
W zeszłym roku rozegrała się batalia między osobami, które chciałyby w ciszy i spokoju wypoczywać nad Jeziorem Urszulewskim, a miłośnikami pływania skuterami wodnymi. Strony nie doszły do porozumienia, a uchwała radnych powiatu rypińskiego o strefie ciszy została uchylona przez Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy.
W letnie upalne dni nad jeziora w powiecie rypińskim ściągają mieszkańcy i przyjezdni, by odpocząć, popływać, wygrzać się na słońcu. Ku ich utrapieniu sielankę zakłóca ryk silników i zapach spalin emitowany przez skutery wodne. Pływanie wpław, na materacu, kajaku czy rowerze wodnym staje się niebezpieczne, gdyż można zostać rozjechanym przez osoby szalejące na skuterach, a w najlepszym wypadku zalanym falą przez nie wznieconą. Ten problem dotyczy przede wszystkim Jeziora Urszulewskiego, ale też innych, np. Jeziora Długiego, chociaż w mniejszym stopniu.
– Jeżdżą bardzo blisko brzegu z duża prędkością, stwarzając zagrożenie dla kąpiących się. Sama pływam z przyczepioną dużą pomarańczową boją, żeby mnie było z daleka widać, a mimo tego nie raz zostałam ochlapana. Urządzają sobie rajdy po jeziorze w kilka skuterów, kręcą bączki, hałas bywa nie do wytrzymania. Fale, które powstają, zalewają gniazda ptaków wodnych, topią się jaja i pisklęta. Z dna podnosi się muł, przez co wydzielają się trujące gazy, które uśmiercają ryby – skarżyła się rok temu mieszkanka gminy Skrwilno na zachowanie motorowodniaków na Jeziorze Urszulewskim.
– Nie mogę zrozumieć, jak można dla kilku godzin wątpliwej przyjemności godzić się na śmierć ptaków i ryb w jeziorze oraz uniemożliwiać innym ludziom pływanie bez strachu o własne życie – powiedziała kolejna osoba z gminy Skrwilno.
Członkowie Stowarzyszenia Eko-Skrwa zajmujący się ochroną i rozwojem doliny Skrwy uważają, że skutery wodne bardzo szkodzą środowisku Jeziora Urszulewskiego.
– Jezioro Urszulewskie jest płytkie, średni stan wody waha się od 2,5 do 3 m. Zamulenie występuje na około 50% powierzchni, w niektórych miejscach sięgając 3 metrów. Taki stan rzeczy świadczy, że sukcesywnie ten akwen traci głębokość czystej wody oraz postępuje zarastanie roślinnością przybrzeżną. Powiększa się też powierzchnia zajmowana przez roślinność wodną w oddali od linii brzegowej, intensywnie namnażają się wykwity i glony, które obumierają, opadają na dno i tworzą niebezpieczną warstwę, która rozkładając się i gnijąc, wytwarza szkodliwe substancje stwarzające poważne zagrożenie dla wszelkich organizmów żyjących w wodzie. Poruszana przez skutery warstwa denna uwalnia niebezpieczne toksyny zabierające tlen z wody, co powoduje natychmiastowe uśmiercanie wszelkich wodnych organizmów zwierzęcych, które nie są w stanie się przemieścić w bezpieczne miejsce. Zakłóca to równowagę biologiczną zbiornika. Ryby żyjące w jeziorze nie mogą się rozmnażać i bytować, gdyż naruszone są naturalne warunki ich wylęgu i rozwoju. Hałas związany z używaniem skuterów powoduje płoszenie ptactwa wodnego – wylicza szkody wyrządzane przez sprzęt motorowodny Eko-Skrwa.
Żadne z tych argumentów nie przekonały osób pływających skuterami.
– Jezioro jest dla wszystkich, nie dla wybrańców. Pływanie skuterami jest naszym sposobem na odstresowanie się i na naładowanie akumulatorów. Żadnym rybom nie szkodzimy, przeciwnie natleniamy wodę, a muł się wcale nie podnosi. Nie robimy takich rzeczy, żeby kogoś zalać czy przewrócić kajak, ponieważ jesteśmy odpowiedzialni. To, że kręcimy bączki na środku jeziora, widząc, że nikogo tam nie ma, nie powinno nikogo interesować. Były konsultacje z mieszkańcami Urszulewa i nikt nie powiedział, ze komuś się coś stało, czy komuś przeszkadzamy. Jako mieszkanka powiatu rypińskiego, która się nad tym jeziorem wychowała, mam prawo wypoczywać nad nim tak jak lubię – uważa przedstawicielka motorowodniaków z Rypina.
W zeszłym roku została przekazana starostom rypińskiemu i sierpeckiemu petycja podpisana przez pawie 200 osób, w której jej sygnatariusze domagali się wprowadzenia strefy ciszy na Jeziorze Urszulewskim. Jednocześnie do starostwa w Rypinie wpłynęło pismo od amatorów pływania skuterami sprzeciwiającymi się ewentualnemu brakowi zgody na używanie ich sprzętu. Po rozważeniu za i przeciw radni powiatowi przegłosowali uchwałę wprowadzającą zakaz używania jednostek pływających napędzanych silnikami spalinowymi o mocy powyżej 10 kW na jeziorach w powiecie rypińskim. Skutery wodne mają silniki o kilkukrotnie, a nawet kilkunastokrotnie większej mocy niż dozwolona, tym samym zakaz dotyczył ich właścicieli, którzy nie odpuścili i odwołali się do wojewody.
– Uchwała o strefie ciszy na wszystkich jeziorach, którą przejęliśmy, została uchylona przez Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy. Wszystko więc wróciło do punktu wyjścia – informuje starosta Jarosław Sochacki.
Prze cały sezon dostajemy sygnały od naszych Czytelników o przeszkadzających im w wypoczynku nad jeziorem, hałasujących i powodujących fale skuterach wodnych.
– Nie mam już najmniejszej ochoty jeździć nad Jezioro Urszulewskie. Prawdziwą wartością nad jeziorem na wakacjach jest przyroda, cisza, spokój, możliwość pływania wpław, żeglowania, pływania na desce, obserwacja ptaków, wędkowanie. Tam nie można robić z tego nic. Kilku gości ze skuterami szaleje na tym małym akwenie. Taki sprzęt powinien być dozwolony tylko na morzach i to w odległości 100 metrów od brzegu, gdzie jest bardzo dużo miejsca. Tutaj szkodzą wszystkim, zatruwają funkcjonowanie setkom osób, nie wspominając nawet o rybach, ptakach i innych zwierzętach. Absolutną głupotą jest pozwalanie skuterowcom na pływanie po Jeziorze Urszulewskim – napisał rozgoryczony Czytelnik.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jeśli ktoś, ma "warczące" hobby (nie krytykuje, ale), powinien je realizować z satysfakcją dla siebie w odosobnieniu lub wśród ludzi, którym to imponuje. A przede wszystkim, w miejscu do tego wyznaczonym i przystosowanym, pod względem bezpieczeństwa i oddalenia od osób postronnych. Przecież nikt się nie zgodzi np. na wyścigi samochodami na ćwierć mili lub driftowanie na ulicy, parkingu, czy jeszcze trafniejsze porównanie - w parku na trawniku między odpoczywajacymi ludźmi, płosząc zwierzęta i niszcząc trawniki i nasadzenia! To, że nie widać od razu, zniszczeń dokonanych na organizmach żywych pod wodą, nie daje przyzwolenia na przymykanie oczu na takie rozpasanie. W efekcie: upośledzana jest przyroda, w tym jednym z niewielu miejsc, gdzie moglibyśmy z nią obcować! Nieporównywalnie przeważająca część ludzi, starających się swój wolny czas zainwestować w bezpieczny, aktywny wypoczynek (pływanie wpław, SUP, żeglowanie, wiosłowanie, wędkowanie, zabawy dzieci), staje się ofiarami grupki osób, uważających, że swoją uciążliwą zachcianką, mogą terroryzować otoczenie. Apeluję do osób zafascynowanych sporami motorowymi: każde hobby jest warte podziwu, ale w odpowiednim czasie i miejscu. W przeciwnym przypadku ludzie np. wypoczywający nad wodą, uważają Was za żałosnych aspołecznych wykolejeńców, histerycznie potrzebujących uwagi. Dlatego polecam dołączyć do grona elit, jak np. Akrobacje lotnicze - aerokluby, motocross - tory licencjonowane, offroad - zgłaszane złoty i rajdy, "palenie gumy" i bicie rekordów prędkości - tory wyścigowe... itp. Jeśli natomiast, dojazd do akwenów dedykowanych do ekstremalnego motorowodniactwa, ew. opłaty, lub kompleksy co do jakości posiadanego "sprzętu", blokuje Was przed... kulturalnym pływaniem, to proponuję nie robić z siebie "dziada" i zmienić hobby na takie, bardziej dostosowane do swoich możliwości finansowych. Jeśli natomiast, osoby (delikatnie rzecz ujmując) uprzykrzające pobyt nad wodą i w wodzie, robią to z czystej beztroski, złośliwości i bezczelności licząc na bezradność władz, a tym samym bezkarność; To z tego miejsca apeluję do włodarzy i osób decyzyjnych: jeśli nie macie w tym interesu lub korzyści, to prośba o zapewnienie bezpieczeństwa i prawa do godnego wypoczynku, powinny stać się nadrzędnymi argumentami skłaniającymi do podjęcia działań. Zaś petycja, garstki pasjonatów lub tupeciarzy, nie może żądać przyzwolenia na destrukcję otoczenia i spokoju i to w majestacie prawa, w następstwie wydanych decyzji, przez OBECNE WŁADZE. Podsumowując: marginalna grupka osób, która postanowiła wyłożyć środki na uprawianie (bezsprzecznie) uciążliwego hobby, może znaleźć sobie inne miejsce, gdzie będzie mogła zaspokoić swoje osobliwe potrzeby; Zaś, wśród kilku tysięcy osób, jest też wiele takich, dla których możliwość wyjazdu nad jezioro urszulewskie, jest jedyną szansą na spędzenie urlopu i/lub należny kazdemu wypoczynek.
Wieśniaki z biedaskuterkami halasuja by sie dowartosciowac, bo nic innego w zyciu nie odisgneli. TFU na takie osoby
Wydzielić wybraną część jeziora, jako możliwą do uprawiania sportów motorowodnych - np. zrobić bezpośrednio przy ośrodkach 1 -1,5 kilometrowej długości strefę i tam sobie będą mogli jeździć na skuterach - tak, aby nad jeziorem wszyscy mogli przebywać i Ci którzy jeżdżą na skuterach i Ci którzy szukają ciszy i zwierzęta.
A propos strefy - bardzo dobry pomysł - bo jezioro jest dla wszystkich, a nie tylko dla kilku czy kilkunastu osób na skuterach.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.