Ruszkowo położone w gminie Wąpielsk z Jakubkowem należącym do gminy Radomin w powiecie golubsko-dobrzyńskim łączy gruntowa droga w części wysadzana dorodnymi topolami. Gdy drzewa się zazielenią, widok jest piękny. Jego kontemplacji przeszkadzają dziury w nawierzchni i śmieci na poboczach.
O interwencję w sprawie nierówności w drodze zwrócił się do naszej redakcji Stanisław Przeczewski z Ruszkowa.
– W sprawie tej drogi bylem wszędzie. Takie dziury są, że ze spryskiwaczem na pole nie można przejechać. Miał być przywieziony gruz i gruzu nie ma. Nic nie ma. Zgłaszałem to u sołtysa i w gminie. W gminie powiedzieli, że to zrobią. Ta droga ma 2 kilometry. Trzy tygodnie minęły jak reklamowałem. Z funduszu sołeckiego 7 tysięcy zostało przeznaczone na drogi. Sam jestem w radzie sołeckiej, ale nie wiem, gdzie są te pieniądze, może w gminie? – zastanawiał się zdenerwowany złym stanem drogi samorządowiec.
Wybraliśmy się sprawdzić czy faktycznie droga jest w aż tak tragicznym stanie, jak opisywał nam mieszkaniec wsi. Dziury jak dziury, po ciężkiej zimie są wszędzie, również w asfaltowych jezdniach. Znacznie bardzie bulwersujący był widok poboczy. Czegóż tam nie było: butelki i puszki po napojach, opakowania po żywności i papierosach, jednorazowe zużyte pieluszki wepchnięte do plastikowej torby, a nawet drzwi od lodówki.
W obu sprawach skontaktowaliśmy się z Samorządowym Zakładem Budżetowym przy Urzędzie Gminy Wąpielsk oraz Stanisławem Więcławskim, sołtysem Ruszkowa.
– Równanie dróg rozpoczęliśmy dwa tygodnie temu w takiej kolejności, w jakiej zgłaszali się do nas sołtysi. Mamy jedną równiarkę, która może pracować, gdy pozwalają na to warunki atmosferyczne. Trzy tygodnie temu było jeszcze za wcześnie, ziemia nie może być zmarznięta. Gmina jest duża, dróg gruntowych mamy 70 kilometrów. Sołtys Ruszkowa zamówił u nas usługę zasypania dziur jeszcze w marcu. Pojechał tam ciągnik z trzema pracownikami i gruz rozłożyli. Cały czas wozimy materiał i cały czas równiarka pracuje, chyba że pada – wyjaśniła Izabela Lewandowska, kierowniczka wąpielskiego SZB.
– Przyszła nasza kolej i po tygodniu od mojego wniosku droga została wyrównana. W gminie mają przecież tylko jedną maszynę. Od zeszłego roku tłuczeń leżał na pryzmie i został w marcu rozsypany. Z funduszu sołeckiego decyzją mieszkańców 7 tysięcy złotych zostało przeznaczone na utrzymanie dróg. Tak na marginesie, podczas zebrania wiejskiego, kiedy dzielono pieniądze, pana Stanisława nie było. W sołectwie mam 8 kilometrów dróg gruntowych i tak muszę gospodarować środkami, żeby na wszystko starczyło: na odśnieżanie, na gruz, na równiarkę, bo to przecież usługa – tłumaczy sołtys, który tę funkcję pełni już 36 lat.
Dwa dni po informacji o dziurawej nawierzchni, którą przekazał nam Stanisław Przeczewski, wskazana przez niego droga została naprawiona. Śmiecie na poboczach zostały. Niedawno osoby skierowane przez Powiatowy Urząd Pracy w Rypinie zebrały odpadki z rowów na terenie gminy Wąpielsk, o czym zresztą pisaliśmy w jednym z ostatnich wydań „CRY”. Urobek był niemały – 2 tony. Posprzątane miejsca błyskawicznie zostały zanieczyszczone.
– To jest jakaś masakra z tymi śmieciami. Na początku marca wszystko zebraliśmy, również w Ruszkowie. Następnie robiliśmy to ponownie. I znowu są. Niedawno widziałam na poboczach opakowania z McDonalda, butelki, puszki, papiery, pampersy. Trzeba chyba 3 razy w tygodniu sprzątać Co komu przeszkadza, wrzucić odpady do kosza na śmieci? – zastanawiała się szefowa Samorządowego Zakładu Budżetowego przy Urzędzie Gminy Wąpielsk.
Tego, jak się okazuje, powszechnego zjawiska nie pojmuje również sołtys Więcławski.
– Na początku marca zbierali śmieci ludzie z interwencji. Byli też w zeszłym tygodniu, w poniedziałek chodzili już drugi raz. Ci, którzy wyrzucają śmieci, gdzie popadnie, chyba mózgu nie mają. Każdy przecież za nie płaci. Mam swoje grunty przy drodze i ciągle zbieram butelki – powiedział gospodarz Ruszkowa.
Zastanawiające, co trzeba mieć w głowie, żeby zużyte pieluchy cisnąć przez okno samochodu do rowu. Butelki i puszki po napojach, głównie alkoholowych, nie zajmują aż tyle miejsca w aucie czy ciągniku, żeby nie mogły być dowiezione do najbliższego pojemnika na segregowane odpady. Mamy nadzieję, chociaż płonną, że zawartości tych opakowań kierowcy nie spożywali w trakcie prowadzenia pojazdów.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie