
W Tygodniu Bibliotek w środę 15 maja rypińska książnica zaprosiła Macieja Wróblewskiego, profesora UMK w Toruniu, który wygłosił prelekcję pt. „Roger Zelazny, czyli głębiny przeszłości i przyszłości”
Roger Zelazny – amerykański pisarz science fiction i fantasy z rypińskimi korzeniami, laureat kilkunastu nagród literackich. Zdarzało się, że jego książki czy opowiadania konkurowały ze sobą o to samo wyróżnienie.
– Zelazny jest z jednej strony postacią powszechnie znaną, z drugiej biorąc pod uwagę badania nad fantastyką w Polsce niemal zapomnianą. Pierwszy powód to ten, że miał słabych tłumaczy. Autorzy przekładów nie do końca wstrzelili się w jego styl, upraszczając go. Kolejną rzeczą są wątki mitologiczne, religijne, odniesienia do kultury światowej, nie dla wszystkich zrozumiałe. Przedwczesna śmierć sprawiła, że nie stworzył jakiegoś opus vitae (dzieła życia – red.). Przygoda z Zelaznym pozwala nam, Polakom, w części zrozumieć fenomen kultury amerykańskiej – wyjaśnił prelegent.
Ojciec pisarza Józef Franciszek Żelazny pochodził z Rypina. W latach 30 XX wieku wyruszył z Gdyni do Nowego Jorku. Osiadł w Euclid w stanie Ohio. Ożenił się z poznaną w Chicago Amerykanką irlandzkiego pochodzenia Josephine Florą Sweet. 13 maja 1937 roku na świat przyszedł ich jedyny syn Roger Joseph. Józef znalazł pracę w zakładzie produkującym maszyny do pisania.
– W swoich wspomnieniach Roger Zelazny mówił, że kiedy pojawiła się u nich w domu maszyna do pisania, jako 11-latek próbował wystukiwać coś na klawiszach. A to, co wystukał, czytał kolegom, zainteresowali się tym też nauczyciele – informował o pierwszych próbach twórczych pisarza Maciej Wróblewski.
Literat zadebiutował w 1962 roku opowiadaniem „Passion Play („Jego wielki wyścig”) w czasopiśmie „Amazing”.
– Staram się znaleźć jakąś dewizę, która by spajała postać Rogera Zelaznego, żeby przybliżyć go państwu jako człowieka. Nie było łatwo przebić się w społeczeństwie amerykańskim w latach 30. i 40. potomkowi emigrantów. Świadomość tego, że jesteś z rodziny polsko-irlandzkiej ustawiała cię w amerykańskiej hierarchii społecznej nie najwyżej. Z jednej strony wyczulony był na swoje dziedzictwo kulturowe, na tradycję, na religię, a z drugiej strony jako Amerykanin nasiąknął tamtym stylem życia – podkreślił mówca.
Zelazny był dwukrotnie żonaty. Najpierw z Sharon Steberl. Małżeństwo zawarte w 1966 r. trwało kilka miesięcy. Kolejną żoną była Judith Callahan, poślubiona w tym samym roku. Mieli trójkę dzieci – córkę Shannon oraz synów Devina i Jonathana. Po rozwodzie w 1990 r. jego towarzyszką życia została Jane Linskold. Zmarł na nowotwór w 1995 roku.
– Dla spokoju umysłu i odświeżenia czasami pisał wiersze. Wydał trzy tomiki poetyckie. W Polsce nie ma żadnego egzemplarza, niewiele mogę państwu powiedzieć o wartości tych utworów, bo nie udało mi się do nich dotrzeć. Świat traktował śmiertelnie poważnie. Wiedział, że dla człowieka podstawą jest samorozwój. Zdawał sobie sprawę, że wielu ludzi marzy o nieśmiertelności. To była fiksacja lat 60. i 70., ale Zelazny był świadomy, że między śmiertelnością, a nieśmiertelnością istnieje areopag różnych spraw, którym warto się poświęcić, z którymi też warto walczyć – kontynuował swoją opowieść profesor.
Dorobek pisarza to 50 powieści i 150 opowiadań.
– Tworzył swoje fantastyczne światy trochę jak się szyje ubrania. Najpierw zastanawiał się jak będzie wyglądał szkielet, jak będą się nazywać bohaterowie, jaką będą wyznawać religię, jakim rękodziełem będą się trudnić. Zastanawiał się nad szczegółami, rozpisywał je, a dopiero potem nadawał kształt fabule – mówił o warsztacie Zelaznego prelegent.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie