
Piłkarze rypińskiego klubu w środę ograli u siebie 2:0 wicelidera IV ligi Kujawiankę Izbica Kujawska, a w sobotę wywieźli cenny punkt z Inowrocławia
Lech Rypin przystępował do środowego meczu w doskonałych nastrojach, opromieniony wysokim wyjazdowym zwycięstwem 4:0 z Piastem Złotniki Kujawskie. W kolejnym spotkaniu skala trudności wzrosła, bo do Rypina przyjechała druga siła rozgrywek – Kujawianka Izbica Kujawska.
W pierwszej odsłonie na boisku działo się niewiele, za to na drugą połowę kibice nie mogli narzekać. W 50. minucie Lech Rypin wyszedł na prowadzenie. Rajdem lewą stroną boiska popisał się Mateusz Szymborski. Po chwili obrońca posłał precyzyjne dośrodkowanie wprost do Martyna Trędewicza. Napastnik nie zastanawiał się długo i ładnym strzałem otworzył wynik meczu. Kilka minut później gospodarze musieli radzić sobie bez Szymborskiego, który zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Kujawianka przejęła inicjatywę, jednak Lech Rypin bronił się mądrze i wyprowadzał składne kontry. Jedna z nich zakończyła się drugim golem. Indywidualną akcję prawą stroną przeprowadził Martyn Trędewicz, następnie znalazł w polu karnym Szymona Moszczyńskiego, a ten mocnym strzałem ustalił wynik na 2:0. Chwilę później ofensywny pomocnik musiał jednak opuścić plac gry, bo także obejrzał czerwoną kartkę. Goście ruszyli do rozpaczliwych ataków, ale piłkarze Lecha, mimo gry w dziewiątkę, utrzymali korzystny rezultat i trzy punkty zostały w Rypinie.
Czasu na odpoczynek było niewiele, bo już w sobotę Lech Rypin grał mecz w Inowrocławiu. Początek spotkania mógł budzić obawy o kondycję naszej drużyny, już w 15. minucie Cuiavia wyszła na prowadzenie. Nikodema Kowalczuka pokonał Norbert Mielcarek. Po straconym golu Lech zaczął grać ofensywniej. Dobre okazje do wyrównania mieli: Moszczyński, Mrówczyński i Magdziński, ale futbolówka nie chciała wpaść do bramki gospodarzy. Przełamanie przyszło po godzinie gry. Marcin Baranowski dośrodkował piłkę z rzutu rożnego na głowę Magdzińskiego i snajper Lecha trafił na 1:1. Po tej sytuacji gracze z naszego miasta uwierzyli, że są w stanie wywieźć z Inowrocławia trzy punkty. Doskonałe szanse na zdobycie zwycięskiej bramki mieli: Martyn Trędewicz i Mateusz Szymborski, ale w pierwszym przypadku na posterunku był bramkarz, a w drugiej sytuacji golkipera Cuiavii wyręczyła poprzeczka. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Po 27 kolejkach Lech Rypin zajmuje szóste miejsce w tabeli i traci 10 punktów do lidera z Solca Kujawskiego. Do rozegrania pozostało siedem spotkań. Wydaje się, że najbliższy mecz będzie dla Lecha decydujący. Jeśli podopieczni Tomasza Paczkowskiego marzą jeszcze o awansie, w weekend muszą pokonać na własnym boisku Pogoń Mogilno. Jesienią było 2:1 dla rywali.
Tekst i fot.
Tomasz Błaszkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie