśmy, że ktoś z budżetu państwa wyciągnie pieniądze i nam da. Zaczęło się od obietnicy. Skoro ona była i jest 10 milionów, które teoretycznie mają być rozdysponowane na poszkodowanych, to zadajemy pytanie: dlaczego nie można ich przekazać rolnikom? Dlaczego rozporządzenie było tak skonstruowane, żeby pokrzywdzeni dostali jak najmniej? – zastanawiała się reprezentantka rypińskich rolników, po czym zwróciła się do starosty Jarosława Sochackiego, którego uznała za łącznika lokalnej społeczności z władzą centralną, z prośbą o przekazanie trzech pism skierowanych do członków rządu i do wojewody kujawsko-pomorskiego.
– Od samego początku wspierałem i wspieram was rolnicy. Wyjeżdżałem z wami do Warszawy. To był październik 2018 roku, czyli już po objęciu przeze mnie urzędu starosty. W styczniu 2019 roku wyjeżdżaliśmy do Warszawy, rozmawialiśmy, zorganizowaliśmy spotkanie z ówczesnym ministrem Janem Krzysztofem Ardanowskim. Nikt nie spodziewał się, że to rozporządzenie będzie w takiej formie, ale cieszę się bardzo, że są te postulaty. W następnym tygodniu wybiorę się do Warszawy i te postulaty zostawię w Ministerstwie Rolnictwa, a także w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jak najbardziej trzeba rozmawiać, dlatego dzisiaj się tutaj spotkaliśmy, żeby rozmawiać. Cieszę się bardzo, że jest taka jedność i życzę powodzenia. Mam nadzieję, że te postulaty będą rozważane przez ministerstwa – powiedział Jarosław Sochacki i zaprosił wszystkich na kawę i herbatę, która pojawiła się w termosach na stoliku przed wejściem do starostwa.
Pierwsze pismo jest skierowane do sekretarz stanu Anny Gembickiej z prośbą o interwencję w sprawie poszkodowanych w wyniku upadku ROTR-u. Wyjaśniono w nim krok po kroku, dlaczego pomoc rządu okazała się nieskuteczna, a rozporządzenie Rady Ministrów spowodowało, że rolnicy poczuli się znowu oszukani.
Adresat kolejnego dokumentu to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. „Zebrane przez nas informacje pozwalają podejrzewać, że upadek mleczarni ściśle związany jest z działaniami na szkodę spółdzielni podejmowanymi przez osoby nią zarządzające. Jednak do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych informacji o tym, jak przebiega dochodzenie prowadzone przez Prokuraturę Okręgową we Włocławku, ani kiedy realnie może się zakończyć. W związku z tym, że nie mamy dowodu na to, że około tysiąc rolniczych rodzin zostało dotkniętych działaniami noszącymi znamiona przestępstwa, nie możemy również dochodzić swoich racji przed sądem. Nasza sprawa znalazła się w tak zwanym zawieszeniu, a my nie wiemy, co dalej będzie z gospodarstwami naszych rodzin” – napisali wierzyciele ROTR-u. Zaproponowali, że gdyby śledztwo wykazało, że są ofiarami przestępstwa, mogliby zostać objęci pomocą ze środków Funduszu Sprawiedliwości.
Ostatnie pismo wręczono Jarosławowi Sochackiemu w imieniu Agrounii. Jest skierowane do wojewody kujawsko-pomorskiego Mikołaja Bogdanowicza. Dotyczy postulatów Agrouniii oraz pomocy rypińskim hodowcom.
Organizatorki strajku zapowiedziały, że skierują do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na sztucznym zawyżeniu wartości ROTR-u poprzez wycenę logo mleczarni na 22 mln. zł. Było to sprytny trick, który pozwolił zaksięgować wartość znaków towarowych po stronie przychodów i wykazać dzięki temu pozornie mniejsze straty finansowe spółdzielni.
Obecni na konferencji przedstawiciele syndyka poinformowali, że do 28 lutego trwa kolejny konkurs ofert na sprzedaż z wolnej ręki nieruchomości wchodzących w skład masy upadłościowej ROTR-u. Otwarcie i rozpoznanie ofert zaplanowano na 1 marca.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ani starosta ani pani Gębicka nic nie zrobią , tylko głupoty opowiadali na konferencji przed ROTR , podobno pan starosta żartował żeby pracownicy kalosze przygotowali bo chłopy gnojówką będą lać podczas protestu , dla wyjaśnienia panie starosto rolnicy to już wykształceni i kulturalni ludzie żyje pan w złym przekonaniu co najlepiej nie świadczy , słoma z butów nie tylko chłopu może wyjść
Trafnie !!!