
15 listopada sala wystaw i promocji Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej w Rypinie zapełniła się osobami, które chciały bliżej poznać debiutującego na literackiej niwie Jakuba Jęczewskiego, autora powieści „Ciemna dolina”. Spotkanie prowadził Marek Taczyński, dyrektor książnicy.
Jakub Jęczewski, absolwent politologii i kulturoznawstwa, a od niedawna pracownik rypińskiej biblioteki mieszka w pałacu w Okalewie, w gminie Skrwilno. Książki pochłania niemal od zawsze, czyli od momentu gdy nauczył się czytać. Jego mistrzem jest Bolesław Prus, ceni też Sergiusza Piaseckiego, Margaret Mitchell, Elif Safak, Elenę Ferrante, Suzanne Collins, Gabriela Garcíę Márqueza.
– To żeby napisać książkę, było moim marzeniem od zawsze. Wychowałem się w pałacu w Okalewie. W tym samym budynku była biblioteka, dla mnie miejsce magiczne. Wśród książek czułem się bezpiecznie. Mama mnie wspierała i zachęcała do lektury. Czytaliśmy razem od kiedy pamiętam. Świat w książkach jest zupełnie inny niż ten rzeczywisty. Jedną z pierwszych moich dorosłych powieści było „Ogniem i mieczem”, to pozycja, która zaczęła mnie kształtować. Potem „Quo vadis”. Gdy czytałem, wydawało mi się, że nie jest trudne napisanie książki. Pomyślałem, że może i ja bym spróbował. W praktyce okazało się to jednak nie takie łatwe. W gimnazjum miałem inne trochę inne plany na przyszłość. Przed marzeniem o opisaniu wtedy uciekałem. Zdawało się ono mało realne, żebym ja, chłopak z Okalewa coś stworzył. Wróciłem do tego pomysłu w trudnym okresie w moim życiu, gdy przez dłuższy czas nie mogłem znaleźć pracy. Bardzo się wstydziłem, że nie mam stałego zajęcia, że nie zarabiam. Miałem świadomość, że życie ucieka, odsuwałem się od znajomych, nie potrafiłem z nimi rozmawiać. Pomyślałem wówczas, że spróbuję to moje marzenie zrealizować – opowiadał Jakub Jęczewski o początku pracy nad swoim dziełem.
Autor „Ciemnej doliny” zapytany przez Marka Taczyńskiego, czy trudno mu się książkę pisało odpowiedział, że niełatwo, ale bardzo polubił tę czynność i sprawiała mu ona dużo radości. Tytuł powieści nawiązuje do fragmentu psalmu 23. „Choćbym szedł ciemną doliną zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną”.
Ile jest w powieści doświadczeń i przeżyć jej autora i ile w jej bohaterze – Adamie Nowaku samego pisarza, chciał wiedzieć prowadzący spotkanie.
– Myślę, że do końca nie da się zbudować fikcyjnych postaci. Marta, jedna z głównych bohaterek ma cechy wielu kobiet, które spotkałem w swoim życiu, a były to fantastyczne osoby. Zrezygnowałem z opisu postaci, żeby niektórzy nie odnaleźli w nich siebie. Mógłbym im tym sprawić przykrość. W Adamie Nowaku jest część mnie. Na pewno nie jestem taki pewny siebie jak on. Staram się być grzeczniejszy od niego. Jemu udaje się wyleczyć z przepraszania i dziękowania, a mnie nie. Jeśli człowiek używa tych słów za często, tracą one swoje znaczenie. Ludzie sobie mówią „Co on ciągle przeprasza, nie wiadomo za co” – tłumaczył pisarz.
– W książce pojawiają się wspomnienia bohatera z czasów studenckich i wcześniejszych. Na ile są one pana reminiscencją? – dopytywał dyrektor biblioteki.
– Sporo ich jest. Potraktowałem je jak terapię, opisując niektóre sytuacje, mając nadzieję, że pomogę w ten sposób osobom mierzącymi się z podobnymi problemami. Wprawdzie nie do końca jestem przekonany czy wszystkie rozwiązania, które pokazałem w książce są właściwe. Uznałem, że co jakiś czas muszę postawić pytanie. Czasami pytanie ważniejsze jest od odpowiedzi. W powieści starałem się być szczery, chociaż momentami zastanawiam się, czy z nią nie przesadziłem. Najważniejszych problemów i traum swojego życia nie dotknąłem, ale wiele z nich, zawartych w książce, było moim doświadczeniem. Są okoliczności, w których trudno podejmować racjonalne decyzje. Chciałem też podjąć dyskusję o sytuacji kobiet w naszym kraju. Wychowywałem się wśród kobiet. Uważam że jest dużo problemów, z którymi one muszą się mierzyć i nie jestem pewien czy powinny się z nimi borykać. Samotny człowiek podejmuje niejednokrotnie złe decyzje – spostrzegł Jakub Jęczewski.
– Jakby pan scharakteryzował swoją książkę, czy jest ona o miłości, o nienawiści? – zapytał Marek Taczyński.
– Bardzo chciałem, żeby to była powieść o miłości, ale jak jest miłość to jest i nienawiść, niestety. Miałem z tym problemy przez lata, jakieś tajone urazy. Z czasem uznałem, że to nie ma sensu. Wolałem się skupić na tym co ja zrobiłem nie tak, bo mam nad tym kontrolę, a trudno oceniać inną osobę. To mi pomogło pod wieloma względami. Przestałem szukać w swoim życiu wrogów, uznałem że to głupie. Być może nie zawsze mi się to udaje, ale staram się żyć według słów świętego Augustyna „Kochaj i rób co chcesz”. Nawet jeśli się nie zgadzam z poglądami jakiejś osoby, nie muszę jej skreślać. Różnie bywa na tym świecie, ale nie ma nic lepszego niż drugi człowiek. Dzięki ludziom udawało mi się podejmować właściwsze decyzję i stawać się trochę lepszym – odpowiedział pisarz
– W książce dużo mówi się o strachu. Czy pan się czegoś boi? – dociekał prowadzący spotkanie.
– Myślę, że strach cechuje każdego człowieka. Bałem się wielu różnych rzeczy. Przez większość życia uciekałem przed jednym problemem, a mianowicie tym, że jestem niepotrzebny. Pod wieloma względami jestem trochę inny niż większość ludzi w naszym społeczeństwie i sobie z tym nie radzę. Moim problem jest nadwrażliwość, nie zawsze i nie wszędzie jestem w stanie pomóc drugiej osobie, gdy widzę, że ona cierpi – wyjaśnił pisarz.
Autor „Ciemnej doliny” planuje dalszą twórczość pisarską.
– Kierowanie losami bohaterów i władza nad nimi są niezwykle wciągające. Za kilka lat chciałbym być z siebie zadowolony, że że udało mi się komuś pomóc, pozbyć wrażenia, że jestem pasożytem – tłumaczył autor powieści.
W trakcie spotkania z Jakubem Jęczewskim można było kupić „Ciemną dolinę” i zyskać autograf jej autora.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie