Reklama

Skrwa Skrwilno - najważniejszy jest kolejny mecz

Tygodnik CRY
26/11/2015 15:28

Skrwa Skrwilno zakończyła rundę jesienną włocławskiej A klasy na drugim miejscu w tabeli, tracąc punkt do lidera z Bądkowa. O dotychczasowych meczach i przygotowaniach do wiosny rozmawiamy z trenerem Pawłem Celebuckim

– 29 punktów i drugie miejsce w tabeli to chyba dobra pozycja wyjściowa przed rundą rewanżową?

– Wszyscy jesteśmy z tego wyniku zadowoleni. Staraliśmy się w każdym meczu walczyć o komplet punktów i nawet jeśli nie zawsze się to udawało, dzięki takiemu podejściu dziś mamy tylko punkt straty do lidera. Jeśli spojrzymy w tabelę to widać, że w czołówce jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte. Wisła Dobrzyń traci do nas tylko punkt, a Lubienianka trzy oczka. Bardzo ważne będą pierwsze mecze, to jak każda z drużyn wejdzie w rundę wiosenną. 

– Jak będą wyglądały przygotowania do wiosny?

– Chcemy zagrać przynajmniej pięć sparingów. W tej chwili jesteśmy na etapie dogrywania szczegółów. Na pewno musimy zmierzyć się z drużynami z wyższych lig, żeby sprawdzić się na tle lepszego przeciwnika. Z drugiej strony, warto przećwiczyć też warianty ofensywne i stałe fragmenty gry, a wiadomo, że z zespołami z IV ligi będziemy nastawieni na kontrataki. Dlatego jeden lub dwa sparingi zagramy z drużynami z niższych lig. 

– Na początku sezonu zaliczyliście falstart, przegraliście u siebie 1:4 z Grotem Kowalki. Jakie miał Pan wtedy spostrzeżenia?

– Nasza gra nie wyglądała zbyt ciekawie. Popełnialiśmy dużo błędów w obronie, zresztą tak samo jak w poprzednim sezonie. Liczyłem, że wraz z nowymi rozgrywkami przyjdzie przełamanie, ale znowu wyszły wszystkie nasze bolączki. Wtedy nic nie zapowiadało tak udanej rundy, ale podnieśliśmy się. To zresztą widać na przykładach lepszych od nas drużyn. Fatalny początek sezonu zaliczył Lech Poznań, ale teraz regularnie punktuje.

– Tak samo jak Borussia Dortmund w zeszłym roku.

– Dokładnie. Tak to bywa, że w jednym sezonie gra się o mistrzostwo, a w drugim o utrzymanie, albo odwrotnie. My jesteśmy najlepszym przykładem, bo poprzedni sezon był dla nas kompletnie nieudany. 

– A trzeba przyznać, że wasz skład właściwie się nie zmienił.

– Tak, ale wtedy była większa rotacja wśród zawodników, teraz mamy dość stabilny skład. To procentuje, warto wspomnieć, że jako jedyna drużyna nie przegraliśmy meczu na wyjeździe. Teraz najważniejsze, żeby tego dorobku nie zaprzepaścić. Musimy dobrze przepracować zimę. W wakacje do dyspozycji mam wszystkich zawodników, a w okresie zimowym część chłopaków jest na studiach, więc nie mam ich na co dzień. 

– Będziecie chcieli się wzmocnić nowymi piłkarzami?

– W tej chwili szukamy bramkarza, bo zostaliśmy tylko z jednym. Poza tym zależy nam na takich piłkarzach, którzy nie będą głęboką rezerwą, a realnym wzmocnieniem. Na wiosnę wróci do nas Paweł Błachewicz, który jest po kontuzji. W pierwszym meczu z Grotem zagrał tylko pięć minut, bo uszkodził kostkę. Jeśli tylko będzie zdrowy, to wzmocni naszą siłę ofensywną. Na każdą pozycję mam dwóch zawodników na równym poziomie. W poprzednich sezonach był z tym problem. 

– Będzie chciał Pan stopniowo wprowadzać juniorów?

– Obecnie nasze zaplecze to tylko zespół juniorów młodszych, a więc to zawodnicy, którzy mają 14, 15 lat. W ubiegłym sezonie do pierwszej drużyny weszło pięciu chłopaków, którzy grali w juniorach starszych: Szymon Celebucki, Piotr Narodzonek, Patryk Dąbrowski, Bartek Gencel i Sebastian Jaskólski, który teraz ma kontuzję. Średnia wieku naszego zespołu to 20 lat, więc chłopakom trochę brakuje doświadczenia, ale mam nadzieję, że w kolejnych meczach znów pokażą dobrą piłkę. 

– Jednak ten brak doświadczenia nie zawsze jest problemem. Drużyny, które awansowały do A klasy w tym roku, radzą sobie bardzo dobrze. Lubienianka jest na czwartym miejscu, Kujawiak Kruszyn na szóstym, a Ziemowit Osięciny pozycję niżej. Z czego wynika ten dobry start?

– My też skończyliśmy pierwszy sezon w A klasie na czwartym miejscu. To jest często chęć pokazania się, większa motywacja. Drużyny, które awansowały, grają na 110 procent, wszyscy chętnie przychodzą na mecze i treningi. Później ta motywacja nieco spada, przychodzi obycie ligowe, pojawiają się dodatkowe zajęcia, jak np. praca czy studia. Tak naprawdę treningi powinny odbywać się trzy razy w tygodniu, a nie zawsze się to udaje. O przećwiczeniu wariantów gry zespołowej możemy mówić, gdy na zajęciach pojawi się przynajmniej czternastu piłkarzy. Jeśli jest ich mniej, potem znacznie trudniej o zgranie.

– Skrwa Skrwilno, oprócz wyćwiczonych zagrań, bazuje też na indywidualnościach, np. szybkości i skuteczności Przemka Budki, stałych fragmentach Michała Manelskiego czy przebojowości skrzydłowych. 

– To prawda, Przemek trafia praktycznie co mecz. Brakuje mu jeszcze trochę umiejętności gry z zespołem, kończy akcje indywidualnie. Jeśli uda nam się awansować, będziemy musieli trochę zmienić styl gry. Nie możemy grać tak otwartej piłki. 

– Ten otwarty styl widać dobrze po waszym bilansie. Dużo strzelacie, ale też dużo tracicie.

– Tak, musimy nad tym popracować. Chodzi o utrzymanie się przy piłce w momencie, gdy obejmujemy prowadzenie. Przy stanie 2:0 powinniśmy umieć wypunktować przeciwnika, zamiast iść na wymianę ciosów. To swego czasu doskonale opanowali Włosi, którzy tracili bardzo mało bramek. Gra w defensywie, szczególnie na wyższym poziomie, jest bardzo ważna. 

– Nad czym Skrwa Skrwilno pracować zimą?

– Musimy płynniej przenosić ciężar gry do środka pola i na połowę przeciwnika. Zabawy we własnym polu karnym zawsze źle się kończą, każda strata na wysokości własnego pola karnego grozi utratą bramki. Poza tym będziemy ćwiczyć stałe fragmenty gry: rzuty wolne, rożne pod kątem krycia. Jeżeli poprawimy te elementy i będziemy tak zdeterminowani, jak w rundzie jesiennej, realnie pomyślimy o awansie. Nie możemy z góry założyć, że jesteśmy najlepsi. Najważniejszy jest każdy kolejny mecz. 

– Pierwsze spotkanie na wiosnę zagracie z Grotem Kowalki. Od sierpnia wiele się zmieniło i w rewanżu to wy będziecie faworytem. Zaskoczyło Pana ósme miejsce ekipy Tomasza Wysockiego?

– Z tego co wiem, stracili kilku zawodników. Jeśli u nas zabrakłoby np. Przemka Budki z przodu czy Michała Manelskiego, to też byłoby nam trudniej. Oczywiście, mamy wartościowych zmienników, ale zawsze pozostaje pytanie, czy będą w stanie zagrać na tym samym poziomie, co piłkarze pierwszego wyboru? Jeśli odchodzi o trzon drużyny, to trudno go szybko odbudować. Dla zmienników to też jest szansa, bo mogą pokazać się przez dziewięćdziesiąt minut, ale musi minąć trochę czasu, zanim zastąpią dotychczasowych liderów. Może się tak zdarzyć, że Grot na wiosnę będzie zupełnie inną drużyną i wróci do czołówki. 

– Z kim będziecie walczyć o awans? 

– Lider Piast Bądkowo wygląda bardzo dobrze, traci mało bramek i gra szybką piłkę. Liczyć będzie się też Wisła Dobrzyń. 

– Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał: 

Tomasz Błaszkiewicz 

Fot. (ToB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do