Reklama

Rypińska Dziecięco-Młodzieżowa Grupa Estradowa - sukces zbudowany na pasji

Tygodnik CRY
13/01/2017 11:21

Rypińska Dziecięco-Młodzieżowa Grupa Estradowa ma za sobą udane miesiące, zwieńczone zdobyciem głównych nagród na ogólnopolskich festiwalach. Za świetnymi wynikami stoją jednak lata ciężkiej pracy, o których opowiadają: prowadząca grupę Katarzyna Becmer oraz młodzi tancerze

Rypińska Dziecięco-Młodzieżowa Grupa Estradowa liczy obecnie 60 osób na poziomie zaawansowanym oraz dwie grupy początkujące. Jeszcze kilka lat temu dzieci zaczynały swoją przygodę z tańcem od szkoły podstawowej. Teraz, dzięki współpracy z Dziecięcą Akademią Rozwoju Umiejętności, stawianie pierwszych kroków na scenie jest łatwiejsze, bo już pięciolatki uczą się plastyki ruchu czy kultury scenicznej. Następnie część z nich rozwija pasję w Grupie Estradowej.

– Początki nie są łatwe, trzeba umieć przekazać dzieciom pasję, bo nie każdy jest w równym stopniu pewny siebie i przekonany do swoich umiejętności – tłumaczy prowadząca grupę Katarzyna Becmer. – Gdy już przeskoczą pewien pułap, zobaczą że coraz lepiej im to wychodzi, wówczas o zaangażowanie nietrudno. Zawsze podkreślam, że moi podopieczni mają ogromne możliwości, ale połowa sukcesu to odpowiednia motywacja i wiara w siebie.
Członkowie Grupy Estradowej są przygotowywani wszechstronnie, od tańców latynoamerykańskich, po taniec nowoczesny, modern jazz czy taniec towarzyski sportowy. Gimnazjalistki: Julia Szałwińska i Zuzanna Wiśniewska zaczęły tańczyć osiem lat temu, jeszcze w szkole podstawowej:

– Na początku podeszłam do sprawy niechętnie, bo byłam raczej nieśmiałym dzieckiem – przyznaje Julia. – Dałam się jednak namówić na pierwsze zajęcia i nie żałuję, bo mówiąc kolokwialnie, wkręciłam się na maksa i dziś nie wyobrażam sobie przyszłości bez tańca.
– Ja miałam okazję zobaczyć występ grupy estradowej, byłam pod dużym wrażeniem i poczułam, że mogę się w tym odnaleźć – dodaje Zuzanna.
W grupie ćwiczą nie tylko osoby związane z Rypinem, ale też z sąsiednimi gminami. W zajęciach uczestniczy m.in. Julia Krajewska z Okalewa w gminie Skrwilno.
– Pięć lat temu zaczęłam w Rypinie szkołę muzyczną i wtedy dowiedziałam się, że pani Becmer prowadzi także zajęcia taneczne, więc chciałam spróbować – opowiada Julia.

Od półtora roku w taniec coraz chętniej angażują się także panowie. Pierwszym krokiem są dla nich zajęcia prowadzone w gimnazjum miejskim, w ramach standardowego programu artystycznego. Chłopcy mogą spróbować swoich sił w tańcu towarzyskim, a część z nich postanawia rozwijać pasję także poza szkołą.
– Te lekcyjne ćwiczenia spodobały mi się na tyle, że postanowiłem spróbować czegoś więcej i przyszedłem na trening do grupy – opowiada Konrad Tęgowski z Gimnazjum im. Józefa Wybickiego w Rypinie. – Rozwijam umiejętności już od trzech lat. Czasami koledzy się podśmiewali, ale szybko przestawali. Poza tym, taniec towarzyski to nie balet, tu potrzebna jest męskość.
– To trudne środowisko – potwierdza Katarzyna Becmer. – Doskonale zdaję sobie sprawę, że koledzy moich podopiecznych nie zawsze traktują poważnie ich taneczne zainteresowania, ale chłopcy wytrzymują tę presję.

Ważnym wydarzeniem w rozwoju grupy był wakacyjny IX Letni Festiwal Tańca w Wiśle, organizowany przez Piotra Galińskiego – utytułowanego choreografa, specjalizującego się w tańcu towarzyskim, jazzowym i nowoczesnym. Galiński szerszej publiczności jest znany jako juror w pierwszych trzynastu edycjach programu „Taniec z gwiazdami”.

Na południu Polski czterdziestoosobowa grupa z Rypina rywalizowała z profesjonalnymi szkołami tańca z dużych miast. Turniej miał specyficzny charakter, bo poprzedziły go kilkudniowe przygotowania pod okiem specjalistów. Tancerze zaczynali dzień od próby, następnie mieli czas wolny, który mogli wykorzystać np. na zajęcia w siłowni lub na basenie. Wieczorem odbywały się jeszcze drugie treningi taneczne. Ostatecznie, układ „Rio de Janeiro” rypińskiej grupy (w choreografii Bartłomieja Szarżanowicza) zdobył Grand Prix całego festiwalu. Z kolei Calineczki otrzymały wyróżnienie i puchar za układ w choreografii Leszka Cichockiego, a młody tancerz Maciej Wiśniewski sięgnął po nagrodę indywidualną.

