Reklama

Z orzełkiem na piersi walczy się inaczej

Tygodnik CRY
30/10/2015 10:17

Maciej Kowalewski z Długiego (gmina Wąpielsk) jest fizjoterapeutą reprezentacji Polski w kolarstwie. W rozmowie z naszym Tygodnikiem opowiada o specyfice swojej pracy, kondycji polskiego kolarstwa a także niedawnych sukcesach Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki

Skąd pomysł, żeby zająć się kolarstwem?

Połączyłem przyjemne z pożytecznym. W liceum miałem plany pójścia na studia na kierunek medyczny. Ostatecznie wybrałem fizjoterapię. Zawsze lubiłem sport, zwłaszcza kolarstwo, więc cieszę się, że udało mi się połączyć zainteresowania. Zawód fizjoterapeuty jest jeszcze mocno zaniedbany i nie do końca uregulowany prawnie, więc nie jest to łatwa praca.

Jak trafiłaś do zawodowego sportu?

W styczniu 2014 roku rozpocząłem współpracę z  polską grupą ActiveJet Team. Z tej ekipy trafiłem do reprezentacji Polski. Z naszą kadrą byłem m.in. na Tour de Pologne, a także na Mistrzostwach Świata, na których Michał Kwiatkowski zajął pierwsze miejsce. Już w  tym roku przeniosłem się do holenderskiej, kobiecej grupy Boels Dolmans Cycling Team. Z nimi przepracowałem cały sezon, jeździliśmy m.in. w Katarze i niemal całej Europie, a także na niedawnych Mistrzostwach Świata w Stanach Zjednoczonych.

Jak wspominasz zawody w amerykańskim Richmond?

Bardzo dobrze, bo z moją ekipą zdobyliśmy srebrny medal w jeździe drużynowej na czas. Natomiast z reprezentacją Polski udało nam się pomóc Agnieszce Skalniak, która zdobyła brązowy medal.

Boels Dolmans Cycling Team to mocny zespół?

Tak, jesteśmy w absolutnej, światowej czołówce. Moja zawodniczka Elisabeth Armitstead na tych samych MŚ zdobyła złoty medal w jeździe ze startu wspólnego. Poza tym, w sezonie wygraliśmy wiele zawodów m.in. Giro d’Italia.

Pracujecie ze sobą na co dzień, czy twoja praca skupia się jednak na samych zawodach

W ciągu roku jestem przez około 100 dni na wyścigach, które odbywają się  praktycznie na całym świecie. Do tego dochodzą jeszcze grudniowe i styczniowe zgrupowania w Hiszpanii, to około 50 dni. Ale wiadomo, że jest też czas na prywatne życie czy inne zajęcia. Zawodniczki także mają rodziny.

A jak wygląda praca podczas zawodów?

Najwięcej pracy mam po wyścigu, bo odpowiadam za przygotowanie fizyczne dziewczyn, a więc odnowę biologiczną i przygotowanie do kolejnego, ciężkiego etapu.

Jako kibice obserwujemy tylko niewielki wycinek tego sportu, podczas relacji z samych zawodów. Ty masz okazję widzieć to od środka. Kolarstwo to trudna dyscyplina sportu?

Piekielnie trudna i trochę niesprawiedliwie oceniana przez media czy ogólnie społeczeństwo. Musimy walczyć ze stereotypem, że kolarstwo to brudny sport, że zawodnicy korzystają z dopingu. To nieprawda, mamy bardzo restrykcyjne prawo antydopingowe. Nawet ja, nie będąc zawodnikiem, podlegam kontroli. Na ostatnich Mistrzostwach Świata zostaliśmy zerwani z łóżek o czwartej nad ranem, bo przyjechała kontrola antydopingowa. Każdy został poddany badaniom.

Zadziałał efekt Lance’a Armstronga?

Pewnie tak, bo to najbardziej medialna postać w świecie kolarstwa i niestety okazało się, że nie był uczciwy. Głęboko wierzę, że ludzie będą zmieniać swoje myślenie na temat kolarstwa, bo to naprawdę piękny sport. Swego czasu znalazł się na dnie, ale teraz obserwujemy ponowny wzrost zainteresowania, także w Polsce. Od czasów Armstronga zmieniło się praktycznie wszystko, łącznie z ludźmi na wysokich stanowiskach. Także w komisji antydopingowej są nowi ludzie, nie skorumpowani, tak jak to bywało wcześniej.

Każda dyscyplina potrzebuje sukcesu. Obserwowaliśmy to przy okazji Adama Małysza, dzięki któremu skoki narciarskie stały się naszym sportem narodowym czy Roberta Kubicy w Formule 1. Teraz mamy znakomite wyniki Rafała Majki i Michała Kwiatkowskiego w kolarstwie. Ten mechanizm zadziała podobnie?

Trzeba dodać, że mamy sukcesy nie tylko wymienionych zawodników, ale także wspaniałe wyniki w kolarstwie kobiecym. Majka i Kwiatkowski mogą odegrać kluczową rolę w popularyzacji naszego sportu, który potrzebuje, zwłaszcza w Polsce, ważnych postaci. A warto zwrócić uwagę, że Polacy stają się gwiazdami w różnych dyscyplinach, dzięki czemu ludzie mają możliwość wyboru. Nie muszą oglądać tylko piłki nożnej. Mamy wspaniałych siatkarzy, lekkoatletów, koszykarzy i dziś mogę powiedzieć, że również kolarzy.

Mamy w kraju dobry system szkolenia czy sukcesy Majki i Kwiatkowskiego to głównie ich talent i ciężka praca, tak jak w przypadku Roberta Lewandowskiego?

Nawet pojedynczy sukces zachęca dane środowisko do pójścia dalej i zainwestowania w szkolenie. Istnieje Narodowy Program Rozwoju Kolarstwa, sponsorowany przez Ministerstwo Sporu i Polski Związek Kolarski. Ostatnio ten program dotarł także na nasz teren, do Rypina i gminy Brzuze.

Będziesz wspierał ten program?

Myślę, że tak. W maju, wspólnie z innymi osobami,  pomogłem w organizacji pierwszego od wielu lat wyścigu kolarskiego na naszym terenie. Jeśli mam tylko czas, staram się angażować w działania, które rozwijają ten sport w naszym regionie. Wracając do poprzedniego pytania, nie wiem czy system był dobry 5 lat temu. Dziś mogę powiedzieć, że jest dobry i wkrótce powinniśmy mieć pozytywne efekty. Ale i tak kluczowy był sukces Kwiatkowskiego. To chłopak z Działynia, który na początku nie miał wymarzonych warunków do treningu. Ale pokazał, że warto ciężko pracować i w siebie wierzyć, bo potem przychodzi nagroda.

Jak wygląda szkolenie dzieci? Od razu można wsiąść na rower?

Na początku dziecko musi zobaczyć w tym jakikolwiek sens, polubić ten sport. Na to czy z młodego chłopaka wyrośnie zawodnik na miarę Kwiatka składa się wiele czynników. Żeby osiągać dobre wyniki trzeba mieć ogromny charakter i oddać tej dyscyplinie całe swoje życie. Ważne, aby na swojej drodze trafić na właściwych ludzi. Młody zawodnik nie zawsze wie, co jest dla niego dobre. Potrzebna jest osoba, która odpowiednio pokieruje jego rozwojem.

Idol też jest potrzebny?

Oczywiście. I Michał Kwiatkowski dla wielu dzieciaków jest takim idolem. Może na tym skorzystać np. Toruń, bo wiem, że Michał angażuje się w organizację wyścigów dla najmłodszych.

Wiążesz swoje życie zawodowe z kolarstwem?

Jeszcze w ubiegłym roku kolarstwo miało być tylko dodatkiem do pracy zawodowej. Życie tak się potoczyło, że udało mi się podpisać kontrakty z profesjonalnymi ekipami zagranicznymi. Bardzo się w to zaangażowałem, zwiedzam świat, uczę się języków.

Które miejsce na świecie najbardziej zapadło ci w pamięci?

Stolica Kataru – Doha zrobiła na mnie ogromne wrażenie. To zupełnie inna kultura, warto było to zobaczyć na własne oczy. Dobrze wspominam też tegoroczny pobyt w Stanach Zjednoczonych. Pod względem krajobrazu, zachwyciłem się Słowenią.

Myślisz już o przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich?

Bardzo wierzę w to, że dostanę powołania na tę imprezę. Koszulka mistrza olimpijskiego jest w kolarstwie i pewnie w każdej dyscyplinie sportu najważniejsza. Wiem, że naszych zawodników stać na taki sukces. Dla mnie to także byłoby olbrzymie osiągnięcie, bo nie reprezentujesz już klubu, a własny kraj. Z orzełkiem na piersi walczy się inaczej.

 

Rozmawiał: Tomasz Błaszkiewicz

Fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do