
Czytelnik „CRY” zgodził się opowiedzieć nam jak przebiegał jego powrót z Niemiec do Polski. Gdy wyjeżdżał, granica była niezauważalna, teraz każdy musi się na niej zatrzymać i podlega procedurom związanym z COVID-19.
Niemcy znajdują się obecnie w pierwszej piątce państw na świecie najmocniej dotkniętych pandemią koronawirusa. Dla samochodów osobowych otwartych jest 10 przejść granicznych. Mieszkaniec powiatu rypińskiego wjeżdżał do kraju przez Pomellen-Kołbaskowo.
– W drogę ruszyłem późnym popołudniem. Mijały mnie niemal wyłącznie tiry, samochodów osobowych widziałem zaledwie kilka. Po dotarciu do Kołbaskowa mężczyzna ubrany w kombinezon ochronny i maskę zmierzył mi temperaturę. Potem przedstawiciel straży granicznej przeprowadził ze mną ankietę, podczas której musiałem podać nr rejestracyjny samochodu, nr telefonu i miejsce kwarantanny. Zostało mi powiedziane, że nie mogę zatrzymywać się nigdzie po drodze. Dostałem ulotkę z informacją jak mam ściągnąć i jak korzystać z aplikacji „Kwarantanna domowa” – wyjaśnił pan Michał.
Wspomniana aplikacja ułatwia i usprawnia przeprowadzenie obowiązkowej izolacji w warunkach domowych. Program umożliwia potwierdzenie miejsca, w którym przebywa dana osoba, podstawową ocenę stanu zdrowia i bezpośrednie zgłoszenie zagrożenia.
Nasz Czytelnik po naradzie z najbliższymi zdecydował, że obowiązkowe 14 dni odosobnienia spędzi w domu Z tego powodu pracujący członkowie jego rodziny wzięli urlop, ponieważ i oni podlegają kwarantannie.
– Po dotarciu do domu ściągnąłem aplikację, dzięki której znana jest odpowiednim służbom moja lokalizacja. Dostałem SMS, w którym zostałem poproszony o zrobienie zdjęcia mojej twarzy i wysłanie go. Parę godzin później zadzwoniła do mnie miła pani z sanepidu, zapytała o samopoczucie, poinformowała, że domownicy też mają obowiązek kwarantanny, i że powinniśmy wszyscy mierzyć dwa razy dziennie temperaturę. Dodała, iż po siódmej dobie będę miał zrobiony test na koronawirusa. Obecnie dwa razy dziennie dostaję SMS z prośbą o wykonanie zdjęcia twarzy i odesłanie. Raz na dobę przyjeżdża policja, w różnych godzinach, i sprawdza, czy wszyscy jesteśmy w domu. Zadzwonili do mnie z mojej gminy w sprawie niezbędnych środków do przeżycia. „Jeżeli będzie coś potrzebne, proszę zgłaszać zostanie dostarczone” – powiedzieli. Na razie nie było takiej konieczności, rodzina zrobiła zapasy na te dwa tygodnie – kontynuował nasz rozmówca.
– Mam już pobrany wymaz do testu, czekam na wyniki. Przyjechał ambulans z sanepidu i osoba w kombinezonie i w maseczce wzięła próbkę śliny. Choroby się zbytnio nie boję, trzeba się nauczyć żyć z tym zagrożeniem. Tak szybko to się nie skończy jak się niektórym wydaje. Dopóki nie wynajdą szczepionki, trzeba bardzo uważać na siebie, rodzinę i innych ludzi. Chciałbym, jak każdy, powrotu do czasów sprzed pandemii, cała nadzieja w naukowcach. Dziękuję sanepidowi za zrobienie testu i pozostałym służbom za ich pracę dla naszego bezpieczeństwa – zakończył swoją opowieść pan Michał.
Imię naszego Czytelnika zostało zmienione.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie