
Nie mają czasu na nic. W szkole są myślami w wirtualnym świecie. W czasie przerwy tkwią z nosami w smartfonach. Po lekcjach pędzą do domu, żeby usiąść przed komputerem albo z konsolą przed telewizorem i zacząć grać. Mogą nie jeść, nie spać, nie uprawiają sportu, nie mają żadnego hobby albo je porzucili. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wpisała uzależnienie od gier wideo i komputerowych na listę chorób o podłożu psychicznym
W piątek 12 lutego Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna zorganizowała dla uczniów gimnazjum i ostatnich klas szkoły podstawowej spotkanie z Krzysztofem Piersą, autorem książki „Komputerowy ćpun”.
– „Czasami gdy patrzę na zamkniętych w sobie, pogrążonych w komputerowym świecie nastolatków, widzę siebie sprzed lat. W miarę możliwości staram się wyciągać wtedy do nich rękę, ponieważ wiem jak potrafi boleć społeczne wykluczenie. Mnie nikt nie pomagał i było mi ciężko zmienić samego siebie, ale dokonałem tego, mimo to ten nerd (nerd pochodzące z języka angielskiego negatywne określenie osoby nieprzystosowanej do społeczeństwa i nieutrzymującej kontaktów towarzyskich, obsesyjnie grającej w gry komputerowe – red.) nadal we mnie tkwi i pewnie będzie we mnie zawsze” – powyższym fragmentem książki rozpoczęto spotkanie z jej twórcą.
Autor zaczął grać, gdy miał 5 lat, spędził na tej rozrywce tysiące godzin. Jego osobliwym rekordem jest 56 godzin bez snu. Udało mu się pokonać uzależnienie, potrafi teraz kontrolować czas spędzany przed komputerem. Książka jego autorstwa to pierwsza i jak dotąd jedyna pozycja poświęcona wyłącznie uzależnieniu od gier komputerowych. Chciał w ten sposób pomóc czytelnikom w opanowaniu nałogu i uzmysłowić im, ile czasu tracą bezpowrotnie, który mogliby poświęcić na swój rozwój.
– Pisząc tę książkę, zdałem sobie sprawę, że istnieje taka linia frontu. Mamy rodziców i mamy graczy i te grupy zupełnie ze sobą nie rozmawiają, jeśli chodzi o gry komputerowe. Gracze mówią, że gry to encyklopedia życia, jak gram to się robię mądry. Uświadamiam im, że to przecież nieprawda. Bądźmy uczciwi, rodziców się łatwo wkręca. Wciskacie im, że grając uczycie się angielskiego albo rosyjskiego, a oni nie mają możliwości sprawdzenia tego. Ktoś mówi, że ze strzelanki inspirowanej I wojną światową uczy się historii.
A nie zna daty jej wybuchu. To tak jakby z filmu „Szybcy i wściekli” zdobywać szlify mechanika samochodowego.(…) Problemem w grach nie jest przeklinanie, krew, przemoc. Problemem jest, że w nie gra siedmiolatek. Gdy pytam, skąd ją ma, odpowiada: „mama mi kupiła”, „babcia mi kupiła”, „dostałem na komunię” – powiedział zgromadzonym nastolatkom i ich opiekunom Piersa, używając chwilami slangu graczy. Ci pierwsi rozumieli wszystko, ci z epoki gier planszowych i zabaw na podwórku niekoniecznie.
– Jak poznać, że jesteś uzależniony? To nie jest granica godzinowa, na zasadzie, że grasz godzinę, to ok, a półtorej to już problem. Uzależniony jesteś wtedy, gdy zaniedbujesz swoje pasje, swoich bliskich. Masz atak paniki, jak nie masz dostępu do smartfonu albo komputera. Od paru lat w święta wyłączam telefon i poświęcam czas najbliższym. Gdy zrobiłem to pierwszy raz, pół rodziny myślało że umarłem w jakimś wypadku, drugie pół, że się obraziłam się na cały świat i nikomu nie odpisuję. W końcu ktoś zadzwonił na stacjonarny z pytaniem co się stało? Mówię, że nic, spędzam czas z rodziną – kontynuował swoją opowieść pisarz.
W części poświęconej pytaniom do autora zwrócił się jeden z uczniów z prośbą o wytłumaczenie mechanizmu hejtu.
– Pierwszy powód to zazdrość. Najgłośniej hejtują nas osoby, które mają takie samo marzenie jak my. Najbardziej atakowali mnie koledzy, którzy sami chcieli pisać książki i po napisaniu pierwszego rozdziału stwierdzili, że nie mają weny. Negatywnie komentowali mój kanał na YouTubie ci koledzy, którzy też chcieliby prowadzić swój kanał, ale nie mieli silnej woli, odwagi i determinacji, aby tydzień w tydzień nagrywać film. Druga sprawa to złość, że ten człowiek coś robi, a ja nie robię nic, nie mam się czym pochwalić, że aż mnie ścina w środku. W tym momencie stwierdzasz, albo on przyleciał z kosmosu i ma niesamowite znajomości, jest na ty z papieżem, albo ja jestem leniwy i marnuję czas. Wolę uznać że gość jest z kosmosu i hejtować – wytłumaczył pisarz.
„Komputerowy ćpun” adresowany jest również do rodziców, aby interweniowali, gdy nie jest jeszcze za późno. Jeśli dziecko prosi o konkretną grę, warto sprawdzić jej treść. Można też wyciągnąć ze strychu czy piwnicy zakurzone warcaby, bierki czy domino i pograć w nie całą rodziną.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie