Reklama

Ustrzelony z łuku

Tygodnik CRY
31/10/2016 14:24

O pasji do łucznictwa z Andrzejem Kowalskim prezesem Oddziału Polskiego Stowarzyszenia Myślistwa Łuczniczego rozmawia Karolina Rębacz

– Jak zaczęła się Pana przygoda z łucznictwem? Czy od razu był to łuk bloczkowy czy najpierw tradycyjny?
– Moja przygoda z łucznictwem rozpoczęła się od chęci spróbowania czegoś nowego, a dodatkowo zbiegła się z pojawieniem w prasie łowieckiej artykułu na temat użycia łuku do polowań w Afryce. Temat na tyle mnie zainteresował, że zacząłem coraz bardziej zgłębiać zagadnienie, a kilka miesięcy później posiadałem już własny myśliwski łuk bloczkowy. Teraz gdy o tym myślę, z lekkim niedowierzaniem uświadamiam sobie, że było to blisko 10 lat temu. W ciągu tych lat kupiłem kilka myśliwskich łuków bloczkowych wciąż podnosząc jakość sprzętu. Gdyby ktoś mnie zapytał dlaczego właśnie taki a nie inny rodzaj łuku, odpowiedziałbym zawsze tak samo: mordercza siła i niezwykła precyzja, te cechy widoczne już od pierwszego strzału zadecydowały o wyborze. Warto tutaj wspomnieć, iż istnieją także łuki bloczkowe sportowe, a zawodnicy ich używający na zawodach potrafią osiągać niezwykle wysokie wyniki, znacznie wyższe od myśliwskich, jednakże tym łukom ze względu na ich budowę brak cech terenowych i kompletnie nie nadają się do użycia w realnych warunkach polowania, dlatego też nie znalazły się w kręgu mojego zainteresowania.
– Czy wyniki przychodziły łatwo? Czy wyniki to tylko talent, czy też talent i ciężka praca?
– Podczas moich pierwszych zawodów jeden ze startujących, będący obecnie moim serdecznych kolegą, widząc kartę wyników powiedział, że mam talent. Czy go mam? Do dziś nie mam bladego pojęcia. Osobiście uważam, że ciężką pracą i treningiem można osiągnąć znacznie więcej niż talentem. Wyniki przychodziły ciężko jednak w miarę zdobywania doświadczenia i realizowania treningów progres stawał się coraz bardziej widoczny.
– Jakie zawody wspomina Pan najcieplej i dlaczego?
– Miejsce, do którego zawsze chętnie wracam to Zamek Goraj. Dwa razy do roku odbywają się tam zawody 3D zawsze w oprawie myśliwskiej, jednak to nie dla zawodów najchętniej tam jadę, a dla wspaniałych ludzi, naszych przyjaciół organizujących te zawody – Noteckich Łuczników. Podobnie do naszej grupy interesuje ich użycie łuku w polowaniu, a także promują ten sposób podobnie do nas.
– Łucznicy – od razu widzimy polującego z łukiem mężczyznę, czy wykorzystuje Pan swój łuk w polowaniach?
– Polowanie z łukiem w Polsce jest na obecną chwilę niedopuszczalne, jednak po specjalistycznych kursach oraz zdaniu egzaminów możliwe staje się polowanie z łukiem w krajach dopuszczających tę formę polowania. Kilkukrotnie wraz z kolegami polowałem u naszych sąsiadów na Słowacji. Myśliwski łuk bloczkowy jest wspaniałym narzędziem do polowania, równie skutecznym co broń palna jednak wymagającym od myśliwego znacznie większego poświęcenia, częstych treningów, dokładnej znajomości anatomii zwierzyny, trzeźwej oceny sytuacji, a przede wszystkim etyki na bardzo wysokim poziomie. Od kilku lat posiadam międzynarodową licencję pozwalającą na polowania na całym świecie z użyciem łuku, a także jestem myśliwym zrzeszonym w Polskim Związku Łowieckim. W tym roku we Wrocławiu przeszedłem kurs na instruktora myślistwa łuczniczego wg IBEP, ogólnoświatowego programu edukacji myśliwych łuczników, na jego podstawie mogę przeprowadzać kursy i egzaminy, a po zdaniu ich przez kursantów - wydawać licencje. Posiadając powyższe uprawnienia kilka dni temu przeprowadziłem taki właśnie kurs, w którym to udział wzięło między innymi 7 członków Oddziału PBA Rypin, uzyskując licencje pozwalające im na polowanie z łukiem. Zachęceni sukcesem już planujemy kolejny kurs oraz wyprawę łowiecką w słowackie knieje.
– Działa Pan w klubie PBA w Rypinie. Skąd pomysł na założenie klubu, jak często spotykacie się i trenujecie, ile osób liczy klub. Czy są to tylko osoby strzelające z łuków bloczkowych?
– Zaczynałem w rejonie jako pierwszy, przez kilka lat jeździłem sam na zawody, poznając wspaniałych ludzi a w 2011 roku, przy okazji spotkania wielu pasjonatów założyliśmy Polskie Stowarzyszenie Myślistwa Łuczniczego (ang. skrót PBA). Zaledwie 4 lata temu zaczęły odzywać się do mnie kolejne osoby szukające kontaktu w sprawie łucznictwa, pomagałem wszystkim na miarę swoich możliwości z rozpoczęciem przygody. Potem przyszły wspólne treningi, a grupa wciąż się powiększała. Nie brak było nikomu chęci do działania, jednak brak nam było jednolitej osobowości. Na początku planowaliśmy założenie stowarzyszenia zwykłego skupiającego osoby z okolic, jednak z pomocą przyszło moje macierzyste stowarzyszenie PBA, w wyniku czego założyliśmy jako pierwsi w Polsce Oddział PBA. Na obecną chwilę jesteśmy najbardziej rozwiniętym i jednocześnie najliczniejszym oddziałem, do grupy należy obecnie 15 osób zarówno z Rypina jak i znacznie dalszych miejscowości jak Toruń, Lubraniec, Iława, Czarna Woda. I tak co tydzień spotykamy się i trenujemy wszyscy z łuków bloczkowych a konkretnie z myśliwskiej odmiany tego sprzętu.
– Jak często jeździcie na zawody, turnieje?
– Zawody łucznicze organizowane są bardzo często, tylko w naszej okolicy w czasie sezonu trwającego od kwietnia do października mamy możliwości startu nawet co parę tygodni. Kilku naszych kolegów jeździ po całym kraju, a nawet za granicę. W tym roku dwójka członków oddziału zdobyła wicemistrzostwo Polski w łucznictwie terenowym. Dzięki kolegom z Rypina zajmującymi się łukami tradycyjnymi, którzy organizują zawody w Sitnicy mamy możliwość startu bardzo blisko domu, nasz oddział już dwa razy zorganizował zawody o Puchar Łowczego PZŁ we Włocławku, aby przybliżyć te dwa środowiska mające poniekąd wspólną genezę. Osobiście bardzo rzadko jeżdżę na zawody, jest to związane z obowiązkami jakie mam wobec mojego macierzystego stowarzyszenia, którego jestem także wiceprezesem i pracy jaką wykonujemy na rzecz dopuszczenia polowania z łukiem w Polsce, a także z faktu, iż startuję w zawodach już od dawna dokładniej od około 7 lat, wiele zdobyłem, wiele razy stałem na podium i starty już nie budzą we mnie takich emocji i chęci rywalizacji jak kiedyś. Wolę skupić się na głównym celu, dla którego chwyciłem za łuk czyli polowaniu z łukiem i strzałą myśliwską, a także od niedawna na edukacji nowych adeptów tej sztuki.
– Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Rypin-cry.pl




Reklama
Wróć do