– Dla nas było to duże wydarzenie, bo gdzieś podświadomie czuliśmy, że jesteśmy postrzegani przez inne, bardziej utytułowane grupy, jako ubodzy krewni z małego miasta – mówi Konrad Tęgowski. – A jednak w turnieju najlepsi okazaliśmy się my. Ta wygrana dała nam dużo takiej pozytywnej pewności siebie.
– To było w pewien sposób mobilizujące, bo chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy gorsi – dodaje Julia Szałwińska. – Oczywiście mieliśmy słabsze momenty, znużenie przyszło po kilku dniach. Próby trwały około sześciu godzin dziennie, ale ten wysiłek chyba jeszcze bardziej nas zbudował. Dał wiarę, że jeśli będziemy mocno pracować, możemy rywalizować z najlepszymi.

Po kilku miesiącach przyszedł czas na kolejny sukces. W grudniu grupa brała udział w Ogólnopolskim Turnieju Tańca w Pasłęku. Tam znów główny laur uzyskał układ „Rio de Janeiro”, ale pierwsze miejsce zdobyły też Calineczki za „Dance, dance, dance”, a trzecie – Muzyczna Mafia za „Money, money”. Znów nie zabrakło wyróżnień indywidualnych, tym razem dla Patrycji Staszewskiej i Macieja Becmera za układ „Chodź, przytul, przebacz”.
– Zajmuję się tańcem z pasji, bo jestem przede wszystkim nauczycielką muzyki – mówi Katarzyna Becmer. – Nigdy do końca nie wiem, czy robiąc to z serca, robię to wystarczająco dobrze. Musimy konkurować z profesjonalnymi szkołami np. z Warszawy, Gdańska czy Poznania. Przyjęłam zasadę, że zabieram moich podopiecznych na turnieje wtedy, gdy jestem pewna, że zrobiłam wszystko co mogłam, by przygotować ich jak najlepiej w danym momencie. Muszę powiedzieć, że od 25 lat nie przyjechaliśmy z festiwali bez głównych nagród. Oczywiście doskonalimy technikę, ale ludzi z wielkiego świata ujmuje, pasja, radość i spontaniczność moich podopiecznych. Piotr Galiński powiedział, że po drobnym retuszu, stać nas na występy międzynarodowe. To ogromnie budujące.

Dziecięca Grupa Estradowa to nie tylko taniec, ale i grupa wokalna, licząca obecnie siedem osób. W ubiegłym roku soliści mieli okazję występować razem z tancerzami na ważnych imprezach miejskich lub powiatowych m.in. na otwarciu firmy Cedrob, targach Agra, pikniku rodzinnym „Na św. Marcina najlepsza gęsina z Rypina” czy promocji albumu „Rypin w starej fotografii”.
– Wokaliści są ważną częścią naszych programów, bo sam taniec znużyłby widza – zauważa Katarzyna Becmer. – Dzięki nim możemy przekazać publiczności treści, które z nas płyną, radość życia.

Teraz przed grupą kolejne wyzwania. A jakie plany i marzenia mają młodzi tancerze?
–  Na razie nie myślę o tym, czy chciałbym zostać zawodowym tancerzem – mówi Konrad Tęgowski – Mam wiele marzeń, także niezwiązanych z tańcem. Jedno jest pewne, zdobyłem umiejętności, które na pewno przydadzą mi się w życiu, umożliwią łatwiejsze nawiązywanie relacji z innymi ludźmi.  
Najbardziej zdecydowane plany ma Julia Szałwińska:
– Chcę związać swoją przyszłość z tańcem – mówi Julia. – Gdy skończę osiemnaście lat, planuję zdobyć uprawnienia instruktora tańca i dalej rozwijać się w tym kierunku.
Podobną drogę obrały starsze koleżanki Julii. Obecnie zajęcia z dziećmi i młodzieżą prowadzą cztery instruktorki: Patrycja Niedbalska, Katarzyna Szawłowska, Joanna Tęgowska i Katarzyna Żebrowska. Wszystkie panie zaczynały przygodę z tańcem kilkanaście lat temu u Katarzyny Becmer. Po zdobyciu wykształcenia i uprawnień, dziś pracują z nowymi, rypińskimi talentami tanecznymi.
– W tym zawodzie potrzeba dużo cierpliwości, wyczucia i pracy – podsumowuje Katarzyna Becmer. – Ta praca zawsze wynikała z mojej pasji, chciałam dzieciom dać coś z siebie. Dziś marzę o tym, żeby moje wychowanki, a obecnie instruktorki z czasem przejęły grupę ode mnie i kontynuowały pracę z dziećmi. Żeby ten dorobek nie poszedł w zapomnienie. Taniec to ogromna szansa na rozwój. Dzieci w Rypinie zasługuję na tę szansę.

Tekst i fot.
Tomasz Błaszkiewicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do