Reklama

Dobry czas rypińskiego ogólniaka

Tygodnik CRY
10/09/2015 11:12

Sławomir Pawłowski został powołany na stanowisko dyrektora Zespołu Szkół nr 1 w Rypinie na kolejną pięcioletnią kadencję. W rozmowie z naszym tygodnikiem podsumowuje dotychczasową pracę oraz mówi o wyzwaniach stojących przed szkołą

– Jak podsumuje Pan pierwszą kadencję na stanowisku dyrektora?

– Mam poczucie, że był to dobry czas dla szkoły. Najważniejszym elementem, który daje obraz danej placówki, są efekty edukacyjne uczniów. Mam na myśli testy zewnętrzne, a więc wyniki egzaminu gimnazjalnego i maturalnego. Muszę powiedzieć, że właściwie od powstania gimnazjum powiatowego wyniki są zawsze wyższe o kilka, a nawet o kilkanaście procent od średniej wojewódzkiej i krajowej. Jeśli chodzi o maturzystów, zdawalność co roku wynosi około 99 procent. Liczy się też średnia uzyskanych punktów, która jest u nas wysoka. Zdarzają się nawet stuprocentowe wyniki. W tym roku jeden z licealistów uzyskał taki rezultat z chemii na poziomie rozszerzonym. 

– Z czym mają największy problem uczniowie, którym nie powiodło się w maju?

– W sierpniu do poprawki podeszło siedem osób, które zdawały matematykę. Ten przedmiot, podobnie jak w całej Polsce, przysparza uczniom najwięcej problemów. Za kilka dni otrzymamy wyniki i mam nadzieję, że będziemy mogli pochwalić się stuprocentową zdawalnością. 

– Co zmieniło się w szkole pod względem infrastruktury?

– Powstało boisko wielofunkcyjne, które było dla nas priorytetem. Do tej pory mieliśmy tylko salę gimnastyczną. Uczniowie mają możliwość uprawiania wielu dyscyplin na boisku. To nie tylko koszykówka, ale też piłka nożna, siatkówka i tenis ziemny. Zakończyliśmy również kompleksowy remont dachu, a także poprawiliśmy estetykę wewnątrz szkoły, odświeżyliśmy wszystkie sale lekcyjne i korytarze.

– Czy w planach są kolejne inwestycje?

– Tak i to już w tym roku szkolnym. Musimy zadbać o jeszcze większe bezpieczeństwo, dlatego chcemy całkowicie przebudować wjazd do szkoły, poszerzymy też parking. Poza tym po rozmowach z organem prowadzącym, czyli starostwem powiatowym, wiemy że konieczna jest niewielka rozbudowa szkoły o infrastrukturę sanitarną. Na bieżąco modernizujemy również sieć informatyczną, aby w pełni mógł zafunkcjonować dziennik elektroniczny. 

– Czy rypińskie liceum dobrze przygotowuje do nauki na studiach?

– Myślę, że tak. Co roku badamy losy absolwentów i zawsze pod koniec września otrzymujemy informację zwrotną od naszych uczniów, jakie wybierają kierunki studiów i na jakich uczelniach. Kiedy prezentuję naszą placówkę na spotkaniach rekrutacyjnych z gimnazjalistami, przedstawiam właśnie te informacje. Muszę powiedzieć, że są to bardzo dobre uczelnie: UMK w Toruniu, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Warszawski, Politechnika Gdańska i Warszawska. Warto wspomnieć, że jeden z naszych uczniów dwa lata dostał się na bardzo prestiżową Wojskową Akademię Techniczną w Warszawie z lokatą nr 1. Rozmawiając z nim usłyszałem, że otrzymał w naszej szkole bardzo dobre przygotowanie, jeśli chodzi o przedmioty ścisłe. Bardzo ważną rzeczą jest też udział uczniów w olimpiadach i konkursach przedmiotowych. W gimnazjum mieliśmy w ubiegłym roku czterech laureatów i jednego finalistę, a uczniowie liceum co roku zdobywają tytuły finalistów olimpiad ogólnopolskich. Dzięki temu otrzymują indeksy na wyższe uczelnie. W ubiegłym roku były to dwa indeksy, na Wyższą Szkołę Bankową w Toruniu i Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Zachęcam naszych podopiecznych do udziału w tych konkursach, nie tylko ze względu na ostateczny sukces, którym może być indeks, ale też sam udział. Startując przez trzy lata w konkursach, uczniowie zdobywają olbrzymią wiedzę, która później skutkuje dobrym wynikiem maturalnym. A to gwarantuje możliwość studiowania na wymarzonych uczelniach.

– Z perspektywy nauczyciela, sukces olimpijczyka jest największą motywacją?

– Tak, trzeba podkreślić, że każdy sukces na olimpiadach to bardzo często efekt indywidualnej pracy nauczyciela z danym uczniem. Ewentualne zwycięstwo lub dotarcie do ścisłego finały to bodziec do dalszej pracy. 

– Jakie problemy stoją przed szkołą?

– Ostatni rok pokazał, że nie tylko niż demograficzny, ale także swego rodzaju odwrócenie trendów w kształceniu zaowocowało tym, że utworzyliśmy o jedną klasę mniej. W tej chwili są to cztery oddziały. Zauważyłem, że uczniowie którzy osiągają bardzo dobre wyniki, coraz częściej decydują się na kształcenie zawodowe lub techniczne. Oczywiście, każdy wybiera taką szkołę, jaką uważa za najlepszą dla swojego rozwoju. Ale to też wyzwanie dla nas, aby zwrócić uwagę kandydatów na zalety kształcenia ogólnokształcącego. 

– Jak w ostatnich latach wygląda próg punktowy, na podstawie którego uczniowie są przyjmowani do LO?

– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ każdy rocznik jest inny. Nie zauważyłem jednak żadnej trwałej tendencji spadkowej. 

– Wspomniał Pan o zwiększonym zainteresowaniu uczniów kształceniem zawodowym i technicznym. Może niektóre osoby dochodzą do wniosku, że studia nie są już gwarancją stałej pracy?

– To prawda. Wydaje mi się, że ważnym czynnikiem, który decyduje o wyborze szkoły zawodowej czy technicznej jest możliwość zdania egzaminu maturalnego, ale też uzyskania konkretnego zawodu. Warto zauważyć, że szkoły techniczne na terenie powiatu rypińskiego to coraz lepsze szkoły i lepiej wyposażone. To z pewnością zachęca młodych ludzi. 

– Prawo i Sprawiedliwość ma w swoim programie wyborczym zmianę systemu edukacji. Mają zostać zlikwidowane gimnazja oraz licea profilowane. W zamian proponowane jest wprowadzenie systemu „trzy razy cztery”. Wychowanie wczesnoszkolne potrwałoby do czwartej klasy szkoły podstawowej włącznie. Kolejny etap – również czteroletni – zaczynałby się w klasie piątej, a kończyłby w ósmej klasie podstawówki. Następnie uczniowie przechodziliby do liceum czteroletniego. To dobry pomysł?

– Nie jestem przekonany, czy to realny pomysł na ten czas. Jeśli chodzi o nasze gimnazjum, mamy szczególną sytuację, ponieważ w jednym gmachu uczą się gimnazjaliści i licealiści. Ponad dziewięćdziesiąt procent tych gimnazjalistów kontynuuje naukę w LO. To dla nich korzystne, bo nie muszą po trzech latach przechodzić do nowego miejsca i poznawać nowych nauczycieli. A dla nauczycieli to także dobra sytuacja, bo mają możliwość pracy z uczniem, wychwycenia jego talentów i umiejętności w ciągu sześciu lat, a nie trzech. Pomysł, o którym Pan mówi ma jednak swoje plusy. Ośmioletnia szkoła podstawowa daje uczniom większe możliwości i spokój, mam na myśli sferę osobowościową, bo młodzi ludzie w trudnym okresie dojrzewania nie muszą zmieniać środowiska. A z drugiej strony trudno powiedzieć, czy jedną reformą rozwiążemy wszystkie niedogodności systemu edukacji. Problemy, z którymi boryka się młodzież, niekoniecznie muszą wynikać ze zmiany środowiska, ale też ze zmieniającego się świata, większych pokus. Jeśli chodzi o liceum, w przeszłości czteroletni okres dawał większe możliwości rozwijania pasji, zainteresowań, nie był gonieniem za wynikiem maturalnym. To był dobry czas, aby zdobyć spore pokłady wiedzy. Jako nauczyciele mieliśmy więcej czasu, by przekazać wiedzę, którą można było spożytkować nie tylko na maturze, ale i na studiach. 

– Powrót matematyki na maturę był dobrym pomysłem?

– Tak. Matematyka to trudny przedmiot i niekoniecznie przez wszystkich uczniów uwielbiany, ale myślenie matematyczne, pewne podstawowe umiejętności każdy młody człowiek po edukacji ponadgimnazjalnej powinien posiadać. I ten egzamin podstawowy, po solidnej, trzyletniej edukacji, nie przysparza uczniom wielu problemów, przynajmniej w naszej szkole. 

– Kolejnym gorącym tematem jest religia w szkołach…

– Wydaje mi się, że to trochę sztuczny problem. Warto zauważyć, że uczeń, który z jakichś powodów nie chce brać udziału w lekcjach religii ma możliwość osobiście, jeśli ukończył 18 lat, bądź poprzez pismo od rodziców zwolnić się z takich zajęć. Jednocześnie funkcjonuje u nas etyka, na którą można uczestniczyć na takich samych zasadach.

– Ale etyka cieszy się mniejszym zainteresowaniem.

– To prawda, choć w każdym roku zapisuje się na te lekcje kilkanaście osób. 

– Jakie cele postawił Pan sobie na najbliższe miesiące?

– Chciałbym, aby nasza szkoła była przyjazna, ale wymagająca. Aby uczniowie czuli się u nas dobrze, ale poziom, który przed nimi stawiamy, mógł zagwarantować im ostateczny sukces i przełożyć się na pozytywną rekrutację na najlepsze uczelnie. Mam poczucie, że już się tak dzieje, teraz musimy konsekwentnie podążać tą dobrą drogą. 

Tekst i fot. (ToB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do